Miłość To Nie Pluszowy Miś

331 40 393
                                    

Miłego dnia/nocy besties!

***
- Nadal nie rozumiem, jak on może tego nie widzieć. - Childe wyjęczał w poduszkę, po czym wydał z siebie dziwny okrzyk.

Załamany rudowłosy leżał na mojej kanapie od jakieś godziny i co parę minut wygłaszał swoje zażalenia przytłumionym głosem.

Aether uniósł brwi i oparł się o ścianę. Spojrzał znacząco na Ajaxa, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.

-Nie może są mu po prostu powiedzieć? - spytał z zdziwieniem blond. Childe uniósł głowę znad poduszki i posłał mu mordercze spojrzenie.

- Kiedy czyny są ważniejsze niż słowa! - zajęczał.

- Tylko, że nie okazujesz tego aż tak dobitnie. - wyjaśniałam mu, a Aether pokiwał z zamyśleniem głową. - Zhongliemu wydaje się, że traktujesz go jak zwykłego przyjaciela.

- Czytałem dla niego książki! - stęknął z wyczuwalnym bólem w głosie. Szczerze mówiąc, było mi go w tamtym momencie niesamowicie żal. Po raz kolejny uniósł głowę, a w jego wiecznie wesołych oczach pojawił się bezdenny smutek. - Dobrze wiedział, że nigdy nie rozumiałem historii. - wymamrotał cicho. - Jednak specjalnie dla niego zacząłem się jej uczyć, tylko po to, by raz na jakiś czas   opowiedzieć mu jakąś ciekawostkę, którą końcowo i tak znał.

- Z tego co zrozumiałem, to Zhongli myślał, że podoba ci się Guizhong. - zauważył trzeźwo mój brat. Blondyn w końcu zasiadł w fotelu i oparł się wygodnie o zagłówek. Wyprostował nogi i westchnął z widoczną błogością.

- Co? Nie, w życiu! Ona mi się nigdy nie podobała. - zawołał z dziwną odrazą. Jego oburzenie niesamowicie mnie rozbawiło, przez co z moich ust wyrwał się chichot.

- Powiedz to Zhongliemu, a nie nam. - parsknął Aether. Ajax zmrużył oczy i zmarszczył nos.

- Może jeszcze mam mu powiedzieć, że mi się podoba? - spytał z ironią, a gdy zauważył nasze miny, pokręcił głową. - Nie mogę tego zrobić.

- Dlaczego niby nie?

Childe uśmiechnął się smutno i przez chwilę wydawało mi się, że w jego niebieskich oczach błysnęły łzy.

- Teraz jest w końcu szczęśliwy. - wymamrotał po chwili myślenia. - Nie chcę tego zepsuć, za bardzo mi na nim zależy.

- Przeciez ty też możesz go uszczęśliwić. - odezwałam się z zaskakująca pewnością. Naprawdę wierzyłam, że może im się udać. Świetnie się uzupełniali, byli jak dwie połówki jabłka.

- Widzę jak na nią patrzy. - westchnął i wbił mętny wzrok w podłogę.  Zacisnął usta w wąską linię i podrapał się nerwowo po karku. - Widzę te wszystkie gesty, szepty i uśmiechy. I wiem, że nigdy nie obdarzy mnie podobnym zainteresowaniem. Chcę zawsze przy nim być, chcę zawsze go wspierać, nawet kosztem mojego własnego szczęścia. - powiedział z pewnością, a rysy jego twarzy lekko stężały. - Bo wiecie co? - tu zaśmiał się niewesoło, a  smutek, którym emanował sprawił, że wzdyrgnęłam się lekko. - To właśnie on jest moim największym szczęściem.

- Świetnie, teraz mu to powiedz. - odparł Aether i założył ręce na piersi. Rzucił mu wyzywające spojrzenie, którego rudy nie odwzajemnił.

- Mówiłem już, chce jego szczęścia. - wymamrotał, po czym podniósł się z kanapy. - Będę się już zbierał, dzięki za gościnę. - powłócząc nogami udał się w kierunku drzwi. Ubrał grubą, czarną kurtkę, po czym smętnie nam pomachał i wyszedł z pomieszczenia. Gdy drzwi delikatnie kliknęły, odwróciłam się do Aethera, z którymi wymieniałam porozumiewawcze spojrzenia.

***

- Jesteś gotowa, Lumine? - usłyszałam pognalający głos mojego brata. Drżącymi rękami szybkim ruchem włożyłam piórko we włosy i wzięłam głęboki oddech, po czym Uśmiechnęłam się nieśmiało do swojego odbicia.

Bal czas zacząć.

Świąteczne Problemy Mikołaja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz