Rozdział 5 |Ja zostaje|

1.8K 75 7
                                    

Nagle, tuż za otwartymi na oścież drzwiami, na suchej gałęzi brzozy przysiadł ptaszek, który swoim śpiewem zaczął wołać nas w swoją stronę.

-Czy ten ptak coś chce od nas?-zdziwiła się Zuzanna i posłała mi pytające spojrzenie.

Ale to Piotrek jako pierwszy ruszył się ze swojego miejsca i udał się na zewnątrz, a my zaraz za nim. Niespodziewanie wokół rozległ się głośny szelest, a ze znajdujący się nie opodal krzaków dochodził dźwięk łamanych gałęzi. Stojąc zza blondynem odruchowo położyłam dłoń na jego karku a on przykrył ją swoją. Gdy czuć było ze zaraz nadejdzie kulminacyjny moment, czułam jak wnętrzności zaczynają okręcać mi się o 360 stopni, a kolana delikatnie drżeć. W myślach spokojnie liczyłam do dziesięciu, by się uspokoić, kiedy nagle zza głazu wyskoczył na przeciw nas nie duży, futrzany zwierz.

-To...-zaczęła Łucja spoglądając na mnie i swojego najstarszego brata-To bóbr tak?-dopytywała.

-Na to wygląda-zaśmiałam się cicho, cóż ko mógłby się spodziewać bobra w środku lasu zimą.

Równie mocno rozbawiony Piotr puścił do mnie oczko i wstawił rękę do zwierzęcia.

-No chodź-zaczął nawoływać-Chodź, chodź-mówił gdy zwierzę powolnie człapało w naszą stronę.

-Co jest mam ci paznokcie poobgryzać-przemówiło nagle stworzenie.

Spojrzałam zszokowana to na bobra to na rodzeństwo Pevensie, które tak samo jak ja zostało w tym momencie wryte w ziemię.

-Ja tylko... Ja-zająknął się blondyn, ale zwierzę i tak nic sobie z niego nie zrobiło i ruszyło w stronę złotowłosej- Łucja Pevensie?-zapytało wyciągając ku niej swoją małą łapę i śnieżnobiały skrawek materiału w niej.

-Tak-odparła i ruszyła w jego stronę chwiejnym krokiem-To chyba chusteczka, którą dałam...

-Tak wiem-przerwał jej bóbr-Dał mi ją zanim go zwinęli.

-Nic mu nie jest?-spytała przejęta ale zwierzę pokręciło przecząco łebkiem.

-Lepiej zejdźmy z widoku-mruknął wskazując drogę między skałami.

Przeniosłam swój wzrok na Zuzę i Piotra, którzy patrzyli się na siebie z nieodgadnionymi wyrazami twarzy. Postanowiłam nie czekać na nich długo i sama ruszyłam za zwierzęciem.

-Co ty robisz?-zapytała brunetka łapiąc mnie za ramię.

-No właśnie-poparł ją Edmund-Czemu chcesz gadać z tym bobrem?

-Bo zna tego fauna-odpowiedział Piotrek stając po mojej stronie.

-Ale to zwierzę-prychnęła niebieskooka- Nie dziwi cię, że zna nasz język.

-Przypominam ci, że jesteś obecnie w szafie-mruknęłam, na co spotkałam się z jej piorunującym spojrzeniem.

-No co jest?-zapytał bóbr i pachnął ponownie łapą w naszą stronę.

-Musimy się naradzić-odpowiedział najstarszy Pevensie.

-To już gorszego miejsca nie było-westchnęło zwierzę.

-Nie wiem jak wy, ale ja biorę Łucję i idę-powiedziałam zdecydowanie i złapałam małą za rękę.

-Drzewa to je szpiedzy-dodała Łusia szeptem, na co wszyscy spojrzeliśmy na przerażające, chude i suche gałęzie nad nami. Po tym decyzja była jasna i wbrew rozumowi i logice ten bóbr musiał być naszym sprzymierzeńcem.

♕♕♕

Szliśmy między skałami, skręcając co chwila w inną alejkę, a gdy w końcu udało nam się przedostać na drugą część lasu słońce zaczęło schylać się ku horyzontowi.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz