🧡🧡POV MIKO🧡🧡
W moim pokoju rozległ się dźwięk głosu Marcela.
-Miko, jesteś pewny, że chcesz już wychodzić? -pyta troskliwie.
-Jestem tego pewny, Marcel. Wiesz jaka ta pijawka jest upierdliwa-robię grymas na twarzy, po czym dodaję. -Nie będzie mnie około dwóch godzin.
-No dobrze, ja będę czekał, ale pamiętaj, aby trzymać obietnicę i wrócić za te dwie godziny, bo kto ze mną zje kremowe rurki? Hm?
-Haha! No oczywiście, jakbym mógł zapomnieć o naszych kochanych deserach!-mówię promiennie. -Postaram się wrócić jak najszybciej.
Powoli zszedłem ze schodów w stronę ganku. Usiadłem na krześle i założyłem swoje buty, a na włosy przypiąłem sobie małą spineczkę.Była śliczna. Tym razem koloru bordowego, która dodawała coś niezwykłego do moich włosów.
-Ładnie Ci w tej spince, Miko-mówi Marcel, przyglądając się że szczególną uwagą. -Pasuje Ci.
Uśmiechnąłem się lekko i złapałem mojego brata za ramię. Ten spuścił wzrok, lecz szybko odwzajemnił gest.
-Hej, nie martw się... Kremowe rurki nie uciekną-mówię cicho.
-Heh, no tak... Uważaj na siebie, Miko!
-No jasne, to cześć! -machając ręką wychodzę z domu, a Marcel spogląda na mnie przez okno z wyraźnym przejęciem.
Wiem, że się o mnie martwi,ponieważ nigdy nigdzie nie chodziłem sam wieczorami.To nie tak, że przechodzi po mnie starach, tylko po prostu nie miałem okazji.
Lecz zanim się obejrzałem, zaczynało się robić coraz ciemniej. W mojej głowie rodziły się straszne historie,które opowiadał nam kiedyś Angar, podczas biwaku w tamtym roku.
-Nie boję się ciemności, nie boję się ciemności... -powtarzałem w kółko, ale z każdym kolejnym słowem, głos coraz bardziej mi się łamał.
Nagle usłyszałem kroki.Drzewa lekko tańczyły w rytm wiatru, a na moim czole pojawiły się krople potu.
-To tylko wiatr... Nikt za mną nie idzie-mówię z przerażeniem.
Kroki były coraz głośniejsze, a po moich plecach przeszły ciarki. Ktoś mnie goni?A może to tylko mój umysł? Może ktoś robi że mnie żarty?
-Miko nie bój się, to tylko Twój chory umysł... -uspokajam się.
Ktoś złapał mnie za ramię i szepnął do mojego ucha.
-Bu... Mam Cię, Mikuś-to był... Rigi?! Ten dureń tak po prostu przychodzi i mnie straszy. Co za głupie komarzysko. Ugh!
-Ty idioto, zawału dostałem!-mówię oburzony, na co ten cicho się śmieje.
-Czyżbyś się bał, kotku? -pyta zadziornie.
-Nie twój interes, pijawko!
-Dobrze, że przyszedłeś, na pewno nasza randka będzie udana! -łapie mnie za rękę i ciągnie przed siebie.
-Randka?! Jaka rand... -próbowałem coś powiedzieć, ale ten jedynie zakrył mi usta palcem.
CZYTASZ
Młodzieniec o smutnych oczach {MikoxIvan}
FanficŻycie zakochanego nie jest łatwe. Można by wręcz powiedzieć, że przypomina koszmar, od którego ciężko jest uciec, zwłaszcza gdy obiekt westchnień nie pozwoli się zbliżyć do swojej osoby lub gdy często pokazuje swój brak zainteresowania osobowaścią d...