Pov. Piotr Pevensie
Weszliśmy do Kopca przez spad prowadzący w głąb skały. Cała droga była obstawiona przez centaury, które trzymały ku górze swoje miecze. Wnętrze Kopca też było dla mnie dużym zaskoczeniem, wprawdzie było tu ciemnawo i niezbyt czysto, ale było to miejsce doskonałe do ćwiczeń. W takim razie czyżby cudowny Książę Kaspian dawał sobie radę jako przywódca? Szczerze w to wątpiłem, nie przepadam za tym chłopakiem i nie widzę w nim potencjału na władcę Narnii.
-Zapewne nie tego oczekiwaliście, ale można się tu dobrze bronić-odezwał się młody Telmar, na co spojrzałem na niego przychylnie.
-Cóż mogę jedynie powiedzieć, dobra robota-mruknąłem wysilając się na uśmiech.
-Piotr!-zawołała do mnie starsza z sióstr-Chodź szybko musisz coś zobaczyć-dodała znikając w jednym z korytarzy.
Czym prędzej ruszyłem za nią biorąc do dłoni pochodnię.
Miejscem, do którego mnie zaprowadziła był wąski korytarz, którego ściany były wypełnione w różnych malowidłach. Było to dla mnie obojętne kiedy nagle dostrzegłem w tych rysunkach pewne podobieństwo. One przedstawiały nas i naszych przyjaciół, Tumnusa, bobry oraz innych... I oczywiście okres naszego panowania w Narnii. Był tu też Aslan i nawet obraz przedstawiający koronację. Z czułością przejechałem po postaci stojącej między mną, a Zuzanną.
-To my-szepnęła Zuza i wskazała na jeden z obrazków.
-Co to za miejsce?-zdziwiła się Łucja.
-I najważniejsze, kto to stworzył-dodał Edmund.
-Nie poznajesz?-zapytał Kaspian i pochwycił do ręki pochodnię.
Bardziej przyglądając się ścianie zauważyłem na niej odciski ogromnych kocich łap. Takich samych łap, które znaleźliśmy na Ker-Paravelu.
-Zobaczcie!-wskazałem na ślady-Takie same były przy drzewie, na którym wisiał ametyst-wyjaśniłem rodzeństwu, które było tak samo zszokowane w tej chwili jak ja.
To musiało się jakoś ze sobą łączyć.
-Kaspianie znasz autora tych malowideł?-spytała znów złotowłosa, jednak książę nie odpowiedział i poprowadził nas w głąb korytarza do ogromnego pomieszczenia.
Na początku było dość ciemno, ale ciemnowłosy czym prędzej podłożył ogień do wyznaczonego koryta, a ten natychmiast zaczął rozprzestrzeniać się dalej oświetlając przy tym całe pomieszczenie. Naszym oczom ukazał się stojący w centrum przełamany Kamienny Stół, a zaraz za nim ogromna płaskorzeźba Aslana. Kątem oka zauważyłem jak Łucja podbiega do tamtego miejsca i przejeżdża po zakurzonej powierzchni.
-On na pewno wie co robi-rzekła łapiąc mnie drugą ręką za dłoń.
Mimo to nie wierzyłem w jej słowa. Aslan zbyt bardzo mnie zawiódł, pozwolił by Ellen stała się krzywda i to był dla mnie wystarczający argument by działać samemu. Spojrzałem na siostrę ze łzami w oczach.
-Musimy sobie radzić sami-odparłem puszczając dłoń dziewczynki, kiedy nagle tuż za nami rozległo się głośne warczenie.
Z impetem odwróciłem się w tamtą stronę i wraz z bratem wyciągnęliśmy miecze mierząc nimi w stojąca w cieniu postać.
-Ej spokojnie!-uspokajał nas Kaspian-Nie macie się czego bać, to tylko moja przyjaciółka.
-Słucham?!-zdziwiła się Zuzanna-Tego warczącego zwierza nazywasz przyjaciółką-oburzyła się.
Jednak ten lekceważąc ten komentarz, zbliżył się do zwierzęcia i wyciągnął rękę przed siebie.
-Chodź do nas Gea, oni nie zrobią ci krzywdy-mówił spokojnym głosem a warczenie ustało.
CZYTASZ
Lioness |The Chronicles of Narnia|
Fanfiction| Część I • II • III | Ellen Willow nigdy nie uważała się za wyjątkową, nie mówiąc już o pięknej, ani odważnej. To zupełnie nie pasowało do osoby, którą była. Mimo to lubiła swoje życie takim jakim było, miała kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaci...