Rozdział 24 |Inna Ellen|

1K 47 5
                                    

Następne godziny, po spotkaniu z Aslanem spędziłam w grocie. Analizowałam to co mi powiedział i starałam się wyciągnąć jakieś wnioski. No i oczywiście byłam wciąż lekko skłócona i zła na Piotra, więc lepiej nie chciałam stawać mu na drodze.

-Ellen-odwróciłam się w tył słysząc za sobą męski głos.

-Och to ty Edmundzie-westchnęłam z ulgą i kiwnęłam w jego stronę by do mnie dołączył-I jak zgodził się?-zapytałam mając na myśli Miraza.

Ciemnooki spojrzał na mnie zakłopotany, ale ostatecznie pokiwał twierdząco głową. Nie wiedząc co powiedzieć spuściłam wzrok na buty, nie odzywając się na to ni słowem.

-Co takiego musiało się stać, że zdecydowałaś się tutaj w końcu przyjść?-wypalił nagle zawieszając swój wzrok na podobiźnie Wielkiego Lwa.

-Cóż-zanurzyłam chude palce w swoich długich włosach i znacznie je poszarpałam-Chyba każdy stąd wie, że nawet gdy nienawidzisz go całym sercem-miałam na myśli Aslana-To i tak wbrew woli zawsze do niego wracasz. Zawsze mu ulegasz i przebaczasz, potrzebujesz jego obecności, bardziej niż czegokolwiek.

-A więc rozmawialiście?-zapytał, co potwierdziłam mu skinieniem głowy- Gdzie dziewczyny mają go szukać?

-Sam je znajdzie-odparłam zgodnie ze słowami Lwa-Obiecał, że będzie czuwał nad Piotrem, ale nie zbyt mu ufam-dodałam rozbita.

-Skoro wątpisz w Aslana, dlaczego zostawiłaś Piotrka na pastwę losu, kiedy to właśnie teraz najbardziej potrzebuje twojego wsparcia. Przecież zaraz będzie się pojedynkował na śmierć i życie, a tymczasem wy obrażacie się na siebie jak dzieci-podparł brodę o kolano i spojrzał na mnie kątem oka.

-Nie chce się mieszać, to on jest wodzem, to za nim pójdą Narnijczycy. Ja już miałam swój czas na rządzenie, teraz oddałam pałeczkę mu jako mojemu mężowi-odpowiedziałam, mimo wszystko czując w gardle uciążliwą gulę żalu.

-I tutaj właśnie oboje popełniacie błąd-mruknął pod nosem i machnął lekceważąca ręką.

Słysząc to spojrzałam na niego zdziwiona i wyrwałam się z zadumy.

-Błąd?-zapytałam zdumiona-Gdzie ty niby widzisz jakiś błąd, Edmundzie?

-Po prostu ty i Piotr na siłę staracie się być dorośli. A już zwłaszcza ty El, zachowujesz się jak byś dalej miała to trzydzieści parę lat, kiedy rzeczywistość jest zupełnie inna-wskazał na mnie wolną ręką od góry do dołu.

-Nie zapominaj, że ja w przeciwieństwie do was, nie wróciłam z powrotem do Anglii-przypomniałam-Ja nie miałam szansy cofnąć się do momentu, gdy miałam siedemnaście lat i w tym czasie musiałam spędzić ponad tysiąclecie na ciągłych walkach-byłam zła na bruneta, że wypominał mi coś czego nawet nie miałam okazji doświadczyć.

-To już nawet nie chodzi o cały ten czas El...-zaczął patrząc mi w oczy.

-A więc o co?-zapytałam mrużąc powieki.

-Nie jesteś już tą samą Ellen, która mnie prawie wychowała i którą pamiętam z czasów, zanim wróciliśmy do domu. Strasznie się zmieniłaś i na prawdę nie jest to zmiana na dobre-wyznał łapiąc mnie za rękę, którą od razu wyszarpnęłam z jego uścisku.

Patrzyłam na niego spod byka i wręcz nie wierzyłam w to co mówił. Istne bzdury i nieprawda! To właśnie wtedy zapadła między nami głucha, bardzo niekomfortowa cisza, w której mordowałam Edmunda wzrokiem. Nie chciałam się z kim kłócić, wystarczyło mi spięcie z Piotrem, ale to co powiedział, strasznie mnie zabolało.

-Nie tylko ja to zauważyłem Ellen-odezwał się w końcu i znowu podjął próbę złapania mnie za rękę-Tak właściwie to Łucja zwróciła na to pierwsza uwagę-dodał ciszej.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz