Rozdział 17 |Poznajcie, oto Argea|

1.3K 52 6
                                    

Pov. Piotr Pevensie

Weszliśmy do Kopca przez spad prowadzący w głąb skały. Cała droga była obstawiona przez centaury, które trzymały ku górze swoje miecze. Wnętrze Kopca też było dla mnie dużym zaskoczeniem, wprawdzie było tu ciemnawo i niezbyt czysto, ale było to miejsce doskonałe do ćwiczeń. W takim razie czyżby cudowny Książę Kaspian dawał sobie radę jako przywódca? Szczerze w to wątpiłem, nie przepadam za tym chłopakiem i nie widzę w nim potencjału na władcę Narnii.

-Zapewne nie tego oczekiwaliście, ale można się tu dobrze bronić-odezwał się młody Telmar, na co spojrzałem na niego przychylnie.

-Cóż mogę jedynie powiedzieć, dobra robota-mruknąłem wysilając się na uśmiech.

-Piotr!-zawołała do mnie starsza z sióstr-Chodź szybko musisz coś zobaczyć-dodała znikając w jednym z korytarzy.

Czym prędzej ruszyłem za nią biorąc do dłoni pochodnię.

Miejscem, do którego mnie zaprowadziła był wąski korytarz, którego ściany były wypełnione w różnych malowidłach. Było to dla mnie obojętne kiedy nagle dostrzegłem w tych rysunkach pewne podobieństwo. One przedstawiały nas i naszych przyjaciół, Tumnusa, bobry oraz innych... I oczywiście okres naszego panowania w Narnii. Był tu też Aslan i nawet obraz przedstawiający koronację. Z czułością przejechałem po postaci stojącej między mną, a Zuzanną.

-To my-szepnęła Zuza i wskazała na jeden z obrazków.

-Co to za miejsce?-zdziwiła się Łucja.

-I najważniejsze, kto to stworzył-dodał Edmund.

-Nie poznajesz?-zapytał Kaspian i pochwycił do ręki pochodnię.

Bardziej przyglądając się ścianie zauważyłem na niej odciski ogromnych kocich łap. Takich samych łap, które znaleźliśmy na Ker-Paravelu.

-Zobaczcie!-wskazałem na ślady-Takie same były przy drzewie, na którym wisiał ametyst-wyjaśniłem rodzeństwu, które było tak samo zszokowane w tej chwili jak ja.

To musiało się jakoś ze sobą łączyć.

-Kaspianie znasz autora tych malowideł?-spytała znów złotowłosa, jednak książę nie odpowiedział i poprowadził nas w głąb korytarza do ogromnego pomieszczenia.

Na początku było dość ciemno, ale ciemnowłosy czym prędzej podłożył ogień do wyznaczonego koryta, a ten natychmiast zaczął rozprzestrzeniać się dalej oświetlając przy tym całe pomieszczenie. Naszym oczom ukazał się stojący w centrum przełamany Kamienny Stół, a zaraz za nim ogromna płaskorzeźba Aslana. Kątem oka zauważyłem jak Łucja podbiega do tamtego miejsca i przejeżdża po zakurzonej powierzchni.

-On na pewno wie co robi-rzekła łapiąc mnie drugą ręką za dłoń.

Mimo to nie wierzyłem w jej słowa. Aslan zbyt bardzo mnie zawiódł, pozwolił by Ellen stała się krzywda i to był dla mnie wystarczający argument by działać samemu. Spojrzałem na siostrę ze łzami w oczach.

-Musimy sobie radzić sami-odparłem puszczając dłoń dziewczynki, kiedy nagle tuż za nami rozległo się głośne warczenie.

Z impetem odwróciłem się w tamtą stronę i wraz z bratem wyciągnęliśmy miecze mierząc nimi w stojąca w cieniu postać.

-Ej spokojnie!-uspokajał nas Kaspian-Nie macie się czego bać, to tylko moja przyjaciółka.

-Słucham?!-zdziwiła się Zuzanna-Tego warczącego zwierza nazywasz przyjaciółką-oburzyła się.

Jednak ten lekceważąc ten komentarz, zbliżył się do zwierzęcia i wyciągnął rękę przed siebie.

-Chodź do nas Gea, oni nie zrobią ci krzywdy-mówił spokojnym głosem a warczenie ustało.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz