Rozdział 21 |Jak kiedyś|

1.2K 57 3
                                    

Po zapadnięciu zmroku siedziałam przy lekko tlącym się ognisku wraz z przyjaciółmi. Obejmowana przez Piotra i wtulona w jego ramię opowiadałam o tym co przeżyłam przez te wszystkie stulecia. Chciałam by wszyscy bliscy wiedzieli o wszystkim co mnie spotkało i jednocześnie byłam strasznie ciekawa co przez ten czas zmieniło się u nich.

-A co z tą przepowiednią?-zapytał nagle Edmund, przez co spojrzałam na niego wyczekująco, to akurat był dość drażliwy temat-No wiesz tej o Telmarskim królu-kiwnął w stronę czarnowłosego, a ten jak na zawołanie automatycznie się wyprostował i utkwił we mnie swój przenikliwy wzrok.

-No wiecie...-westchnęłam-To trochę skomplikowana historia. Ale... Cóż może już najwyższy czas się do tego przyznać. Bo widzicie moim zadaniem od zawsze była obrona Narnii, po prostu jako Lwia Córka miałam taki obowiązek-westchnęłam opierając się na jednej z dłoni-Nie wiedziałam jednak, że będę musiała aż tak bardzo się poświęcić. Los zesłał na mnie okrutników, którzy je zabili, potem już przez problemu Aslan mógł zesłać na mnie to przekleństwo. Gdy zbrodni dokonali inni, na nim nie ciążyła wina. Wyręczyli go. Przez lata próbowałam ocalić Narnię... Jednak jak mogłam tego zrobić sama będąc bestią, która była samym uosobieniem dzikości. Poległam, nie dałam rady wypełnić przeznaczenia. Dlatego znalazłam swojego godnego zastępcę-uśmiechnęłam się pod nosem-Księcia Kaspiana...

-A więc to ty stworzyłaś tą przepowiednię-wtrącił książę a w jego głosie dało się wyczuć drobną złość i zawód-Wiedziałaś, że sama nie wygrasz walki dlatego znalazłaś sobie marnego człowieka, który odwaliłby za ciebie całą robotę.

-Daj spokój Kaspianie, dobrze wiesz, że nie o to w tym wszystkim mi chodziło-odparłam nie chcąc by myślał sobie, że wybierając go myślałam tylko i wyłącznie o sobie.

Jednak i tak podświadomie wiedziałam, że zaraz najpewniej wybuchnie jakaś awantura.

-W tym rzecz, że nie wiem!-uniósł się wstając-Ale z chęcią wysłucham wyjaśnień Argeo, czy też Elleno jakkolwiek się zwiesz-dodał patrząc na mnie spod byka.

To właśnie wtedy poczułam na swojej dłoni mocniejszy uścisk Piotra, który wręcz wewnętrznie się gotował i najwyraźniej był na skraju wytrzymałości w do kierunku ciemnowłosego. Lecz na to mruknęłam mu do ucha tylko parę słów by się uspokoił i przeniosłam swój wzrok na młodego chłopaka. Tak, to ja musiałam przeżyć tą konfrontację.

-Wiem, że jesteś zawiedziony i wściekły, ale zrozum, że nie miałam innego wyboru. Nie pamiętasz już, że byłam gotowa poświęcić za ciebie swoje życie?-zapytałam również wstając.

-Kto wie, może gdybyś mnie nie naznaczyła moi rodzice nadal by żyli a Miraz nie znalazłby się przy władzy-dorzucił oskarżycielskim tonem-Czuje się oszukany! Tak oszukany, bo wszystko w co wierzyłem nagle runęło jak domek z zapałek. Jeszcze wczoraj byłem przekonany, że jestem potrzebny, że muszę pomóc Narnijczykom ale dziś? Dziś okazuje się, że byłem zwykłą marionetką w rękach twoich i Aslana.

-Wypraszam sobie!-podniosłam głos-Aslan akurat nie ma z tym nic wspólnego, bo tak samo jak wszyscy inni zostawił mnie samą na pastwę losu. Dlatego proszę nie dziw się, że musiałam sama budować swoje poparcie. Nie ukrywajmy że w innym wypadku taka społeczność jak Narnijczycy już by nie istniała.

-Oj błagam cię nie rób już z siebie takiego bóstwa. Poradzili by sobie, poza tym nie rozmawiamy teraz o nich. Ale o tym, że bez pozwolenia wpakowałaś się do mojego życia-wskazał na mnie palcem.

-Traktuje cię jak syna, jak możesz mówić coś takiego-westchnęłam odwracając się do niego profilem, nie chciałam by zauważył że w moich oczach już zaczęły czaić się łzy.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz