11.

266 28 11
                                    

LUNA

Lekki podmuch wiatru uświadomił mnie, że powinnam być w domu. Wymieniliśmy z Rickiem ostatnie zdania wiedząc, że nie spotkamy się więcej. Przebrał w samochodzie koszulkę tak jak mówił i odjechał. Ruszyłam w podskokach do domu.

Nie mogłam się doczekać rozmowy ze staruszką. Nigdy nie wspomniała mi o nim. A tak naprawdę nie jest tylko moim oparciem, ale jest także Ricka. Ściągnęłam czarny płaszczyk , chowając go do szafy. Miałam ochotę zanurzyć się w ciepłej wodzie.

Położyć się do łóżka z laptopem i napisać do staruszki. Moje nogi żyły własnym życiem idąc po schodach.

- Luno!- Zawołała matka.

Wiedziałam, że jest w salonie. Nie słyszałam muzyki. Z niesmakiem znalazłam się obok matki. Usiadłam poprawiając spódnicę. Kobieta uśmiechnęła się krzywo.

- Nie sądziłam, że znajdziesz aż takiego przystojnego chłopca dla siebie.

- Nie rozumiem.- Spojrzałam się na podłogę mrucząc.

- Mówię o tym fantastycznym chłopaku co ci pomagał malować.

Jak zawsze wszystko wiedziała o wszystkich dodając swoją część. Zaśmiałam się cicho. Od zawsze snuła swoją opowieść obcym ludziom, jaka to jestem zła.

Fałszywy uśmiech widoczny był nadal. Miałam dość jej.

- To nie mój chłopak.

- Nie musisz mi kłamać!- Zaśmiała się.- Masz zaprosić młodzieńca na kolację w niedzielę i nie przyjmuję odmowy lecz mam taką małą uwagę do twojego ubioru, ubieraj się elegancko przecież on nie będzie wiecznie patrzył na twoje oczy i je podziwiał, księżniczko. -Wstała poprawiając czerwoną sukienkę.- Idę na zakupy.

Ouh...chcę do szkoły! Pobiegłam szybko zamykając swój pokój. Poczułam znów tą czystość i zero mojej duszy. Przytuliłam się do poduszki. Byłam zmęczona wszystkim. Przed oczami pojawiła mi się rozmowa między staruszką a Rickiem. Razem tworzyli całość z ojcem Ricka. Ja nigdy nie mogłam przeżyć tej miłości i mówiono mi, że nie zasługuję. Rzuciłam poduszkę i wzięłam na kolana laptop. Weszłam w moją pocztę. Nadając adres.

Temat; podziękowania

Babciu dziękuję ci za kompana w malowaniu. Nie wiedziałam, że można mieć tak cudownego człowieka w domu tak jak ty.

Pomalowaliśmy cały blok, trochę nam to zajęło czasu, ale było warto. Sąsiadka się uciszyła na szczęście. Rozmawialiśmy o wszystkim z Rickiem i naprawdę jest sympatyczny.

Cieszę się, że wam się układa, a co najważniejsze tworzycie rodzinę.

Nawet wyjawił mi swój sekret. To były miłe chwile. Tak jakby byłam tam z tobą. I podziękuj mu za wszystko.

A moja matka zaprosiła go na kolacje u nas w domu. Nie jestem przekonana, żeby Rick żywy stąd wyszedł. Niech się nastawi na ten wieczór. Ona myśli, że Rick to mój chłopak. Dlatego go zaprasza.

Do zobaczenia

Twoja Luna.

JACK

Wchodząc do centrum handlowego wciąż zastanawiałem się kogo Andrew chce nam przedstawić. Czułem przyjemne podekscytowanie na myśl o poznaniu nowej osoby. Spodziewałem się, że w spotkaniu będzie uczestniczył też Kai i przyprawiający mnie ostatnio o ból głowy Chris. Miałem nadzieję, że sobotnie popołudnie upłynie mi miło, a Andrew naprawdę zapozna nas z kimś kto nie sprawi, że będę czuł się nie na miejscu i nie będę chciał jak najszybszej stamtąd uciec.

Kryzysowy chłopakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz