Poranka następnego dnia, obudziły mnie wpadające do pokoju przez duże okno jasne promienie słoneczne. Dobra pogoda sprawiła, że mimo wczorajszego dość przykrego wieczoru wstałam wypoczęta i z uśmiechem na twarzy odwróciłam się w stronę Piotra, który dalej spał cicho pochrapując pod nosem. Jak miałam w zwyczaju robić, gdy to ja byłam tym rannym ptaszkiem, ogarnęłam opadające na jego czoło krótkie kosmyki blond włosów i złożyłam w tym miejscu pocałunek.
Czułam, że musiałam jakoś przeprosić go za mój ostatni wybuch i przykrość, którą zdawałam mu się sprawić. Dlatego też uważnie, tak by czasem nie obudzić chłopaka, wyślizgnęłam się spod kołdry i szczelnie opatulając się puchatym, białym szlafrokiem na paluszkach wyszłam z pokoju schodząc po schodach i kierując się w stronę kuchni.
Z własnego doświadczenia wiedziałam, że nic tak nie potrafiło udobruchać i wpłynąć na Piotrka jak gorąca kawa o poranku i pyszne śniadanie, wykonane tradycyjnie czyli tak jak uwielbiał najbardziej.
Gdy uporałam się z ekspresem do kawy i udało mi się w końcu zaparzyć praktycznie idealną czarną kawę, a do tego dolać odpowiednią ilość mleka, zadowolona ruszyłam do lodówki wyciągając z niej jajka i inne potrzebne składniki, dzięki którym byłam w stanie wyczarować na talerzu iście królewską jajecznicę z bekonem i średnio wypieczonymi tostami. Właśnie ściągałam potrawę z patelni artystycznie rozkładając ją na talerzu, gdy nagle usłyszałam za sobą charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Przestraszona lekko zadrżałam odwracając się w tył, gdy przyjęłam z ulgą, że była to tylko wchodząca do pomieszczenia Olimpia.
- O dzień dobry-przywitałam miło siostrę wracając do poprzedniej czynności.
Ta jednak nie odpowiedziała, tylko z typowym dla siebie grymasem wyciągnęła z szafki kubek i nalała do niego kawy z ekspresu jednocześnie uważnie przyglądając się moim poczynaniom.
-Co śniadanko dla Piotrusia?-spytała z przekąsem chwytając za jedno z leżących na półmisku jabłek.
-Dla obojga-sprostowałam siląc się na uśmiech i w myślach błagając siebie samą aby być miłą, w końcu miał to być tylko poranek spędzony w tym domu, później byliśmy już umówieni z Łucją i Edmundem w domu ich wujostwa.
-Ah no tak musisz go przecież jakoś udobruchać aby wciąż chciał z tobą być-wtrąciła bez żadnych skrupułów cicho siorbiąc kawę.
-Myślałam, że takie głupie teksty i zazdrości zostawiłyśmy za sobą w liceum-westchnęłam kręcąc głową i wyciągnęłam z górnej półki tace, na której ustawiłam dwa talerze ze śniadaniem, kawę z mlekiem, zwykłą herbatę i dwie słodkie babeczki czekoladowe na poranny deser.
-Nie jestem zazdrosna!-oburzyła się moja siostra, na co lekko prychnęłam pod nosem-Po prostu wciąż zachodzę w głowę co takiego musiało się wtedy stać podczas naszego wyjazdu do tego zakichanego dworu, że taki chłopak jak Piotr zwrócił jaką jakkolwiek uwagę na kogoś takiego jak ty-dodała patrząc na mnie podejrzliwe.
Słysząc to co wygadywała i do czego zdawała się pić, mimowolnie zacisnęłam pięści i stojąc do niej odwrócona tyłem w myślach liczyłam do dziesięciu by nie dać jej tej satysfakcji z zepsucia mi tego jakże uroczego poranka.
-Nie wiem, może zapytaj jego, skoro aż tak bardzo cię to ciekawi-odpowiedziałam wzruszając ramionami-Skoro mnie całuje, mówi że kocha, zamieszkał ze mną i podarował pierścionek-zgrabnie machnęłam jej ręka z brylantem przed twarzą-A do tego chce założyć ze mną rodzinę i mieć dzieci. To oznacza raczej, że po prostu się we mnie zakochał, tak jak i ja zakochałam się w nim-wyjaśniłam każdym swoim słowem coraz to bardziej wciskając Olimpii kolejne szpileczki, a ona ku mojemu zadowoleniu stawała się coraz to bardziej wściekła i czerwona.
CZYTASZ
Lioness |The Chronicles of Narnia|
Fanfiction| Część I • II • III | Ellen Willow nigdy nie uważała się za wyjątkową, nie mówiąc już o pięknej, ani odważnej. To zupełnie nie pasowało do osoby, którą była. Mimo to lubiła swoje życie takim jakim było, miała kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaci...