W końcu ruszyliśmy z ruin Ker-Paravelu, przemierzając gęsty las aby dowiedzieć co dokładnie się stało podczas naszej nieobecności. Chciałem znać odpowiedź, dlaczego, kiedy i jak... Zatrzymałem się na chwile i wpatrzyłem w błyszczącą na moim palcu obrączkę, obiecałem sobie, że już nigdy jej nie ściągnę. Nagle zobaczyliśmy w oddali łódkę, w której płynęli jacyś żołnierze. Mieli ze sobą związanego karła i sądząc po tym jak trzymali go nad wodą, chcieli go utopić.
-Hej, puśćcie go!-zawołała Zuzanna i wypuściła jedną ze swoich strzał w stronę mężczyzn.
Zanim jednak ich postrzeliła, ci zdążyli już wrzucić Narnijczyka do wody. Widząc to szybko wbiegłem prosto do rzeki, a po kilku chwilach wynurzyłem się z karłem na rękach. Położyłem go ostrożnie na ziemi, po czym Łucja złapała za swój sztylet i przecięła liny, którymi był związany stwór. Ten miotając się we wszystkie strony zerwał szmatę zawiązaną przy jego twarzy i ciężko oddychając podniósł się do siadu.
-Puśćcie go?!-wykrzyknął nagle w stronę brunetki-Nic lepszego nie przyszło ci do głowy-dodał zdenerwowany.
-Zwykłe dziękuję, by wystarczyło-oburzyła się Zuza.
-Topienie mnie szło im wspaniale i bez waszej pomocy-warknął Narnijczyk.
-To mieliśmy się nie wtrącać?-zapytałem podirytowany.
Ten facet już od samego początku nieźle działał mi na nerwy.
-Tak właściwie to czemu chcieli cię zabić?-spytała Łucja.
-To Telmarowie-odrzekł wstając-Oni już tacy są. Brutale nie potrafią powstrzymać się przed niczym.
-Telmarowie w Narnii?-zdziwił się Edek.
-Gdzieście byli przez ostatnie parę wieków?
-To dość długa historia-zaśmiała się najmłodsza Pevensie i spojrzała na mnie kątem oka.
Zuzanna również lekko się uśmiechnęła i podała mi mój miecz. Karzeł spojrzał na nas z niedowierzaniem.
-No nie tylko bez takich numerów...-westchnął drapiąc się po karku-Że to niby wy? Czworo władców z dawnych czasów?-zapytał z grymasem na twarzy.
-Tak ja jestem król Piotr, Piotr Wielki-wyciągnąłem dłoń w stronę stwora.
-Przydomek to mogłeś sobie darować-mruknęła Zuza, na co i reszta rodzeństwa parsknęła śmiechem. Mi jednak było daleko do żartów.
-Haha... Nie, nie bardzo mi miło-zakpił karzeł.
-Zaraz mi uwierzysz-wymamrotałem i podał mu swój miecz.
-Oj, nie chce z tobą walczyć chłopie.
-Nie ze mną, z nim-wskazałem na Edmunda
Narnijczyk wziął ode mnie miecz i zaczął walczyć z brunetem. Musze przyznać, że szło im bardzo dobrze a mój brat radził sobie ręcz wzorowo. Kiedy zadał ostatni cios i wytrącił karłowi broń z ręki, ten padł na kolana i otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
-A niech mnie, może ten róg rzeczywiście zrobił swoje-westchnął patrząc na każdego z nas po kolei.
-Jaki róg?-spytała Zuzanna i spojrzała na mnie kątem oka.
Wymieniając z nią spojrzenia byłem pewien jednej, najważniejsze rzeczy: ktoś musiał nas tutaj wezwać. Pytanie jednak brzmi, kto...
♕♕♕
Podczas gdy płynęliśmy w łodzi po rzece ciągnącej się pomiędzy skalnymi ścianami, karzeł opowiadał nam o tym co działo się w Narnii po naszym odejściu. Telmarowie byli okrutnikami i zamierzałem położyć im kres. Z westchnięciem wiosłowałem dalej kiedy nagle z ust Łucji padło tak długo wyczekiwane przeze mnie pytanie.
CZYTASZ
Lioness |The Chronicles of Narnia|
Fanfiction| Część I • II • III | Ellen Willow nigdy nie uważała się za wyjątkową, nie mówiąc już o pięknej, ani odważnej. To zupełnie nie pasowało do osoby, którą była. Mimo to lubiła swoje życie takim jakim było, miała kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaci...