Iskierka miłości

1.4K 74 25
                                    


❥𝖅ostał miesiąc do końca roku szkolnego.

Życie płynęło Ophelii raczej normalnie. Ze względu na to, że Lily Evans została już pełnoprawną dziewczyną Jamesa Pottera, Gryfonki zaczęły więcej czasu spędzać z Huncwotami.

Nawet chłopcom udało się namówić dziewczyny, aby zrobiły z nimi żart na woźnym! A to nie lada wyczyn, aby namówić Lily Evans na coś, co wybiega poza prawa ucznia.

Lily Evans naprawdę musiała kochać Jamesa Pottera.

Na widok wszystkich uśmiechów jakie sobie posyłali, serce Ophelii Bailey łamało się na pół. Kto by pomyślał, że Bailey kiedykolwiek się zakocha? I to w Jamesie Potterze? Napewno nie ona sama.

Próbowała stłamsić w sobie to uczucie, aby Lily mogła być szczęśliwa, ale nie mogła.

To było za silne, by mogła to powstrzymać.

Ophelia siedząc wraz z Lily oraz Huncwotami w pokoju wspólnym rozmawiali na przeróżne tematy. Począwszy od quidditcha, no głównie to James z Syriuszem o nim gadali, czasem też Ophelia coś dopowiedziała, aż po zadania domowe na temat których rozmowę zaczęła Lily.

- Idę się przejść - stwierdziła w pewnym momencie Ophelia, widząc jak jej przyjaciółka po raz kolejny chce złapać Jamesa za dłoń.

Uśmiechnęła się lekko i machnęła lekceważąco dłonią na zatroskany wzrok Jamesa, pokazując mu tym samym, że nie ma się o co martwić.

Postanowiła udać się na wierze astronomiczną. Było to jedno z nielicznych miejsc w Hogwarcie, gdzie można było pozbierać i uszeregować swoje myśli.

Był środek dnia, więc nie było możliwe, aby na niebie dojrzeć gwiazdy, dlatego Ophelia nie znajdując żadnego punktu zaczepienia zaczęła bawić się końcówką rękawa swojego swetra.

Westchnęła przeciągłe, kładąc dłonie na zimnej barierce.

- O czym myślisz? - zapytał James Potter, zjawiając się niewiadomo skąd.

- Co to jest? - spytała Ophelia, widząc kawałek materiału w dłoniach Jamesa.

- Co? - zapytał głupio Potter, przez co Ophelia była zmuszona wskazać mu głową kawałek materiału.

- A to - powiedział James, śmiejąc się nerwowo. - To jest...

- Jak nie chcesz to nie mów - stwierdziła Ophelia, wzdychając lekko.

- Ale to nie tak... - zaczął się tłumaczyć gorączkowo James, wymachując rękami.

- Ja mówię poważnie Jamie. Jak nie chcesz, to nie musisz mi mówić - uspokoiła chłopaka Ophelia, podśmiewając się lekko.

James również nie powstrzymał się przed uśmiechem.

- To peleryna niewidka - szepnął, narzucając na nich barierę wyciszającą, aby nikt niepowołany tego nie usłyszał.

- Przecież pierwszym właścicielem peleryny niewidki był...

- Ignotus Peverell - dokończył James z uśmiechem na ustach. - Mój krewny.

Ophelia wytrzeszczyła oczy zdumiona. Ilu rzeczy jeszcze o nim nie wiedziała?

- Niesamowite - szepnęła, kierując wzrok na zachodzące już słońce.

Gryfonka wraz z Jamesem stanęli ramie w ramie przy barierce. Niemal ocierali się ramionami. Dlaczego więc Ophelia miała wrażenie, że są coraz dalej?

- Tobie naprawdę podoba się Lily? - zapytała w pewnym momencie Bailey, patrząc na chłopaka kątem oka.

- Nie wiem - powiedział szczerze James, opierając dłonie o barierkę. - Nie czuje do niej już tego samego.

Ophelia kiwnęła głową niby ze zrozumieniem, ale tak naprawdę to nie rozumiała Jamesa.

Ophelia Bailey nigdy nie czuła tego samego co James Potter i ona była tego w 100% świadoma.

Cisza.

James westchnął przeciągle, chcąc ją przerwać.

Ophelia spojrzała na niego profil twarzy i już wiedziała, że przepadła.

Przepadła przez niego. Wszystko co robił James Potter było dla niej niesamowite.

Cały James Potter był dla niej niesamowity!

Gdy złapali kontakt wzrokowy Ophelia nie miała zamiaru spuszczać wzroku. Wręcz tego nie chciała.

Kierowana impulsem, odgarnęła z czoła Jamesa kilka niesfornych kosmyków.

Chłopak na ten gest nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.

Teraz on przepadł dla niej.

Oboje kierowani impulsem zbliżyli się do siebie na tyle, że niemal stykali się nosami, oddychając tym samym powietrzem.

James Potter nie mogąc się już powstrzymać złożył delikatny pocałunek na ustach Ophelii Bailey.

I wtedy się zaczęło.

W głowie Ophelii w tamtym momencie zapanował dość duży mentlik.

Musiała to zakończyć.

Przerwała pocałunek, odskakując od chłopaka.

Ophelia poczuła zażenowanie do własnej osoby. Jak ona teraz stanie twarzą w twarz z Lily Evans?

Przecież się przyjaźnią, a przyjaciółki czegoś takiego sobie nie robią.

- Przepraszam - powiedział James, spuszczając głowę. - Nie mogłem się powstrzymać.

- Nic się nie stało - stwierdziła Ophelia drżącym głosem. - Po prostu o tym zapomnijmy.

- Zapomnijmy? - powtórzył James, przytakując lekko głową, a na jego usta wstąpił duży, ale fałszywy uśmiech. - Tak, zapomnijmy.

Ophelia załapała drugi kontakt wzrokowy z Jamesem ale tym razem przerwała go szybko.

Nie może przepaść dla niego drugi raz.

James z uśmiechem na ustach skierował się na schody prowadzące do wyjścia z Wierzy Astronomicznej.

Jedyne co teraz chciał zrobić, to się porządnie rozpłakać.

Tego dnia patronus Ophelii Bailey zmienił swój pierwowzór na jelenia.❥

❥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗  ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz