Poparzeni Kawą

307 38 345
                                    

Pomysł na tytuł nadszedł niespodziewanie.

Miłej nocy wszytkim!

***

- Nic ci nie jest? - spytał z dziwnym przejęciem Diluc. Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami, a następnie moje spojrzenie skierowało się na mnie kiedyś biały materiał sukienki.

Że też akurat teraz zachciało mu się picia kawy.

Nie przejmując się lekko oparzoną dłonią, z paniką rozwinęłam sukienkę i przełknęłam głośno ślinę.

Zabiję go.

- Diluc. - zgrzytnęłam zębami, a ten zacisnął usta. - Moja sukienka... - wyjęczałam z boleścią.

Czerwonowłosy bez słowa złapał mnie za zranioną dłoń i zmarszczył brwi.

- Serio w tym momencie przejmujesz się sukienką? - mruknął cicho, po czym złapał za zdrową rękę i pociągnął w kierunku łazienki. Poczułam na twarzy lekkie ciepło.

Pierwszy raz od jakiegoś czasu tkwiliśmy w tak bliskim kontakcie, więc to chyba normalne, prawda?

Mikołaj otworzył drzwi, pozwolił mi przejść, a następnie zamknął za nami drzwi. Spojrzał na mnie dziwnie, po czym odkręcił zimną wodę i kazał przytrzymać dłoń  przez chwilę w zimnym strumieniu.

W między czasie otworzył półkę, z której wyjął apteczkę. Przygotował alkohol do przemycia oparzenia i opatrunek.

- Wychodzę gołąbki! - rozległ się krzyk mojego brata, a po chwili dało się usłyszeć odgłos zamykanych drzwi.

Atmosfera stężała. Musiałam przyznać, że bez Aethera za drzwiami, czułam się niepewnie. Zacisnęłam wargi, gdy złapałam kontakt wzrokowy z Diluciem.

Czerwonowłosy odchrząknął cicho i podszedł do mnie. Zakręcił kurek, delikatnie osuszył poparzenie, a następnie przemył je odpowiednim specyfikiem.

Przez cały ten czas panowała niezręczna cisza. Czerwonowłosy chrząkał od czasu do czasu i ciężko wzdychał. Złapał za opatrunek z jałowej gazy, przyłożył do oparzenia, a następnie z zadziwiającą delikatnością i wprawą owinął ranę elastycznym bandażem.

- Ekhem. - zaczął cicho. - Przepraszam.

Zamarłam i spojrzałam na niego z widoczny zaskoczeniem.

- Uhm, nic się nie stało. - wymamrotałam i uśmiechnęłam się słabo. - Oddam sukienkę do pralni, może ją uratują.

Na twarzy chłopaka pojawiła się zauważalna konsternacja.

- Nie mówiłem o tym.

- Chodziło o rękę? - zaczęłam paplać głupio. - Niedługo się zagoi, to nic takiego. - na potwierdzenie moich słów machnęłam lekceważąco zranioną ręką.

Ostry ból uświadomił mnie, jak głupia decyzję podjęłam. Syknęłam cicho i zacisnęłam zęby.

Diluc patrzył na mnie z nieprzeniknionym spojrzeniem.

- To swoją drogą, ale również nie mówiłem o tym. - oznajmił spokojnie, a ja podrapałam się po karku. - Chodzi o naszą poprzednią kłótnię. - wyjaśnił cicho, a ja poczułam jak moje mięśnie odruchowo się spieły. Popatrzyłam na niego spłoszonym wzrokiem, a ten hardo spojrzał w moje oczy.

Tego się nie spodziewałam.

- Uhm, ja... - szczerze mówiąc, to wiele razy wyobrażałam sobie naszą rozmowę, ale nie byłam przygotowana na to, że odbędzie się tak szybko.

- Nie jesteś egoistką. - przerwał mi  i spojrzał na mnie ze skruchą, po czym odchrząknął, puścił moje dłonie i wyszedł z pomieszczenia bez słowa.

Zostawił mnie samą z jeszcze większym chaosem w głowie.

***

Gdy po kilku minutach po wstępnym uspokojeniu wyszłam z łazienki, zdałam sobie sprawę z tego, że Diluc gdzieś wyszedł. Westchnęłam cicho i podreptałam powoli do sypialni.

Chciałam z nim porozmawiać, ale widocznie tego wieczoru nie będzie mi to dane.

Zapaliłam światło i zamrugałam oczami. Na łóżku leżało podejrzane, białe zawiniątko. Niepewnie zaczęłam je rozwiązywać, a moje ręce z nieznanych powodów zaczęły lekko drzeć.

W końcu rozwinęłam je i zamarłam.

Świąteczne Problemy Mikołaja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz