JACK
Siedziałem od kilku minut przy czarnym barze z kolegami, których niedawno poznałem w szkole. Odpoczywaliśmy po popisach na parkiecie. Zaprosili mnie na wspólny wypad na imprezę w zeszłym tygodniu. Odbywała się ona w jednym z klubów w centrum miasta. Lokal był jednym z najmodniejszych w okolicy, co wiązało się z tłumem bawiących się w nim osób każdego weekendu. Piliśmy kolorowe drinki serwowane przez barmana Mike'a. Niski blondyn był niewiele starszy ode mnie i pozostałych osób znajdujących się w pomieszczeniu. Zdążyłem go już poznać, był naprawdę zabawny. Moi koledzy śmiali się bez przerwy słuchając naszej wymiany zdań przesyconej żartami i anegdotami z naszego życia. Miło było znów powrócić do czasów, kiedy wychodziłem ze znajomymi na imprezy. Nie miało to miejsca od czasów przeprowadzki i wiążącego się z tym zerwania z Alice.
Ciągle myślałem o mojej byłej dziewczynie o krótkich, brązowych włosach i wesołych zielonych oczach. Nasze rozstanie było ciężkim przeżyciem dla nas obojga, jednak związek na odległość nie miał racji bytu. Mogliśmy zostać tylko przyjaciółmi i wspierać się nawzajem za pomocą rozmów telefonicznych, rozmów na skype'ie i wiadomości na portalach społecznościowych. Musiało nam to wystarczyć. Nie chciałem całkowicie stracić sympatycznej dziewczyny, która potrafiła sobie zjednać każdego. Byłem taki szczęśliwy, kiedy zgodziła się zostać moją dziewczyną i spędzać ze mną choć moment każdego dnia. Myślałem, że nie jestem dla niej wystarczająco ciekawy i inteligentny. Alice jednak widziała we mnie same superlatywy i okazywała mi swoją miłość codziennie. Była moją pierwszą miłością, w dodatku nasze uczucie było dojrzalsze, niż pozostałej młodzieży w naszej dawnej szkole. Trudno pogodzić się ze stratą kogoś tak niesamowitego, chyba, że uda ci się spotkać kogoś , kto wypełni twoje serce i zastąpi powstałą w nim pustkę. Mama zapewniała mnie, że nie była to miłość mojego życia i niedługo spotkam nową wybrankę i nie będzie to tylko młodzieńcza, szalona miłość. Alice również tak powiedziała i życzyła mi szczęścia. Sama jednak nadal nie znalazła drugiej połówki, twierdząc, że życie singla jej odpowiada. Mam nadzieję, że to prawda.
Wróciłem myślami do klubu. Wielobarwne efekty świetlne oślepiały mnie, gdy patrzyłem na parkiet. Przyzwyczaiłem się już do głośnej muzyki. DJ miksując zarówno stare jak i najnowsze piosenki na swojej platformie zapewniał imprezowiczom świetną zabawę. Widziałem nieschodzące z twarzy tańczących uśmiechy. Niektórzy już pijani wylewali wokół swoje drinki, których nie odłożyli idąc się bawić. Domyślałem się, że niebawem do nich dołączymy.
LUNA
Głośna muzyka zagłuszała ciszę, która w tym pokoju nie istniała. W tle można było usłyszeć alarm aut, kolejni łamacze prawa. Który kierowca tym razem będzie niezadowolony? Serce biło mi szybciej niż zwykle. Tak jakbym wypiła dziesięć szklanek kawy, to niewiarygodne. Z trunkiem w kubeczku zacisnęłam palce, by nie upaść przez tańczących.
Nie wyobrażałam sobie znowu zrobić z siebie idiotkę. Moja reputacja, która już nie istniała, nigdy nie miałaby szansy na odbudowę. Jedno tu mnie zatrzymywało. Chciałam pokazać uczniom z mojej szkoły, że nie jestem za bardzo inna od nich. Nie chodzę na wielkie imprezy. Co z tego, że była to moja pierwsza impreza z udziałem moich rówieśników? Nikt o tym nie wiedział. Czułam się niedobrze przy ludziach, szczególnie przy takiej ich liczbie. Zapach potu mieszał się z alkoholem. Jedno musiałam przyznać, lecą w porządku piosenki. Reszta psuła wszystko. Nie mam pojęcia, po co tu przyszłam. Zatapiać smutki w alkoholu to nie w moim stylu.
Wypiłam za dużo, o mało co nie plując na podłogę. Skrzywiłam usta w grymas, rozglądając się wokół czy nikt tego nie zauważył. Momentem otworzyły się drzwi a w nich pojawiły się dziewczyny z klasy. Nie myślałam o tym by do nich iść. Lubiłam być sama, czasami jednak nienawidziłam.
Obserwując otoczenie czułam się o wiele pewniej niż z nimi. Zamknęłam oczy, popijając zawartość szklanki. Co chwilę czułam na sobie jakieś spojrzenia. Zobaczyłam dziewczyny, które spoglądały na mnie z wyraźnym obrzydzeniem. Przycisnęłam dłonie do sukienki. Napływające łzy. Popijałam coraz więcej zawartości alkoholu. Czułam się dzięki niemu bardziej pewnie.
Dźwięk muzyki zapraszał do tańca, ale nie za bardzo lubiłam tańczyć. Nie byłam dobra w tym. Bałam się ośmieszenia. Gdy miały miejsce jakieś dyskoteki nie pojawiałam się na nich, wolałam siedzieć w domu i czytać. Moje przyzwyczajenie minęło tak szybko, jak tu.
Zazdrościłam im trochę, że mają to, czego ja nie mam, ani nie będę miała. Dobrze się bawią a ja stoję samotnie jak jakiś odmieniec co chwilę łykając zawartość kubeczka. Nie lubiłam chodzić na takie imprezy, bo nie wiadomo co dosypią do twojego drinka. Wolałam dlatego w ogóle nie rozstawać się z moim. Serce zaczęło mi bić coraz szybciej. Mam dosyć tego uniżania, postanawiam coś zrobić. Koniec z użalaniem się nad sobą. Widzę paru chłopaków, których kompletnie nie znam. Jeden mi zaimponował, był przeciwieństwem mnie.
Brunet uśmiechał się co chwilę komentując coś z barmanem przy barze. Jego kumple śmiali się tak głośno, że ja sama prychnęłam z nich. Chwilowo spojrzał na mnie, a mi zaparło dech. Ładniejszy niż myślałam. Miałam dość śmiania się koleżanek, że nigdy nie znajdę chłopaka.
Strach mnie ogarnął, odkąd pomyślałam o tym planie. Chciałam zwabić spojrzenia dziewczyn po to by przekonać je, że mam kogoś. Nie jestem samotna, jak wyglądam. Nogi desperacko nie chciały się ruszyć. Powoli kierowałam się do celu. Wypijając całą zawartość ruszyłam szybszym krokiem w jego kierunku wiedząć, że one wszystko widzą. Przystanęłam obok niego i odciągnęłam go na niewielką odległość od reszty chłopaków. Zaskoczony chłopak patrzył na mnie niepewnie, a ja dość pijana wpiłam się w jego usta. Piwnooki odwzajemnił pocałunek.
JACK
Poczułem lekkie szarpnięcie za ramię. Niska blondynka odsunęła mnie od znajomych. Była to dziewczyna, która już wcześniej mi się przyglądała. Miała długie włosy, a jej czerwona sukienka była skromna w przeciwieństwie do skąpo ubranych dziewczyn na tej imprezie. Tkanina sięgała przed kolano, odsłaniała jej ramiona. Nie przylegała do jej ciała jak sukienki pozostałych, była zwiewna. Popatrzyła niepewnie na mnie dużymi, niebieskimi oczami, które nagle nadały wrażenie odwagi, stanęła na palcach i po prostu mnie pocałowała. Zaskoczony oddałem pocałunek, który wydał mi się desperacki. Czułem na jej wargach smak alkoholu i byłem pewny, że piła arbuzowego drinka. To tak jakby urocza, nieśmiała dziewczyna chciała coś udowodnić łącząc nasze usta. Po chwili po prostu odeszła, a ja nie wiedziałem nawet jak ma na imię. Czułem się trochę wykorzystany. Wróciłem na wcześniejsze miejsce wciąż niedowierzajac, że to się wydarzyło. Chłopcy poklepywali mnie po plecach z niemałą zazdrością. Zobaczyłem, że im zaimponowałem, mimo, że nic nie zrobiłem.
-O, stary!- skomentował Christian.- To z nią idziesz na bal?- spytał rudy chłopak.
-Mówiłem wam, że idę sam.- mruknąłem.
-Myślałem, że to coś zmieniło.
-Ciągle jestem do wzięcia, nawet nigdy nie widziałem tej dziewczyny. Na bal i tak pójdę sam, nawet jeśli sama Rebecca Williams by mnie zaprosiła.- Wspomniana przeze mnie dziewczyna uchodzi za najpiękniejszą dziewczynę w szkole. Nazywana przez większość "szmatą", nigdy jednak w jej towarzystwie, wydaje się być marzeniem każdego gościa. Zawsze byłem inny...