Galeria

438 48 187
                                    

-  Nie komentuj tego. - wysyczał ostrzegawczo czerwonowłosy, a ja parsknęłam głośnym śmiechem, gdy zauważyłam jego obrażoną i zdenerwowaną minę. Zmarszczył gniewnie brwi i poprawił sztuczną brodę. - Dlaczego się na to zgodziłem? - spytał jakby sam siebie.

- Bo nie miałeś żadnego wyboru. - odpowiedziałam mu miłym uśmiechem i naciągnęłam na dłonie zielone-czerwone rękawiczki. - Ale spokojnie, jestem w tym z tobą. - zachichotałam.

- Jakoś mnie to nie pociesza. - wymamrotał pod nosem. - Co to w ogóle za pomysł?

- To pomysł na plan idealny. - prychnęłam. - Rozbawisz dzieci, zrobisz sobie z nimi zdjęcia i będą szczęśliwe.

- Mówisz to tak, jakby to było proste.

- Bo jest. - wzruszyłam ramionami, poprawiłam czapkę i spojrzałam na niego z delikatnym rozbawieniem. - Po prostu nie bądź taki sztywny.

- Wiesz - zaczął mówić po chwili myślenia. - Teoretycznie w waszym świecie już dawno powinienem wąchać kwiatki od spodu, więc jak nie mam być sztywny?

Parsknęłam głośnym śmiechem, aż przechodzący obok ludzie dziwnie się spojrzeli. Na twarzy Diluca pojawił się cień uśmiechu. Był ubrany w charakterystyczny strój Świętego Mikołaja. Czerwony materiał wisiał na nim odrobinę, więc podałam mu czarny pasek, którym owinął się w pasie. Na twarz nałożył długa, biała brodę, a niesforne, czerwone kosmyki ukrył pod jasną peruka. Jaskrawa czapka zwisała smętnie z jego głowy. Jednak coś w jego wizerunku mi nie pasowało.

-Wypchaj się. - powiedziałam po chwili patrzenia na niego. Zmarszczył brwi i zmrużył szkarłatne oczy.

- Co proszę?

- Uhm, źle zabrzmiało. - uśmiechnęłam się nerwowo, a czerwonowłosy prychnął. - Jesteś za szczupły, Mikołaj u nas ma większy brzuch.

- Przebrałem się już w ten żałosny strój, nie zmuszaj mnie do pogrubiania się.

Parsknęłam i nie słuchając jego protestów, podałam mu poduszkę. Spojrzałam na niego oczekująco, a ten westchnął ciężko.

- Tik tak, Diluc. - jego nienawistny wzrok będzie śnił mi się po nocach. Mamrocząc pod nosem niekoniecznie ładne słowa, zabrał poduszkę z moich dłoni i wcisnął pod płaszcz. - Od razu lepiej.

- I co teraz? - spytał z zmarszczonym nosem.

- Teraz idziemy do galerii. - spojrzałam na rozpiskę, którą dostałam od organizatorów. - Rozdamy ulotki, porobisz jakieś zdjęcia z dzieciakami, a na koniec wysłuchasz co chcą dostać.

-Przecież ja wiem co chcą po choinkę. - spojrzał na mnie z niezrozumieniem. - Wystarczy, że wyślą list.

- Ale ich rodzicie nie wiedzą, więc będziesz im musiał to przekazać.

- Czyli na serio będę musiał słuchać tego co mówią? - jęknął cierpiętniczo.

- Aha, dokładnie tak. - powiedziałam z dziwną satysfakcją. Diluc zmrużył oczy, ale nie odpowiedział.

- Prowadź, elfie na sterydach. - prychnęłam z oburzeniem, ale gdy spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie, pobladłam.

W szybkim tempie opuściliśmy szatnie i skierowaliśmy się w stronę działu, który przydzielili nam egzaminatorzy. Zachichotałam cicho, gdy zauważyłam jak Diluc pod wpływem dziecięcych spojrzeń, wydawał się zapadać w sobie.

- Nie będzie aż tak źle. - uśmiechnęłam się pocieszająco, a czerwonowłosy przewrócił oczami. W milczeniu dotarliśmy w wyznaczone miejsce i zajęliśmy nasze stanowisko.

Świąteczne Problemy Mikołaja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz