Następne godziny, po spotkaniu z Aslanem spędziłam w grocie. Analizowałam to co mi powiedział i starałam się wyciągnąć jakieś wnioski. No i oczywiście byłam wciąż lekko skłócona i zła na Piotra, więc lepiej nie chciałam stawać mu na drodze.
-Ellen-odwróciłam się w tył słysząc za sobą męski głos.
-Och to ty Edmundzie-westchnęłam z ulgą i kiwnęłam w jego stronę by do mnie dołączył-I jak zgodził się?-zapytałam mając na myśli Miraza.
Ciemnooki spojrzał na mnie zakłopotany, ale ostatecznie pokiwał twierdząco głową. Nie wiedząc co powiedzieć spuściłam wzrok na buty, nie odzywając się na to ni słowem.
-Co takiego musiało się stać, że zdecydowałaś się tutaj w końcu przyjść?-wypalił nagle zawieszając swój wzrok na podobiźnie Wielkiego Lwa.
-Cóż-zanurzyłam chude palce w swoich długich włosach i znacznie je poszarpałam-Chyba każdy stąd wie, że nawet gdy nienawidzisz go całym sercem-miałam na myśli Aslana-To i tak wbrew woli zawsze do niego wracasz. Zawsze mu ulegasz i przebaczasz, potrzebujesz jego obecności, bardziej niż czegokolwiek.
-A więc rozmawialiście?-zapytał, co potwierdziłam mu skinieniem głowy- Gdzie dziewczyny mają go szukać?
-Sam je znajdzie-odparłam zgodnie ze słowami Lwa-Obiecał, że będzie czuwał nad Piotrem, ale nie zbyt mu ufam-dodałam rozbita.
-Skoro wątpisz w Aslana, dlaczego zostawiłaś Piotrka na pastwę losu, kiedy to właśnie teraz najbardziej potrzebuje twojego wsparcia. Przecież zaraz będzie się pojedynkował na śmierć i życie, a tymczasem wy obrażacie się na siebie jak dzieci-podparł brodę o kolano i spojrzał na mnie kątem oka.
-Nie chce się mieszać, to on jest wodzem, to za nim pójdą Narnijczycy. Ja już miałam swój czas na rządzenie, teraz oddałam pałeczkę mu jako mojemu mężowi-odpowiedziałam, mimo wszystko czując w gardle uciążliwą gulę żalu.
-I tutaj właśnie oboje popełniacie błąd-mruknął pod nosem i machnął lekceważąca ręką.
Słysząc to spojrzałam na niego zdziwiona i wyrwałam się z zadumy.
-Błąd?-zapytałam zdumiona-Gdzie ty niby widzisz jakiś błąd, Edmundzie?
-Po prostu ty i Piotr na siłę staracie się być dorośli. A już zwłaszcza ty El, zachowujesz się jak byś dalej miała to trzydzieści parę lat, kiedy rzeczywistość jest zupełnie inna-wskazał na mnie wolną ręką od góry do dołu.
-Nie zapominaj, że ja w przeciwieństwie do was, nie wróciłam z powrotem do Anglii-przypomniałam-Ja nie miałam szansy cofnąć się do momentu, gdy miałam siedemnaście lat i w tym czasie musiałam spędzić ponad tysiąclecie na ciągłych walkach-byłam zła na bruneta, że wypominał mi coś czego nawet nie miałam okazji doświadczyć.
-To już nawet nie chodzi o cały ten czas El...-zaczął patrząc mi w oczy.
-A więc o co?-zapytałam mrużąc powieki.
-Nie jesteś już tą samą Ellen, która mnie prawie wychowała i którą pamiętam z czasów, zanim wróciliśmy do domu. Strasznie się zmieniłaś i na prawdę nie jest to zmiana na dobre-wyznał łapiąc mnie za rękę, którą od razu wyszarpnęłam z jego uścisku.
Patrzyłam na niego spod byka i wręcz nie wierzyłam w to co mówił. Istne bzdury i nieprawda! To właśnie wtedy zapadła między nami głucha, bardzo niekomfortowa cisza, w której mordowałam Edmunda wzrokiem. Nie chciałam się z kim kłócić, wystarczyło mi spięcie z Piotrem, ale to co powiedział, strasznie mnie zabolało.
-Nie tylko ja to zauważyłem Ellen-odezwał się w końcu i znowu podjął próbę złapania mnie za rękę-Tak właściwie to Łucja zwróciła na to pierwsza uwagę-dodał ciszej.
CZYTASZ
Lioness |The Chronicles of Narnia|
Fanfiction| Część I • II • III | Ellen Willow nigdy nie uważała się za wyjątkową, nie mówiąc już o pięknej, ani odważnej. To zupełnie nie pasowało do osoby, którą była. Mimo to lubiła swoje życie takim jakim było, miała kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaci...