Powrót

1.3K 76 12
                                    


❥𝕾́więta w Hogwarcie były naprawdę magiczne. Zamek był pięknie wystrojony, a z sufitu w Wielkiej Sali spadały na uczniów iluzjonistyczne płatki śniegu, tworząc świąteczną atmosferę.

Wszyscy uczniowie w grudniu, byli aż nader mili. Nawet specyficzni Ślizgoni byli minimalnie milsi w stosunku do innych uczniów.

Ale nie Ophelia. Bailey w dzień wyjazdu do domu zrobiła się naprawdę nieprzyjemna, odpychając od siebie ludzi, a na każdy uśmiech skierowany w jej stronę, odpowiadała grymasem.

Nawet James Potter, który sprawiał, że na jej usta zawsze powracał uśmiech, nie umiał jej dzisiaj w żaden sposób rozweselić. To nie była ta Ophelia z którą spotykał się na naukę patronusa w Pokoju Życzeń. To nie była ona...

- Cześć Helia - powiedział James podczas śniadania, siadając wraz z resztą huncwotów obok dziewczyny.

- Ta... - odpowiedziała Bailey, a na jej twarzy zawitał grymas. - Cześć.

Potter zmarszczył brwi, uważnie przyglądając się dziewczynie.

- Co jest? - zapytał chłopak, marszcząc nos.

- Nic - odpowiedziała nieprzyjemnie Ophelia, odkładając na stół łyżkę, którą spożywała płatki.

- Wracasz do domu na święta? - spytał niezrażony James, uśmiechając się lekko i nie zwracając uwagi na resztę przyjaciół.

Dziewczyna odsunęła od siebie miskę, wykrzywiając usta, jakby dopiero co zjadła coś bardzo kwaśnego.

Lupin wyczuwając, że humor Ophelii zmienił się na jeszcze gorszy, postanowił zainterweniować. Kopnął przyjaciela pod stołem w kostkę, przez co ten syknął, posyłając mu mordercze spojrzenie.

James otworzył usta ponownie, chcąc zapytać o coś jeszcze, jednak dziewczyny już przy nim nie było. Westchnął więc głęboko, przysłuchując się rozmowie reszty przyjaciół. Nie mógł jednak się do niej włączyć, ponieważ cały czas myślami wracał do Ophelii.

Czy człowiek, na wieść o powrocie na święta do domu może być smutny?

                           ~•~

Ophelia Bailey, stojąc na stacji w Hogsmeade, myślała tylko o tym, aby jak najszybciej zwiać. Za żadne skarby nie miała ochoty wracać na święta do domu, a oliwy do ognia dolewał fakt, że miała dołączyć w te święta do grona śmierciożerców.

Nigdy, przenigdy tego nie zrobi. Kiedyś przyrzekła sobie, że nigdy nie będzie taka sama jak jej rodzice, a Ophelia zawsze dotrzymuje słowa.

Dziewczyna mocniej ścisnęła rączkę kufra, wchodząc do pociągu i szukając wolnego przedziału. Znalazła go niemal na końcu pociągu. Otworzyła drzwiczki, odkładając torbę na półkę i rozsiadając się wygodnie w przedziale. Była skazana na bycie bycie samą podczas podróży, bez przyjaciółek, ponieważ reszta dziewczyn została na święta w zamku.

Huncwoci nie byliby sobą, gdyby nie zaszczycili Ophelii swoją obecnością. Wpadli do przedziału dziewczyny, głośno się śmiejąc.

Pierwszy drzwi do przedziału otworzył James, uśmiechając się przy tym szeroko, a Syriusz, uciekając przed wściekłym Remusem, nie zauważył na swojej drodze Pottera, przez co oboje upadli jak dłudzy na posadzkę.

Normalnie Ophelia śmiałaby się wniebogłosy, ale nie dzisiaj. Dzisiaj nie było normalnie. Gryfonka przewróciła tylko oczami, głośno prychając.

Zdjęła swoją torbę i omijając chłopców, ruszyła do wyjścia z przedziału.

- Idioci - szepnęła, przechodząc obok nich.

James Potter zmarszczył brwi, dźwigając się na nogi. Posłał dziewczynie zdezorientowane spojrzenie, jednak ona nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi, rozsuwając drzwiczki i wychodząc na korytarz.

Chłopak ruszył za Ophelią, zostawiajac Syriusza samego. Wybiegł na korytarz, ruszając biegiem za dziewczyną.

- Helia! - krzyknął, podbiegając do dziewczyny i lekko kładąc rękę na jej ramieniu.

Ophelia zatrzymała się wpół kroku, lekko zaglądając przez ramię.

- Helio - szepnął błagalnie James, odwracając dziewczynę tak, że teraz stała z nim oko w oko.

- Co się stało? - zapytał, nachylając się lekko nad Ophelią, kładąc obie dłonie na jej ramionach.

Ophelia jednak strzepnęła ręce Jamesa ze swoich ramion, odchodząc szybko od chłopaka wgłąb korytarza.

Potter jeszcze chwilę patrzył za oddalającą się dziewczyną, niezdolny by w jakikolwiek sposób się poruszyć.

- Słuchaj, Rogacz - sapnął Syriusz, pochylając się i opierając dłońmi o kolana.

James jednak, nie zwracając uwagi na przyjaciela, obrócił się, odchodząc w drugą stronę.

Co ci jest, Ophelio Bailey?

Co ci jest, Ophelio Bailey?❥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗  ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz