JACK
"Pilnuj lepiej swojej dziewczyny"Zatrzymałem się nagle. Wracałem z blondynem tą samą drogą, którą wcześniej pokonałem z Chrisem. Nie powinienem się spodziewać, że ktoś szybko przerwie zabawę. Dręczenie mnie smsami musiało sprawiać ogromną radość nadawcy.
-Wszystko dobrze?- Kai położył troskliwie dłoń na moim ramieniu. Znów pobladłem, działo się to za każdym razem po przeczytaniu wiadomości.
-Nie wykorzystuj sytuacji, żeby mnie obmacywać.- Chciałem zachować pozory, nie musiał wiedzieć co się dzieje. Wolałem, żeby to bagno nie przeszło na niego.
-Jack, możesz mi powiedzieć wszystko.- Nie dał się zbić z tropu. Zatrzymał mnie, gdy szedłem dalej.- Mówię całkiem serio, stary.
-Wiem, ja po prostu...- Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Pokaż ten telefon, albo sam ci go zabiorę.- Wyciągnął dłoń, po chwili wahania położyłem na niej przedmiot. Przeglądał w skupieniu wiadomości, które wcześniej dostałem od nieznanego numeru, a wyraz jego twarzy zmienił się z zaskoczonego na wściekły.- Że niby ty i ja?- Domyślił się, że o niego chodzi w poprzednich wiadomościach. Spodziewałem się jednak, że skwituje to żartem, ale nie zapowiadało się na to.
-Tak.- Mruknąłem.
-Ja mogę mówić o nas w kategorii żartobliwego flirtu, nikt inny nie ma do tego prawa.- Oburzył się.
-To nie jest twój problem, Kai.- Chciałem go odsunąć od tej sprawy. To ja dostawałem smsy i to ja musiałem sobie z tym poradzić.
-Mylisz się, to zdecydowanie jest mój problem. Kto atakuje mojego przyjaciela, atakuje mnie.- Wpatrywał się w dal. Podążyłem za jego wzrokiem, w oddali stała młoda para odpoczywająca po biegu.- Zniszczymy tego gnoja. Razem.- Położył nacisk na ostatnie słowo.
-Dzięki. Chyba.- Nie byłem sam, dużo to dla mnie znaczyło. Wyprostowałem się, dopiero w tym momencie zdając sobie sprawę ze zgarbionej postawy. -Coś tu nie gra.- Zastanawiałem się na głos.- Poprzednie wiadomości jawnie dotyczyły ciebie, o tym obaj jesteśmy przekonani.- Skinął głową.- Ten ostatni dotyczy dziewczyny. Dziwna zmiana.
-Wiesz o kogo chodzi?
-Przecież wiesz, że z nikim się nie umawiam.- Zarzekłem się.- Nawet z żądną nikt nie mógł mnie widzieć.
-Dwaj niezwykle silni mężczyźni łączą siły, by pokonać odwiecznego wroga.- Chudzielec naprężył muskuły, a właściwie miejsce, w których powinny być. Przewróciłem oczami.- Dowiemy się kto to pisze. Obiecuję.- Napluł na rękę i czekał aż zrobię to samo.
-Nie ma mowy.- Ponaglał mnie spojrzeniem.- Nie podam ci ręki.
-No dalej, czego się boisz? To tylko wymiana śliną.- Skrzywiłem się, a on uśmiechał się szeroko.
-To nie brzmi dobrze. Jesteś obleśny.
-Możemy zamiast tego złożyć przysięgę krwi.- Żadnych niepotrzebnych ran.
-Wierzę ci na słowo.- Odwróciłem się, by pójść dalej. Szybko dołączył do mnie, wytarł oślinioną rękę w moje spodnie.- Ej!- Krzyknąłem patrząc na mokrą plamę na dżinsach.
-To za zmarnowaną pracę ślinianek.
LUNA
Szłam do domu z obawą co się stanie po uśmieszku Rebbeci. Znam ją za dobrze. Dłonie schowałam w bluzie. Przez Chrisa nie mam tego zgłoszenia a numer na nadgarstku zmył się odrobinę.