LUNA
Ciągły strach rozżalał moje
serce. Rebecca co chwilę dawała mi złowrogie spojrzenia. Zdziwiło mnie, że nie podeszła do mnie. Knuła coś. Byłam tego pewna na milion procent. W czarnej sukience w stylu mojej mamy siedziałam w ławce rozmyślając o tym. Nie chciało mi się kłócić co mam ubrać, bo dziś nie miałam humoru.I tak zniszczyłam sobie życie. Rebecca'i przyjaciółka obserwowała mnie z zacięciem. Nie mogąc wytrzymać jej wzroku skupiłam wzrok na zeszycie. Nie mogłam nikomu spojrzeć w oczy.-Co się stało?- Spytała.
-Nic.- Odpowiedziałam szybko.
-Dziecinko jeszcze nam się nie rozrycz!- Zaśmiała się z goryczą. Idealny śmiech do kreskówki. Nie mam zielonego pojęcia czemu była kiedyś dla mnie kimś ważnym.-Przepraszam z przyzwyczajenia jestem wredna. -Uśmiechnęła się do mnie? Chyba tak. Puściła mi oczko i wyszła z sali szybko równo z dzwonkiem. Dziwnie się zachowała. Czy oni chcą wybrać idealny moment by mnie poniżyć?
Szłam w stronę mojego ulubionego miejsca. Poprawiłam włosy które wpadły mi w oczy. Tracąc widok z oczu poczułam na sobie uderzenie. Spojrzałam na chudego chłopaka.
-Przepraszam.- Powiedział zaczerwieniony i pośpiesznie odszedł. Nie zważając na tłum wspięłam się na drzewo.Oparłam głowę o pień. Wysłuchawszy wiatru marzyłam o spontanicznym życiu. Zapach kwiatów i skoszonej trawy przypominał mi sceny z dzieciństwa.
"Dziewczynka o różowych włosach trzymała białego misia. Wyciągnęła małą rączkę w moją stronę.
- Jestem Lexi, a jak ty masz na imię?
- Luna -Poprawiłam skrawek różowej sukienki.
-Dzieci mówią że jesteś dziwna?- Mój uśmiech zniknął.- Ale to jest fajne!"
Od tamtego czasu właśnie znałam jedną ze świty Rebecca'i jako przyjaciółkę. Nie mogłam uwierzyć jak zmieniło mi się życie, a jednocześnie było takie same. Żałowałam, że sama sobie pomieszałam życie. Przycisnęłam głowę bardziej, ale natychmiast odskoczyłam. Poczułam lekkie ukłucie. Obróciłam delikatnie głowę w stronę pinezki. Wisiała inna kartka od mojej. Może jest nadzieja! uśmiechnęłam się ze szczęścia trzymając kartkę. Widziałam staranne pismo a na końcu literkę -J. Z nadzieją czytałam starannie każde słowo i nadzieja prysnęła tak szybko jak się pojawiła.
"Spróbuj zapalić maleńką świeczkę, zamiast przeklinać ciemność."-J
JACK
Wyczekująco wpatrywałem się w sekundową wskazówkę zegara odmierzającą ostatnią minutę lekcji. Telefon schowany przed wzrokiem nauczycielki zawibrował. Andrew uniósł śmiesznie brwi spodziewając się, że podzielę się z nim wiadomością od dziewczyny. Nadal nie miałem pojęcia jak bez użycia młotka wybić jemu i pozostałym głupotę z głowy. Żadnej dziewczyny w moim życiu nie było, więc smsa od niej także.
Równo z dźwiękiem dzwonka oznajmiającego przerwę spojrzałem na ekran komórki. Numer obok białej koperty nic mi nie mówił. Szybko otworzyłem wiadomość i odczytałem: "Jesteś gejem?". To musiała być pomyłka. Albo to głupi żart, któregoś z chłopaków. Z drugiej strony oni żyli w przeświadczeniu, że mam dziewczynę. Tylko pomyłka wchodziła w grę. Wystukałem sms zwrotny: "Musiałeś się pomylić.".
W sali było pusto, wszyscy wyszli przede mną na przerwę. Szybko się spakowałem i podążyłem w ślady pozostałych.
Wyszedłem na zewnątrz, gdzie w tłumie uczniów wypatrywałem Kaia. Po chwili ujrzałem blond czuprynę i uniesioną rękę wskazująca mi położenie chłopaka. Trzymany w mojej dłoni telefon ponownie zawibrował. Spodziewałem się ujrzeć przeprosiny od ostatniego nadawcy. Przepychając się przez gąszcz rówieśników przeczytałem dwa słowa: "Nie sądzę.".
-Zdaję mi się, że właśnie widziałem twoją- Nie dokończył Kai.- Stary, wszystko dobrze?- Wyglądał na naprawdę zmartwionego, więc musiałem wyglądać równie okropnie jak się czułem.- Nie wyglądasz najlepiej. Jeśli chcesz żygać to na któregoś z tych przygłupów. Błagam uważaj na moje nowe buty.
-Nie będę żygał.- Zapewniłem chudzielca. Jeśli ten sms nie był pomyłką to czym?- Zrobisz coś dla mnie?
-Ludzie, odsuńcie się, będzie zwracał stołówkowe żarcie!- Krzyknął przekrzykując gromadę ekscytujących się w rozmowach uczniów. Momentalnie wokół nas zrobiło się dużo miejsca.
- Nie o tego typu pomoc mi chodziło.
-Fałszywy alarm!- Ponownie wrzasnął.
- Sprawdzisz do kogo należy jeden numer?- Jeśli ten sms wysłał ktoś z naszej szkoły, to blondyn jest odpowiednią osobą, żeby dowiedzieć się kto to był. Miał numery do wszystkich, choć nie miałem pojęcia jakim cudem udało mu się je zdobyć.
-Dla ciebie wszystko, złotko.- Udał, że się do mnie przymila.
-Zapamiętam te słowa, pączusiu.- Zaakcentowałem ostatnie słowo.