Czułam jak lodowata woda wdziera się do moich oczu, ust i paraliżuje moje ciało, jednak mimo to wciąż energicznie machałam dłońmi chcąc wypłynąć na powierzchnię i udało mi się to dzięki pomocy Piotra, który będąc tuż obok mocno trzymał moją dłoń ciągnąc mnie ku górze. Gdy udało nam się wypłynąć i zachłysnąć świeżym powietrzem nerwowo rozejrzałam się wokół próbując znaleźć Łucję i Edmunda.
-Łucja!-krzyczałam zdenerwowana, kiedy nagle oboje nastolatków i Eustachy wypłynęli na powierzchnię.
-O nie!-młodsza Pevensie momentalnie zbladła wskazując ręką na płynący prosto na nas ogromny okręt-Płyńcie!-zawołała na co wszyscy rzuciliśmy się do ucieczki.
Nie muszę chyba wspominać, że miało to iście marne skutki, przez ogromne wzburzenie wody i prędkość jaką osiągał statek, coraz bardziej zbliżając się w naszą stronę. I chodź ze wszystkich sił starałam się uciekać, w końcu i tak mimowolnie puściłam się wciąż płynącego Piotra i kompletnie zmęczona poddałam się morskim falą, gotowa na pochłonięcie przez żywioł.
Nagle jednak poczułam owijające się w mojej tali dłonie, które zacisnęły się mocno na moim ciele i mimo stawianego oporu pociągnęły mnie w górę, pozwalając na swobodne oddychanie.
-Już spokojnie, trzymam cię-usłyszałam za sobą niski męski głos.
-Spróbuj mi coś zrobić a skopię ci tyłek-zagroziłam nie pewna zamiarów mojego ratownika.
-Argea?!-zdziwił się głos za mną, a moje oczy dosłownie wystrzeliły z orbit słysząc, że ten mężczyzna zna moje drugie imię.
Niepewnie odwróciłam się za siebie i ujrzałam kogoś, kogo na pewno nie spodziewałam się spotkać na środku morza.
-Kaspian!-krzyknęłam uradowana rzucając mu się na szyję-Jak dobrze cię widzieć! Piotrek, Łucja, Edek! Kaspian tu jest!-zawołałam do rodzeństwa, na co zgodnie przystanęli oglądając się za siebie.
-Spokojnie kochani, moja załoga już spieszy z pomocą-zadeklarował król i pociągnął mnie w stronę opuszczonej deski, służącej do wejścia na statek.
-Jesteśmy w Narnii?-spytał płynący za nami Edmund.
-A gdzież by indziej-zaśmiał się szatyn i pomógł mi stanąć na desce-Uwaga-poradził wciąż mocno trzymając mnie w pasie.
A gdy w końcu udało nam się stanąć na pokładzie, od razu któryś z marynarzy zarzucił mi na ramiona koc, na co w kompletnym oniemieniu podziękowałam cicho skupiając się na otaczającej mnie rzeczywistości.
-Nie wierzę własnym oczom, Gea jak to możliwe?-spytał przyjaciel stając tuż na przeciw mnie.
-Sama jeszcze nie wiem, ale strasznie się cieszę, że mogę cię znów zobaczyć Kas-odparłam wzruszając ramionami i śmiejąc się wesoło rzuciłam mu się na szyję mocno ściskając.
-Tak strasznie tęskniłem-wyznał wtulając twarz w moje włosy.
-Ja też, każdego dnia o tobie myślałam-chwyciłam w obie dłonie jego twarz dokładnie mu się przyglądając.
Przez ten czas, bardzo zmężniał, zapuścił zarost, urósł w barkach i stał się silnym, przystojnym mężczyzną.
-Ej gdzie jest moja żona!-usłyszałam za sobą głos ukochanego blondyna, na co roześmiałam się głośno machając w jego stronę dłonią-O no proszę-powiedział podbierając się dłońmi w bokach, gdy dostrzegł mnie uwieszoną na szyi króla-I weź tu zostaw ją na parę minut samą-westchnął żartobliwie wprawiając tym w śmiech paru marynarzy stojących obok.
CZYTASZ
Lioness |The Chronicles of Narnia|
Fanfiction| Część I • II • III | Ellen Willow nigdy nie uważała się za wyjątkową, nie mówiąc już o pięknej, ani odważnej. To zupełnie nie pasowało do osoby, którą była. Mimo to lubiła swoje życie takim jakim było, miała kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaci...