Szczerość

355 49 99
                                    

Z DROBNYM POŚLIZGIEM CZASOWYM, ALE JEST.

***

- Och Diluc, nieźle namieszałeś w moim życiu.

Uśmiechnęłam się pod nosem i delikatnie pogładziłam go po bladym policzku.

Szczere mówiąc, to w życiu nie myślałam, że moje uczucia mogą być aż tak sprzeczne. Z jednej strony chciałam udusić go przez sen, ale z drugiej miałam ochotę po prostu być przy nim.

Westchnęłam cicho i ponownie spojrzałam na jego twarz. Z zaskoczeniem zauważyłam, że wpatruje się we mnie nieco zamglonym spojrzeniem szkarłatnych oczu.

Jego mina nie wyrażała żadnych emocji, przymknął oczy i delikatnie wtulił się w moją dłoń, a po krótkiej chwili już cicho pochrapywał.

Odetchnęłam z ulgą, a następnie odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.

Miałam nadzieję, że nie będzie jutro pamiętał tego incydentu.

***
- Aether, kocham cię, ale mam wrażenie, że twój umysł nie działa dzisiaj dobrze. Wszystko w porządku? Kaeya i Venti zrobili ci pranie mózgu? - spytałam sceptycznie, a blondyn zmarszczył brwi w oburzonym grymasie.

- Co masz na myśli? - wydął wargi, jednak wbrew pozorom, w jego oczach błysnęły rozbawione ogniki.

- Po prostu jesteś jakiś dziwny. - wzruszyłam ramionami i zmierzyłam go oceniającym spojrzeniem. Z pozoru zachowywał się normalnie, jednak wprawne oko mogło zauważyć, że coś jest zdecydowanie nie tak. Był jednocześnie nadpobudliwy i zamyślony, a to zdecydowanie nie należało do codzienności. Aetehr z reguły był tym, który myślał bardziej trzeźwo i racjonalnie, ale tego dnia coś się zmieniło.

Tylko jaki był powód tej przemiany?

Zmarszczyłam nos i westchnęłam cicho, a blondyn wyszczerzył się w moim kierunku.

- Nie jestem dziwny, ja tylko myślę inaczej, a to spora różnica. - sprostował.

- Czyli jesteś dziwny. - parsknęłam cichym śmiechem i pokazałam mu język, na co przewrócił oczami pokazując w ten sposób, że irytuje go moje zachowanie.

- Nie, jestem unikatowy. - powiedział z udawaną wyższością.

- Jasne, jasne. - spoważniałam. - Aether słuchaj, co to miało wczoraj być?

Blondyn zrobił głupią minę.

- Nie mam zielonego pojęcia o co ci chodzi. - zaśmiał się niezręcznie i podrapał po karku.

- Dobrze wiesz co mam na myśli.

Spojrzał na mnie a widoczną rezygnacją, a gdy odchrząknął cicho już wiedziałam, że wygrałam.

- Po prostu widziałem, że coś jest między wami nie tak i chciałem żebyście ze sobą porozmawiali.

- Przecież ty go nawet nie lubisz. - powiedziałam z zaskoczeniem. Szczerze mówiąc, to nie dało się nie zauważyć ich przepełnionych niechęcią spojrzeń i głupich tekstów.

- Racja, nie lubię. - wzruszył ramionami i spojrzał na mnie dziwnie. Chyba nie spodziewał się, że zauważyłam ich śmieszne spory. - Jednak kocham cię i źle się czuję, gdy widzę cię w złym humorze. - wyznał i poklepał mnie po głowie. - Jeśli jest twoim przyjacielem, to niestety muszę to zaakceptować.

Przytuliłam się do blondyna i westchnęłam cicho.

- Też cię kocham, braciszku. - mruknęłam. - I dziękuję za to, że się starasz. Lepszego brata nie mogłam sobie wyobrazić.

Aether zachichotał cicho i poczochrał mnie po głowie.

- Dobra młoda, idziemy na te miasto?

***

- Właściwie to gdzie jest Diluc? - zainteresował się Aether. Kopnął lekko w leżący kamień i skrzywił się, gdy nie trafił w wyznaczony przez siebie punkt. - Nie widziałem go dzisiaj u ciebie.

Wzruszyłam obojętnie ramionami. Rano wyszedł z mieszkania bez zbędnych tłumaczeń, jedyne co mi powiedział to, że wróci późno. Nie rozmawialiśmy zbyt dużo, ani nie poruszył kwestii ostatniej nocy.

Całe szczęście, bo chyba umarłabym ze wstydu.

Szczerze mówiąc, to przed jego pojawieniem nigdy nie miałam podobnych problemów z emocjami. Chaos w mojej głowie z każdym dniem przybierał na sile, a fakt, że Diluc niedługo miał niedługo wrócić na biegun, tylko pogarszał całą sytuację.

Zdecydowanie będę musiała się z nim kiedyś poważnie rozmówić.

Ale to nie teraz.

- Nie mam pojęcia gdzie jest. - mruknęłam cicho. - Miał do załatwienia jakąś ważną sprawę, może to coś związanego z świętami.

- Proponowałaś mu wyjście z nami?

- Mhm.

Aether westchnął głośno, przystanął i przetarł oczy dłońmi. Wyglądał jakby zbierał się do poruszenia jakiegoś poważnego tematu.

- Wiesz, że musisz z nim porozmawiać?

- Boję się. - przyznałam niechętnie. - Boję się, że powiem coś nieodpowiedniego i tylko doleję oliwy do ognia.

Mój brat zaśmiał się cicho.

-To całkiem możliwe, zastawiam się po kim masz ten temperament.

- Nie pocieszyłeś mnie.

- Nie miałem takiego zamiaru. - zauważył moją minę i parsknął śmiechem. - No co? Jeśli ty nie jesteś ze sobą szczera, to przynajmniej ja będę.

Świąteczne Problemy Mikołaja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz