❥𝕺phelia do wieczora chodziła cała najeżona. Jakakolwiek rozmowa z rozeźloną dziewczyną nie była możliwa. Nawet gdy Regulus podszedł do niej podczas obiadu, by poinformować ją o której godzinie po nią przybędzie, tym samym narażając się na krzywe spojrzenia uczniów Gryffindoru oraz Domu Węża, ta jednak zbyła go, lekceważąco kiwając głową.Przez zachowanie Opheli, Lily również chodziła poddenerwowana, Evans bowiem nienawidziła nie wiedzieć o czymś, a wszystko wskazywało na to, że jej przyjaciółka coś ukrywa, ale dzielnie trzymała język za zębami, co jeszcze bardziej denerwowało Lily.
Ophelia była taka zła, taka wściekła, że zdarzyło jej się nawet powiedzieć do jakiegoś pierwszaka szlama, gdy ten niechcący trącił ją łokciem.
Reszta dziewczyn z ich dormitorium próbowała cokolwiek poradzić, aby humor obu dziewczyn się poprawił, jednak bezskutecznie. Nawet groziły, że napuszczą na nich huncwotów! Ophelia słysząc to jeszcze bardziej się zdenerwowała i wyszła z dormitorium mocno trzaskając drzwiami, a jej czynność chwilę później powtórzyła Lily.
Jednak dziewczyny się nie zraziły zachowaniem przyjaciółek. Chwilę później miały już gotowy plan, jak mogłyby poprawić im humor. Jednak plan poszedł się walić, gdy wieczorem, Mary, Marlena oraz Dorcas zastały uśmiechniętą Ophelie, siedzącą na krześle w dormitorium, a obok niej Lily trzymającą w ustach kilka wsuwek co i rusz poprawiając coś w eleganckiej fryzurze przyjaciółki.
- Co tu się dzieje? - spytała Dorcas, krzyżując ramiona.
Jak na zawołanie obie dziewczyny odwróciły się w stronę współlokatorek, posyłając im nerwowe uśmiechy.
- Idę na bal do Slughorna - powiedziała cicho Ophelia, a na jej policzki wstąpił róż.
Mary, Marlena oraz Dorcas rozszerzyły oczy nie spodziewając się takiej odpowiedzi ze strony przyjaciółki.
- Z kim? - zapytała Lena, marszcząc brwi.
- Z Regulusem - szepnęła Bailey, spuszczając wzrok, przez co kosmyki włosów opadły jej na twarz przykrywając coraz to dorodniejszy rumieniec.
- Żartujesz - szepnęła Mary, rozdziawiając usta.
- Nie żartuje - powiedziała z powrotem odwracając się w stronę lustra. - Lily też idzie.
- Nie... Ja nie idę - stwierdziła Evans, wracając do poprawiania fryzury przyjaciółki.
- Jak to? - spytała Ophelia, marszcząc brwi i nie zwracając zbytnio uwagi na trójkę dziewczyn nadal znajdujących się w dormitorium i czekających na wyjaśnienia.
- Już z góry powiedziałam Slughornowi, że mnie nie będzie - powiedziała Lily, wzdychając ciężko i zaklęciem zakręcając kosmyk włosów Opheli w pięknego loka.
- Żartujesz? - zapytała Gryfonka błagalnie. Jak bardzo ona chciała, aby Lily żartowała.
Evans tylko pokręciła przecząco głową, przypinając piękną wsuwkę z kryształkami we włosy dziewczyny.
- Halo. My tu nadal czekamy na wyjaśnienia.
- Obiecuje, że kiedyś wam to wyjaśnię - obiecała Ophelia, zdejmując z wieszaka piękną granatową suknię i kierując się z nią w stronę łazienki.
Trójka dziewczyn tylko kiwnęła głową, wzdychając lekko. Wiedziały, że nic od niej już nie wyciągną, więc skierowały się w stronę wyjścia.
- I jak? - spytała Bailey, wychodząc z łazienki.
Dziewczyna wyglądała naprawdę prześlicznie. Włosy miała mocno zafalowane, a dwa przednie kosmyki spięte były z tyłu głowy wsuwką z kryształkami. Granatowa suknia do ziemi leżała na niej naprawdę dobrze, a lekki makijaż zamiast poprawiać jej urodę, tylko lekko ją podkreślił.
- Wyglądasz przeuroczo - stwierdziła Lily, klaszcząc głośno w dłonie.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytała Ophelia, sceptycznie przyglądając się sobie w lustrze.
- Oczywiście - powiedziała Lily, posyłając przyjaciółce wielki uśmiech.
- W takim razie idę - stwierdziła Bailey, biorąc dwa głębokie wdechy.
- Odprowadzę cię do wyjścia z Pokoju Wspólnego.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową, ruszając w stronę schodów.
Kanapę tradycyjnie zajmowali huncwoci w środku których oczywiście miejsce zajmował James Potter, grając razem z Remusem Lupinem w szachy czarodziejów.
- O cholera - syknął w pewnym momencie Syriusz, kierując swój wzrok na Ophelie.
James spojrzał na przyjaciela niezrozumiale. Łapa pokazał głową na dziewczynę, która w tym momencie o mało co nie spaliła się ze wstydu.
James Potter sam przed sobą musiał się przyznać, że dziewczyna tego wieczoru wyglądała doprawdy zjawiskowo. Ophelia spojrzała na chłopaka, czując na sobie jego wzrok, a gdy nawiązali kontakt wzrokowy oboje szybko go urwali.
Ani Ophelia Bailey ani James Potter, nigdy nie przyznaliby się do tego, że poczuli jakieś dziwne uczucie, które nie podobało się żadnej ze stron.
Właśnie wtedy nawiązali między sobą jakąś dziwną nić, której nie będzie dało się przerwać...
Czy to nie był już aby pierwszy mały kroczek ku zauroczeniu?❥
CZYTASZ
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎
Fanfic,,Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek." ❗️W trakcie korekty❗️