12.

214 27 12
                                    

LUNA

Usiadłam przez moment obok okna. Świeża bryza otulała mnie swoim spokojem. Nadchodził wieczór. Planowałam wszystko przemyśleć. Słyszałam uderzenie obcasów o asfalt. Mamuś nadchodzi. Poprawiłam swój kocyk i oparłam głowę o szybę.

- Dzień dobry Carmen. -Usłyszałam głos sąsiadki. Westchnęłam.

- Miło cię widzieć.- Znając moją matką uśmiechnęła się jakby od lat była modelką.

- Chciałabym ci kogoś przedstawić- Słyszałam bardzo dobrze każde słowo.- To moja wnuczka Rebecca.

- Ładne imię.- Powiedziała sztucznie kobieta.

- Moja kochana Rebecca znalazła dla mnie czas i była na zakupach.- Chwaliła się sąsiadka.

-Tak babciu musiałam, bo już tęskniłam.- Wrzuciła dwa grosze, by zapełnić mojej matce serce.

- O jakie to miłe, a czym konkretnie jesteś zajęta?

- Niedługo jak pewnie pani wie jest bal.- Trafiła w jej serce już.- Szukam idealną sukienkę i startuję na królową, a wiążę się to z tym, że pomagam odnaleźć siebie innym.

- Idealna córka! -Krzyknęła wniebowzięta matka.

- A pani córka już ma sukienkę ?

- Kochanie mów mi Carmen! Wolę nic nie komentować.- Jak zawsze jestem ta zła.

- Dobrze Carmen.

- Zapraszam cię na kolację Rebecco u nas za godzinę.

Spojrzałam zaskoczona w okno. Stał tam ten sam chłopak z imprezy. Oparzona spadłam na dywan. Nie mogłam pozwolić by mnie zauważył. Obolała wstałam do laptopa żeby nie myśleć o nim. Modliłam się by ona nie zauważyła go. Do tego moja matka. Nie wytrzymam tego wieczoru. Dostałam wiadomość od babci.

"To numer Ricka-123 456 789 "

Wybrałam ten numer. Z obawą czekałam na sygnał, już się bałam, że za dzwonie do kogoś innego.

- Halo?- Usłyszałam męski głos.

- Rick?

- Luna to ty.- Zaśmiałam się.

- Tak to ja, mama ci mówiła, że dzisiaj kolacja u mnie?- Nie wiedziałam jak nazwać staruszkę.

- Tak i bardzo się cieszę, że mogę znów cię widzieć.

- Ehm.. ale na serio mówisz?

- Tak i przeżyję z twoją matką.

- Za godzinę kolacja.

- Co mam ubrać?

-Co chcesz.- Uśmiechnęłam się rozmawiając z nim.

JACK

-Opisz mi swój ideał.- Kai wyszczerzył się do mnie. Przechodziliśmy obok dzielnicy, w której wczoraj naznaczyliśmy jeden z murów. Specjalnie wybrałem tą drogę na włóczenie się po mieście, aby sprawdzić już na spokojnie jak prezentuje się całe graffiti. Miałem nadzieję, że kobieta nie zobaczyła twarzy Chrisa, który jako ostatni uciekał z miejsca zbrodni.

-Robisz to specjalnie.- Uderzyłem go pięścią w ramię.

-Ale co?- Udawał, że zadał to pytanie od tak, jakby nie miało żadnego znaczenia.

-Podpuszczasz mnie. Chcesz, żebym opisywał dziewczynę z imprezy.

-Wcale nie.- Zaprzeczył szybko. -Z resztą myślisz, że nie zauważyłem, że specjalnie prowadzisz mnie do tego osiedla?- Miałem właśnie taką nadzieję.

Kryzysowy chłopakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz