❥- 𝕹ie - szepnęła Ophelia, kręcąc przecząco głowąOphelia Bailey właśnie siedziała w dormitorium w towarzystwie wszystkich współlokatorek, przygotowując się na wyjście do Hogsmeade z Amosem Diggorym.
Dziewczyny robiły swojej przyjaciółce tak zwane ,,na bóstwo", wyciągając kolejno z szafy ich propozycję stylizacji, w których dziewczyna tego popołudnia mogła się pokazać. Na wszystkie propozycje jednak kiwała przecząco głową.
- No to ja już nie wiem kobieto - westchnęła Dorcas, puszczając luźno ramiona wzdłuż ciała.
Ophelia przewróciła oczami, samemu podchodząc do szafy i wyciągając z niej jeansową spódniczkę i elegancką czerwoną koszulę.
- I co myślicie - zapytała Bailey, patrząc pytającym wzrokiem na przyjaciółki.
Dorcas zmarszczyła brwi, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- A które buty do tego założysz? - zapytała Dora, przekrzywiając głowę w bok.
- Te beżowe botki? - bardziej zapytała, niż stwierdziła Helia.
- I jeszcze ten kremowy płaszczyk - stwierdziła Lily, klaszcząc w dłonie i uśmiechając się w stronę dziewczyny.
- Idealnie - skwitowała Mary.
Ophelia wzięła przygotowane wcześniej ubrania i już umalowana ruszyła w stronę łazienki.
- I jak? - spytała Gryfonka.
- Naprawdę nieźle - stwierdziła Marlena, kiwając z uznaniem głową.
Dorcas jednak po raz kolejny zmarszczyła brwi, przekrzywiając głowę lekko w bok.
- Chodź, mam pomysł na fryzurę.
Ophelia posłusznie podeszła do toaletki, niepewnie patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Dorcas odrazu zabrała się do pracy. Brązowe włosy dziewczyny związała w luźnego warkocza, gdzieniegdzie wpinając wsuwki, aby fryzura wyszła idealnie.
Ophelia widząc efekt końcowy, sama przed sobą musiała przyznać, że wyglądała całkiem ładnie.
- No to idę - stwierdziła Gryfonka, ostatni raz poprawiając kołnierzyk koszuli i wciągając buty oraz płaszcz.
W towarzystwie Lily Evans przekroczyła próg dormitorium dziewcząt schodząc po schodach do Pokoju Wspólnego.
- Nie denerwuj się tak - szepnęła Lily, gdy stanęły pod obrazem Grubej Damy. - Wyglądasz cudownie.
- Dziękuję - szepnęła dziewczyna, uśmiechając się w podzięce. - Jesteś najlepszą przyjaciółką.
Lily przytulia Ophelię, szepcząc ciche dasz radę i popychając ją w stronę wyjścia.
Ophelia Bailey przeszła przez obraz odprowadzana czujnym wzrokiem Jamesa Pottera, który biorąc do ręki pióro wykreślił pierwszy punkt na swojej liście.
Chłopak postanowił zrobić wszystko, by zepsuć randkę Opheli Bailey z Amosem Diggorym. Lily będzie musiała jeszcze poczekać, bo tym razem nie zaprosił jej na wyjście do Hogsmeade. Teraz musiał kurczowo trzymać się swojej listy. Choćby nie wiem co.
~•~
James Potter przemierzał korytarze Hogwartu, skryty pod peleryną niewidką. Szedł właśnie zrealizować swój plan na Amosie Diggorym, który został wpisany jako pierwszy na czarną listę osób znienawidzonych przez Gryfona.
Chłopak krocząc przez korytarze Hogwartu z Mapą Huncwotów w jednej ręce i fiolką z podejrzanym płynem w drugiej, co chwilę zerkał kątem oka na mapę, upewniając się, że Puchon nadal znajduję się w tym samym miejscu co poprzednio, a mianowicie Diggory znajdował się właśnie w Wielkiej Sali i Jamesowi wydawało się, że nie spieszy się za bardzo na spotkanie z Ophelią.
James widząc, jak Puchon wesoło gawędzi sobie z jakąś blondwłosą Krukonką tylko prychnął, ale zrobił to na tyle cicho, by ten go nie usłyszał. Potter obierając odpowiedni moment, otworzył fiolkę i wlał do pucharu chłopaka całą jej zawartość.
Gryfon z satysfakcją patrzył jak Diggoriemu nienaturalnie szybko rosną włosy. Po kilku sekundach miał już je do pasa! Przestraszona Krukonka szybko odbiegła od chłopaka głośno piszcząc. Puchon zdezorientowany zmarszczył brwi.
Zrozumiał o co chodzi dopiero wtedy, gdy pojedyncze kosmyki jego włosów zaczęły opadać mu z pleców na twarz. Pisnął tak samo głośno, jak przed chwilą blondwłosa dziewczyna i biegiem puścił się do wyjścia.
Gryfon zachichotał cicho, nie chcąc narazić się na odkrycie przez grupkę Ślizgonów siedzących kilka miejsc dalej.
James Potter z już o wiele lepszym humorem ruszył w stronę Pokoju Wspólnego. Eliksir na porost włosów. Takie genialnie w swojej prostocie.
Zasiadł na kanapie naprzeciwko kominka, widząc, że fotel obok zajmuje rudowłosa Gryfonka. Nie zdążył jednak otworzyć ust, aby jakkolwiek do niej zagadać, ponieważ portret Grubej Damy rozsunął się, a przez niego do Pokoju Wspólnego weszła Ophelia Bailey.
- I jak było? - zapytała Lily Evans, uśmiechając się szeroko do przyjaciółki.
- Nie przyszedł - odparła Ophelia, mrożącym krew w żyłach głosem.
- Ale... jak to? - zapytała Gryfonka, marszcząc brwi.
Bailey tylko wzruszyła niby obojętnie ramionami, ale James umiał wykrywać prawdziwe emocje, nawet te dobrze zamaskowane, dlatego widział, że Opheli było naprawdę przykro. I właśnie wtedy zrodziła się w jego głowie myśl, czy aby napewno dobrze zrobił?
Dziewczyna wyminęła ich kierując się w stronę schodów, a chwilę później w jej ślady poszła też Lily, zostawiajac Jamesa samego.
Czy aby napewno dobrze zrobił?❥
No właśnie. Jak uważacie? Zrobił dobrze? Czy może jednak źle?
CZYTASZ
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎
Fanfiction,,Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek." ❗️W trakcie korekty❗️