JACK
-Czemu znów uciekasz?- Spytał Kai przyspieszając, aby mnie dogonić.
-Wcale nie uciekam.- Zaprzeczyłem szybko.
-Gdy tylko widzisz Rebecce oddalasz się jak najdalej możesz, albo chowasz się w męskiej toalecie.
-Może mam problemy z pęcherzem? Sikanie na zewnątrz mi nie sprzyja.
-Naprawdę myślisz, że ta laska nie odważy się wejść do klopa dla chłopaków?
-Prawdopodobnie nie jest to najlepsza kryjówka.- Zgodziłem się z blondynem.
-Przyznałeś właśnie, że uciekasz.
-Nawet jeśli, to co?- Dziewczyna przez cały dzień próbowała ze mną porozmawiać, a mi zręcznie udawało się jej unikać. Nie było trudno zgubić mnie w tłumie ludzi zmierzających na kolejne lekcje.
-Powinneś korzystać z choć chwili w towarzystwie królowej. Wytłumacz mi, więc dlaczego nie chcesz zabłysnąć w jej blasku.
-To nie jest osobą, z którą chciałbym rozmawiać o czymkolwiek. W końcu miałbym z nią gadać o złamanym paznokciu czy pomóc dobrać fryzurę do sukienki na bal? Ładna buźka to nie wszystko.
-Jest seksowna.- Próbował podać mi kuszący argument.
-Ale jest również głupia, płytka i okrutna.
-Zawsze lubiłem wszystko co ostre.- Roześmiałem się.
-Schrupałbyś ją jak skrzydełka bufallo.
-Stary, sam rozumiesz, więc zatrzymaj się i pozwól mi choć chwilę popatrzeć na tą apetyczną dziewczynę.- Zatrzymał mnie chwytając za przedramię. Staliśmy przy pustej, białej ścianie, a inni szturchali nas przechodząc obok. Widziałem błaganie w jego oczach, wyglądał żałośnie, a ja nie potrafiłem mu odmówić.
-Zrobię to dla Ciebie, ale nie uważam to za dobry pomysł.- Wydał dźwięk przypominający rykowisko jelenia.
-Przyjacielu, wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć.- Uśmiechał się jak dziewczynka, która dostała wymarzoną lalkę.
-Obiecuję Ci jednak, że jeśli pożałuję tej rozmowy, Ty pożałujesz jeszcze bardziej swojego istnienia.- Zagroziłem.
-Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.- Przybrałem groźny wyraz twarzy, a właściwie miałem nadzieję, iż taki był.- Już dobrze, to tylko krótka gadka z najładniejszą dziewczyną w szkole, co złego może się stać?- Wyciągnął z kieszeni wytartych dżinsów komórkę i wymierzył ją w moją stronę.- Drodzy państwo, jesteście świadkiem niezwykłego wydarzenia.- Zaczął mówić głosem komentatora sportowego.- Mój drogi przyjaciel Jack za chwilę będzie rozmawiał z Rebeccą Williams, którą nikomu nie muszę przedstawiać. Piękna kobieta już zmierza w naszą stronę.- Wycelował telefon tuż za mnie.
-Jack, możemy porozmawiać?- Spytała przesłodzonym głosem rudowłosa, delikatnie dotykając palcem wskazującym mojej klatki piersiowej. Uśmiechała się tak szeroko, że mogłem zobaczyć wszystkie jej zęby. Nie jestem dentystą, aby musiała mi pokazywać swoje uzębienie.
-Jasne.- Mruknąłem odsuwając się od niej na bezpieczną odległość. Natrafiłem na zimną ścianę, oparłem się o nią udając wyluzowanego. Nie byłem spokojny, czekałem na wyzwiska, czy pojawienie się reszty świty nadętej królowej. Przyszła jednak samą, a był to rzadki widok.
-Na osobności.- Dodała spoglądając z odrazą na zaciekawionego Kaia, który wpatrywał się w nią maślanymi oczami.
-Możesz mówić przy Kaiu, nie sądzę, by to co chcesz mi powiedzieć było tajemnicą.- Chciałem mieć tę miłą pogawędkę już za mną.