Los na loterii

1.3K 74 4
                                    


❥𝕾́więta Bożonarodzeniowe zbliżały się wielkimi krokami. Nauczyciele wyczuwając już powoli klimat świąt, dali uczniom trochę luzu, minimalnie zwalniając z materiałem.

Normalnie Ophelia Bailey cieszyłaby się nadchodzącymi świętami, gdyby nie to, że po pierwsze: miała zaszczycić swoją obecnością krąg śmierciożerców, a po drugie, mimo, że od czasu gdy Amos Diggory nie stawił się na ich spotkanie minął już ponad miesiąc, to i tak Ophelia nadal była na niego zła.

Puchon, co prawda wielokrotnie podejmował próby przeprosin, jednak bez skutku. Ophelia uznawała jego tłumaczenia jako jakiś głupi żart, bo przecież nikomu od tak nie rosną włosy, prawda? Nie dość, że chłopak nie stawił się na spotkaniu, to jeszcze miał czelność kłamać jej prosto w twarz! Takiego zachowania Gryfonka ani trochę nie tolerowała.

Pozostał jeszcze temat Jamesa Pottera. Co prawda Bailey nie zwracała na niego zbytnio uwagi, samemu ćwicząc zaklęcie patronusa w pustym dormitorium, gdy dziewczyny gdzieś wybywały. Musiała jednak przyznać, że wielokrotnie wracała myślami do jej spotkania z Jamesem w Pokoju Życzeń.

Dlaczego tak często o tym myślała? Na to pytanie nie była w stanie odpowiedzieć, zresztą nie tylko na te. Można było śmiało stwierdzić, że całe życie Opheli Bailey było jedną, wielką zagadką i to piekielnie trudną do rozwiązania.

Gryfonka właśnie siedziała sama przy stole, zajadając się grzankami z dżemem malinowym. Dzisiaj wyjątkowo miała ochotę na jakiekolwiek śniadanie.

Cały czas wykonując tą czynność, dziewczyna jednocześnie ciskała z oczu piorunami, przyglądając się Diggori'emu, siedzącemu przy przeciwległym stole.

- Dupek, no nie?

Ophelia przekręciła głowę w prawo, chcąc zinterpretować kto właściwie do niej mówi, albo czy w ogóle te słowa są zaadresowane do niej.

Ścisnęła mocniej swoją grzankę, widząc jak miejsce obok niej zajmuję James Potter.

- Tak, dupek - syknęła Gryfonka, znów kierując swój wzrok na Amosa.

- Nie wiem co cię podkusiło, żeby się z nim umówić - stwierdził chłopak, wzruszając ramionami i biorąc się za jedzenie śniadania.

- No wiesz - zaczęła Ophelia swobodnym tonem, w ogóle zapominając, że właściwie powinna być na Pottera wściekła. - Jest bardzo przystojny.

Huncwot zmarszczył brwi, udając, że przygląda się Puchonowi, po czym zapytał:

- Z której strony?

Ophelia roześmiała się głośno, patrząc na Jamesa i kręcąc głową z niedowierzaniem.

- W sumie... to z żadnej - stwierdziła dziewczyna, kiwając lekko głową.

James Potter, właśnie w tym momencie wyczuł idealny moment, aby przeprosić dziewczynę i właśnie to zamierzał uczynić. No może we własnym stylu... James Potter bowiem nigdy nie przepraszał.

- Czyli... już wszystko między nami w porządku? - zapytał niepewnie, biorąc głęboki wdech i czekając na odpowiedź ze strony Ophelii.

Gryfonka westchnęła lekko, odkładając grzankę na talerz i kierując wzrok na chłopaka.

- To kiedy zaczynamy od nowa naukę patronusa? - zapytała, uśmiechając się szeroko.

James wypuścił głośno wstrzymywane wcześniej powietrze i głośno klasnął w dłonie, uśmiechając się przy tym szeroko.

- Możemy już dzisiaj.

Gryfonka przekręciła głowę lekko w prawo, udając, że się zastanawia.

- Wiesz.. Muszę zobaczyć w moim grafiku, czy w ogóle mam czas się z tobą widywać - stwierdziła, udając, że szuka czegoś w swojej torbie.

Ophelia kątem oka zauważyła, jak uśmiech kompletnie schodzi z twarzy Jamesa, a zastępuje go coś w rodzaju grymasu.

- Oczywiście, że mam czas - odparła Bailey, wywracając oczami.

Potter w tym momencie wyglądał jakby wygrał na jakiejś bardzo dużej loterii. Chłopak bardzo szeroko się uśmiechnął, a Ophelia musiała przyznać, że szerszego uśmiechu to ona w życiu nie widziała. James zerwał się szybko z ławki i wybiegł z Wielkiej Sali lekko podskakując, a tym samym, zbierając multum zdezorientowanych spojrzeń.

Ophelia zaśmiała się sama do siebie, biorąc ostatni gryz grzanki i przewieszając torbę przez ramie, również ruszyła w kierunku wyjścia.

Niedługo będzie musiała zmierzyć się ze strachem, który albo ją sparaliżuje, albo doda jej sił, a najstraszniejsze w tym wszystkim było to, że jej dalszy los zależał tylko i wyłącznie od niej.

❥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗  ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz