Przyjacielskie Wyjście

336 40 396
                                    

Przepraszam za kolejne opóźnienie, ale ostanio mam mały zapierdziel jdjsksks.

Miłego czytania!

***

- Chyba wyglądam w miarę znośnie. - wymamrotałam niepewnie. Nie musiałam długo czekać, by zasłona odsunęła się, a tuż przede mną stanęła podekscytowana szatynka. Zmierzyła mnie zachwyconym spojrzeniem z góry na dół i klasnęła.

- Wyglądasz pięknie! - pisnęła. Poczułam nieznośne pieczenie na policzkach i spuściłam odrobinę głowę na dół. - Aww, nie musisz się rumienić.

Odchrząknęłam i po chwili milczenia spojrzałam na nią niepewnie.

- Naprawdę wyglądam dobrze? - szatynka z zapałem pokiwała głową.

- Biel podkreśla twoją delikatna urodę. - powiedziała z zamyśleniem i lekkim uśmiechem wymalowanym na  miłej twarzy. - Diluc będzie zachwycony.

Zakrztusiłam się śliną i zaczęłam głośno kaszleć. Donna z głośnym śmiechem poklepała mnie po plecach, a gdy spojrzałam na nią z łzami w oczach, ta tylko wzruszyła ramionami.

- No co?

- Dlaczego ciągle o nim wspominasz? - wychrypiałam, a ta zachichotała.

- Och, Lumine. Nie obrażaj się na mnie. - objęła mnie przyjacielsko ramieniem, przez co się wzdyrgnęłam lekko. - Kiedyś zrozumiesz.

Prychnęłam i odepchnęłam jej rękę.

- Wolałabym zrozumieć już teraz.

- Cierpliwość jest cnotą.

Przewróciłam oczami, a w głowie pojawiło się pewne wspomnienie przez, które na moją twarz wpłynął słaby uśmiech.

- Gdzieś już to słyszałam. - wyznałam, a ta zaśmiała się.

Spojrzałam w trochę niepewnie w lustro i westchnęłam. Dalej nie byłam pewna swojego wyboru,

Biała sukienka sięgała mi do kolan, a  niebieskie dodatki świeciły pięknym blaskiem. Rękawy trzeba było ubrać osobno, co wyglądało dość ciekawie. Mimo faktu, że strój był śliczny, to wciąż nie byłam do niego przekonana.

- Jesteś pewna, że jest dobrze?

- To strzał w dziesiątkę, przyćmisz wszystkich obecnych. - zachichotała cicho i spojrzała na mnie z miłym uśmiechem. - Gwarantuję ci to.

Skinęłam jej w podzięce głową, a ta zniknęła w wnętrzu sklepu. Po chwili ponownie znalazła się w przebieralni, a w ręce trzymała mały pakunek, który otworzyła, po czym się zamyśliła.

- Zamknij oczy. - nie miałam siły, by się sprzeczać, przez co postanowiłam ją posłuchać. Przymknęłam powieki i poczułam jak majstruje przy moich włosach.

- Voilà! - zawołała po chwili z wyczuwalnym w głosie zachwytem. Niepewnie otworzyłam oczy i spojrzałam w lekko ubrudzone lustro. Szatynka wetknęła mi w między włosy, śliczne biało-niebieskie piórka. - Teraz wyglądasz jeszcze lepiej.

Westchnęłam ciężko, a zniecierpliwiona Donna przewróciła oczami.

- Na co czekasz? - spytała z zmarszczonymi brwiami. - Wyskakuj z kiecki i lecimy jeszcze coś zjeść!

Jęknęłam głośno i spojrzałam na nią z widocznym bólem. Mój wewnętrzny introwertyk zaprotestował, jednak szatynkę niezbyt to obchodziło.

Zdjęłam sukienkę i poczłapałam w kierunku kasy, gdzie zapłaciłam sprzedawcy odpowiednią kwotę. Pożegnał nas miłym uśmiechem i zajął się kolejnym klientem.

***

- Właściwie to dlaczego chciałaś ze mną wyjść? - spytałam z wypchanymi ustami. Przełknęłam frytki, wzięłam łyka coli i spojrzałam na nią wyczekująco.

Donna wzruszyła ramionami.

- Lubię poznawać nowych ludzi. - wyjaśniła spokojnie i wgryzła się w swojego hamburgera. - Zresztą, Diluc opowiadał o tobie w samych superlatywach, więc musiałam cię poznać - paplała z zadowoleniem. Poczułam jak oblewam się słabym rumiencem. - Czasami miałam wyraźnie, że trochę przesadza wysławiając cię pod niebiosa, jednak widzę, że się nie mylił. - zachichotała cicho.

- Uhm, dziękuję. - podrapałam się po karku.

- To drobiazg. - wyszczerzyła się w moim kierunku.

***

- Jak było? - spytał zaciekawiony Aether w momencie gdy zsunełęłam się ciężko na kanapę. Patrzył na mnie  z nieukrywanym rozbawieniem. Kątem oka zauważyłam jak Diluc unosi wzrok znad czytanej gazety.

Otarłam czoło i westchnęłam ciężko.

- Kiedyś cię zamorduję. - wymamrotałam, a ten w odpowiedzi parsknął cicho. - Odpowiadając na twoje pytanie, to nie było aż tak źle, jednak trochę mnie wymęczyła.

Blondyn pokiwał z zrozumieniem głową.

- Kupiłaś sukienkę? - dopytywał.

- Chcesz zobaczyć?

- Głupio pytasz. - zepchnął mnie z kanapy, przez co upadłam na ziemię. Spojrzałam na niego z mordem w oczach, a ten tylko zaśmiał się złośliwie.

Mój brat to czubek.

Przewróciłam oczami i wyjęłam sukienkę z reklamówki, a następnie skierowałam się w kierunku łazienki.

Następnie wszystko potoczyło się w ułamku sekund.

- Nic ci nie jest?

Świąteczne Problemy Mikołaja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz