List/y

1.4K 75 21
                                    


❥𝕻osiłki serwowane przez skrzaty w Wielkiej Sali, były w pewnym sensie magiczne.

Z wysokiego sufitu na uczniów spoglądały miliony gwiazd, tworząc tym samym tajemniczą aurę.

Ophelia uwielbiała podziwiać gwiazdy. Z astronomii leciała na samych wybitnych, może dlatego tak bardzo lubiła spędzać czas w Wielkiej Sali, nie tylko na posiłkach.

Dziewczyna, gdy potrzebowała pobyć w ciszy, przychodziła właśnie tam, ponieważ zazwyczaj nikt tam nie siedział, a nawet jeżeli komuś taki pomysł by przyszedł do głowy, to przecież sala jest tak ogromna, że Gryfonce nie przeszkadzałaby niczyja obecność.

Śniadanie. Najważniejszy posiłek dnia, ale nie dla Opheli. Bailey zazwyczaj na śniadanie wypijała kielich soku dyniowego, bądź kawy i to jej w zupełności wystarczało.

- Co mamy pierwsze? - spytała Ophelia, popijając właśnie sok dyniowy.

- Historię Magii - odparła Lily, zerkając na swój plan lekcji.

Historia Magii była chyba ulubionym przedmiotem wszystkich uczniów, bowiem nauczał go profesor Binns, duch, o okropnie matowym głosie, który uśpiłby niemalże każdego człowieka w nie dłużej niż minutę lub dwie!

Nawet Lily Evans, na tych lekcjach przysypiała.

W pewnym momencie, przez okna Wielkiej Sali wleciała chmara sów, tworząc wielki zament wśród uczniów.

Ophelia, nie spodziewała się żadnego listu od rodziców, no może z wyjątkiem jakiegoś wyjca.

Ophelia Bailey, bardzo często dostawała od rodziców czerwone koperty, które samym swym kolorem przerażały, jednak Gryfonka zazwyczaj nic sobie z nich nie robiła. W spokoju słuchała, jak jej matka zdziera sobie gardło krzycząc, jaka ona jest zła i niedobra oraz jak to ona hańbi ich szanowany ród.

Jakież było jej zdziwienie, gdy przed nią wyładowały dwie sowy, jednak żadna z nich nie dostarczyła jej wyjca.

- Robisz postępy mamo - pomyślała Ophelia, jednak nie wypowiedziała tego na głos.

Jedną z sów rozpoznała odrazu - Lenuardę - sowę jej rodziców. Dziewczynie nigdy nie podobało się imię, które nadali sowie, więc zawsze skracała jej imię na Leni. Po prostu Leni.

Obie sówki wyciągnęły dostojnie nóżki w tym samym momencie.

Ophelia chwyciła listy, a obu sówką dała po krakersie i pogłaskała po dziobie, dziękując za listy.

Ophelia ignorując pytające spojrzenia przyjaciółek, najpierw postanowiła zabrać się za przeczytanie listu od rodziców.

Ze spokojem i obojętnością wymalowaną na twarzy przełamała rodową pieczęć sklejającą list i wyjęła z niego zapisany kawałek ozdobnego pergaminu.

Ophelio

Dziewczyna przewróciła oczami. Jej matka mogła przynajmniej zdobyć się na jakieś zwroty grzecznościowe typu droga lub kochana.

Razem z ojcem zdecydowaliśmy, że na święta wracasz do domu. Ja i Charles dołączyliśmy do szeregów Czarnego Pana już przed wakacjami, jednak na początku nie chcieliśmy Ci tego mówić, ale sprawy się trochę pokomplikowały, więc jesteśmy zmuszeni Cię o tym poinformować. W święta będziemy gościć u siebie samego Czarnego Pana! Bardzo się niecierpliwi i już chcę abyś do niego dołączyła, a my się w 100% z nim zgadzamy.

Aurora Bailey
PS. Nie odsyłaj z powrotem listu.

Opheli, z każdym kolejno czytanym słowem oczy otwierały się jeszcze szerzej, a usta formowały się w literę o.

Po chwili jednak potrząsnęła głową, a na jej twarz wróciła już tak dobrze wszystkim znana obojętność.

Ophelia traktowała ją jak taką... barierę ochronną. Żyła w przekonaniu, że jak będzie od wszystkiego dystansować, nikt jej nigdy nie skrzywdzi.

Lekko jednak drżącymi rękami wyjęła z kieszeni swojej szaty różdżkę rzucając ciche Incendio.

Nie chciała aby ktokolwiek przeczytał ten list, nawet Lily Evans. Przecież mogła go zinterpretować kompletnie inaczej, jeszcze, pożal się Merlinie, mogłaby pomyśleć, że Ophelia chcę dołączyć do tego maniaka z obsesją na punkcie czystości krwi.

Zabrała się więc za drugi list, o wiele mniej dostojniejszy. Zmarszczyła brwi, zauważając na nim pieczęć Hogwartu. Delikatnie przebiła pieczęć, otwierając list.

Droga Ophelio

No, chociaż ten ktoś umie zwracać się do niej jako tako uprzejmie.

Chciałbym, abyś po śniadaniu udała się do mnie do gabinetu.

Z poważaniem.
Albus Dumbledore.

Gryfonka przełknęła głośno ślinę, co nie uszło uwadze Dorcas Meadows siedzącej centralnie obok niej.

Szybko wyrwała jej z ręki list, zanim Ophelia zdążyła zareagować. Bailey rzuciła się na dziewczynę, chcąc odebrać od niej list i prawie jej się to udało gdyby nie James Potter!

Chłopak wyrwał Dorcas list z dłoni. Ophelia zerwała się z ławki, chcąc odebrać swoją własność.

Teraz przeklinała swoje marne metr sześćdziesiąt dwa.

Pech chciał, że Potter był od niej o wiele wyższy, przez co nawet gdy dziewczyna wspięła się na palcach, wystarczyło by James uniósł rękę do góry.

Chłopak zaśmiał się, widząc nieporadność dziewczyny.

Ophelia już porządnie zdenerwowana tupnęła nogą najmocniej jak umiała, a ręce ścisnęła w piąstki. James musiał przyznać, że wyglądała teraz doprawdy uroczo.

- Z czego rżysz? - syknęła dziewczyna, marszcząc groźnie brwi.

- Z ciebie - stwierdził okularnik, co jeszcze bardziej rozeźliło Ophelie.

Już miała się rzucić na Potter'a, ale czyjeś silne ramiona ją powstrzymały.

Dziewczyna przekręciła głowę w bok, chcąc zobaczyć kto ją powstrzymał. No tak, tego mogła się spodziewać. Syriusz Black.

To było jasne, że któryś z ich paczki też będzie w tym uczestniczył. Przyjaciółki dziewczyny, złapały Blacka, chcą odciągnąć go od Opheli.

Przez to całe zamieszanie James miał czas aby w spokoju przeczytać ten niedługi list.

- Co chcę od ciebie Dumbledore? - zapytał okularnik, marszcząc brwi.

Jednak zanim Ophelia zdążyła otworzyć usta, niewiadomo skąd, obok nich nagle zmaterializowała się profesor McGonagall.

- A to już nie pana sprawa, panie Potter - stwierdziła nauczycielka transmutacji, zabierając Jamesowi list i podając go Ophelii.

Dziewczyna miała ochotę zaśmiać się okularnikowi w twarz, ale powstrzymała się ze względu na profesor McGonagall, która nadal znajdowała się obok nich.

- Profesor Dumbledore cię oczekuje - zwróciła się tym razem do Ophelii.

Gryfonka kiwnęła tylko głową posyłając Jamesowi Potterowi zwycięski uśmieszek, kierując się ku wyjściu.

Ciekawe, co chcę od niej Dumbledore...

❥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗  ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz