Podróbka Mikołaja

380 50 185
                                    

O cholera.

Ledwie widoczna z tej odległości poszarpana blizna na brwi, od razu mnie zaalarmowała.

Zacisnęłam usta i rozejrzałam się spanikowana po pomieszczeniu. Przybysz jeszcze nas nie zauważył. Cóż, na nasze szczęście. Spojrzałam na Diluca z widoczną paniką w oczach, a on uniósł brwi, gdy zauważył moje przerażenie. Położyłam palec na ustach, oznajmiając mu, żeby się nie odzywał.

Pociągnęłam chłopaka za fotel, który na szczęście był wystarczająco duży, by nas ukryć. Zaczęłam myśleć i gorączkowo rozglądać się po pomieszczeniu.

- Co ty wyprawiasz? - spytał szeptem, a ja machinalnie dotknęłam swojej twarzy i skrzywiłam się delikatnie.

- Moje ostanie spotkanie z tym miłym panem nie skończyło się zbyt przyjemnie. - parsknęłam cicho, a spojrzenie czerwonowłosego nabrało zrozumienia.

-Czy on nie powinien być w więzieniu?

- A czy ty nie powinieneś siedzieć na biegunie? - syknęłam. - Oczywiście, że powinien. Tylko jakims cudem najwidoczniej zdołał nawiać.

- To dlaczego go nie aresztujesz?

- Bo na sto procent ma broń. - mruknęłam z zamyśleniem. - Musimy się jakoś wymknąć i powiadomić policję.

Rozejrzałam się gorączkowo po namiocie i złością musiałam stwierdzić, że materiał jest przytwierdzony na specjalnym stelażu i jedyne wyjście prowadzi obok bandziora. Cholera jasna.

Jednak poniekąd mieliśmy szczęście, że nie rozejrzał się po namiocie. Jak na dość znanego bandziora, nie grzeszył inteligencją.

Rozległy się ciche kroki. Pochyliłam się delikatnie i wyjrzałam zza fotela. Obok naszego zbiega stała dwójka innych, rosłych mężczyzn. Przełknęłam głośno ślinę.

- Masz towar? - rozległ się ochrypły głos.

- Zależy czy masz zamiar wywiązać się z swojej części umowy. - odpowiedział spokojnie znany mi facet. Zapadła chwila ciszy.

- Niech ci będzie. - powiedział niechętnie. - My pozbywamy się tego całego Ajaxa i Zhongli, a ty załatwiasz towar.

Pobladłam, gdy usłyszałam imiona moich przyjaciół. Zacisnęłam nerwowo usta i z ostatkiem samokontroli, powstrzymałam się od nieprzemyślanego wyskoczenia i próby zaatakowania ich. Wzięłam głęboki oddech, by spróbować się opanować. Nienawidziłam momentu, gdy ktoś próbował im zaszkodzić. Czułam na sobie uważne spojrzenie mojego towarzysza.

Po chwili wpadłam na pomysł.

- Diluc -zwróciłam się do chłopaka. - Potrafisz szybko biegać?

Czerwonowłosy zmarszczył brwi.

- Hm, chyba tak. Dlaczego pytasz? - uśmiechnęłam się szeroko w odpowiedzi, a na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. Pokręcił głową i spojrzał na mnie prosząco, zupełnie tak, jakby chciał wybić mój pomysł z głowy. - Lumine nie.

- Lumine tak. - podniosłam się odrobinę. Na szczęście mężczyźni nie stali az tak blisko przejścia, więc jeśli będziemy mieć trochę szczęścia, to może uda nam się uciec. - Gotowy?

- Jaki jest twój plan? - sapnął cicho.

- Nie dać się złapać.

- Nie możemy wymyślić czegoś innego? - jęknął boleśnie. - Mogę spróbować użyć magii...

Przerwałam mu dalsze próby przekonania mnie.

- Kto tu jest policjantem, ja czy ty? -

- Ty. - mruknął z wyraźną niechęcią. Uśmiechnęłam się zwycięsko.

Świąteczne Problemy Mikołaja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz