Rozdział 31 |Stara normalność|

738 39 7
                                    

Część trzecia

Trzy lata później

Dzień był ponury, ciemne, deszczowe londyńskie chmury przytłaczały niegdyś radosne niebo. Porysiwsty wiatr szarpał niczemu nie winne drzewa, a te uginały się pod wpływem jego nadludzkiej siły.

W takie chwile jak te najchętniej zamknęłabym się na cztery spusty, w pokoju na piętrze, który zajmowałam wraz z moim narzeczonym, obserwując widok płaczącego lasu, który znajdował się tuż na przeciwko starego dworu.

Po powrocie do Anglii wraz z Piotrem daliśmy sobie więcej czasu i swobody. Oboje popadliśmy w codzienność, pilnie ucząc się w londyńskich szkołach. Jednak po dwóch latach w końcu nadszedł ten moment, w którym oboje musieliśmy zdecydować, która ścieżką chcemy podążać i wybrać dla siebie odpowiedni kierunek studiów.

Ja, jako iż nie wiele rzeczy i przedmiotów mnie tu interesowało wybrałam literaturę i rozszerzoną historię świata.

Piotr natomiast wybrał się na medycynę, robiąc specjalizację chirurga.

I chodź wydawać się mogło, że wszystko musiało być już w porządku, niestety takie nie było. Przez nasilenie walk coraz to więcej młodych mężczyzn zostawało branych do sił zbrojnych, całkowicie pomijając ich pochodzenie i wykształcenie. Dlatego też gdy ja kompletnie spanikowana, nie wiedziałam co zrobić, Piotr wziął sprawy w swoje ręce i udał się do dworu Profesora Digory Kirke by prosić o schronienie i możliwość dalszej nauki domowej pod jego dachem. Oczywiście zgodził się, a ja śmiałabym rzec, że była to jedna z najlepszych rzeczy jakie tylko mogły mi się tu przydarzyć.

-Ellen pośpiesz się!-usłyszałam roznoszące się po klatce schodowej nawoływanie Piotra.

-Daj mi 5 minut!-odkrzyknęłam zatrzaskując pokrywę swojej małej walizki.

Wygładziłam brzegi mojej plisowanej błękitnej spódnicy, za kolano i chwytając za powieszony na wieszaku beżowy płaszcz, szybko zarzuciłam go na swoje ramiona. Ostatni raz przejrzałam się w stojącym na biurku lustrze poprawiając schludnie uczesanego koka i ruszyłam w stronę drzwi.

-No wreszcie! Ile można na ciebie czekać?-spytał gdy zobaczył jak schodzę na dół.

-Byłoby szybciej gdybyś sam zapakował swoje rzeczy-mruknęłam w odpowiedzi.

Ostatnio na prawdę coraz mniej go rozumiałam. Niby sam chciał wrócić do Anglii i żyć życiem zwykłego człowieka, ale jednocześnie wciąż oczekiwał, że każdy będzie nad nim skakał jak nad królem.

-Zaraz spóźnimy się na pociąg-zakomunikował ignorując mój wcześniejszy komentarz.

-Królowa nigdy się nie spóźnia, po prostu to inni przyszli nie na czas-rozległ się za nami poważny i głęboki głos Profesora, na którego obecność uśmiech sam cisnął mi się na usta.

Na prawdę bardzo lubiłam tego człowieka.

-Jak dobrze, że w tym domu jest chodź jedna osoba, która wybacza mi moje spóźnialstwo-zaśmiałam się pod nosem i odwróciwszy się w tył rozłożyłam szeroko ramiona podchodząc do starca-Będę tęsknić Profesorze-dodałam wymieniając z nim uściski.

-Ja również Wasza Wysokość-odparł skiwając głową.

Tak, Digory jako jedyny z tego świata dowiedział się o przygodach w Narnii i z tego co mi wiadomo i on sam przeżył tam jedną z nich. Dlatego może tak dobrze mi się z nim rozmawiało i byłam mu skłonna wyżalić się i wyznać praktycznie wszystko.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz