Rozdział 33 |Narnijski bohomaz|

665 36 10
                                    

-"Wielka szkoda że was tu nie ma. Przeżyłam tu mnóstwo przygód, ale oczywiście nie takich jak w Narnii. Ameryka jest niesamowita, ale ojca praktycznie nie widuję, jest strasznie zajęty. Byłam ostatnio na przyjęciu w naszym konsulacie z pewnym oficerem marynarki. Z bardzo przystojnym oficerem-na to zdanie Piotr i Edmund nerwowo krząkneli wymieniając spojrzenia-Chyba mu się podobam. Hmm...-zamyśliła się na chwilę dziewczyna marszcząc brwi-Zdaje się, że przez Niemców żegluga na Atlantyku stała się bardzo niebezpieczna, czasy są ciężkie. Mama ma nadzieję, że wytrzymacie jeszcze parę miesięcy u wujostwa"-dokończyła a jej oczy powiększyły się do rozmiaru monet-Jeszcze parę miesięcy?!-uniosła się-Nie no ja tu chyba zwariuję-opadła na łóżko tępo patrząc się w sufit.

-Może nie będzie aż tak źle-próbowałam ją pocieszyć i spojrzałam wyczekująco na Piotrka.

-Tak, no...-podrapał się po głowie-Zawsze możecie przyjechać na jakiś czas do nas-zaproponował, na co złotowłosa znów podniosła się do siadu.

-Moglibyśmy?-spytała z nieukrywanym entuzjazmem i radością.

-Oh już nie narzekaj-burknął Edmund wydzierając z jej dłoni list-Ty masz chociaż własny pokój a ja mam pokój z człowiekiem Ropuchą-dodał, na co mimo wszystko parschnęłam śmiechem.

-Prawdziwe szczęście to ma ta dwójka i Zuza-westchnęła i wstała podchodząc do lustra-Wy na pewno nigdy się nie nudzicie i nie musicie słuchać jakiejś durnowatej rodzinki perfekcjonistów.

-Wiesz kochanie wbrew pozorom my jesteśmy dorośli i uwierz mi mamy na prawdę sporo swoich problemów-odparłam stając za nią i wciąż patrząc na nasze wspólne odbicie przyciągnęłam ją za szyję do siebie.

-Tylko, że nami nikt się nie przejmuje-wtrącił szatyn.

-Ej! Nawet tak nie gadaj takich głupot-skarcił go starszy brat siadając obok na materacu-Gdy tylko weźmiemy z Ellen ślub, zrobimy wszystko, żeby was stąd wyrwać-obiecał, za co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i pocałowałam czternastolatkę w czubek głowy.

-Już jeden macie, po co czekamy na kolejny-zażartował młodszy za co oberwał poduszką od blondyna, który tym gestem właśnie rozpętał między nimi wojnę na poduszki z prawdziwego zdarzenia.

-Jak dzieci-zaśmiałam się pod nosem, jednak widząc z jaką zaciętością najmłodsza Pevensie wpatruje się w swoje odbicie, zapytałam-Wszystko w porządku Lusiu?

-Uważasz, że jestem podobna do Zuzy?-odpowiedziała pytaniem i założyła kosmyk włosów za ucho.

Słysząc to pytanie zdziwiona zmarszczyłam brwi, o co mogło jej chodzić.

-Myślę, że jesteś podobna do samej siebie skarbie-odparłam chcąc pokazać jej, że tak na prawdę ona sama w sobie jest piękna.

Niebieskooka chyba niezbyt ucieszona moją odpowiedzią pokiwała smętnie głową i wyplątując się z mojego uścisku podeszła do dwóch wciąż bijących się ze sobą braci obu sprzedawając plaskacza w potylicę.

-Możecie przestać-warknęła ostrzegawczo zabierając im arsenał.

-Dobra dobra, nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie-odpyskował Edmund i rzucając Piotrowi ostatnie bojowe spojrzenie podniósł się na równe nogi-Słuchajcie, widzieliście kiedyś ten statek?-jego uwaga skierowała się ku sporych rozmiarów obrazowi zdobiącemu jedną z białych ścian.

Malowidło otoczone starą drewnianą ramą przedstawiało wzburzone morze i pływający po nim w oddali statek. I rzeczywiście gdyby przyjrzeć mu się bliżej całość wydawała się bardzo intrygująca i przyciągająca spojrzenie.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz