❥𝕺phelia przemierzając korytarze hogwartu z różdżką w dłoni, dopiero teraz zdała sobie sprawę, że właściwie nie jest pewna gdzie dokładnie znajduję się Pokój Życzeń. Czytała kiedyś w jakiejś grubej księdze o tym pokoju, jednak za Merlina nie mogła sobie przypomnieć jaka to była księga.Pamietała tylko tyle, że to pomieszczenie znajdowało się na siódmym piętrze. I właśnie tam się udała. Błądziła korytarzami, aż natrafiała chyba na ten właściwy. Dlaczego tak uważała? Ponieważ wychodząc zza zakrętu ujrzała Jamesa Pottera chodzącego wzdłuż ściany i mamroczącego coś pod nosem. Ophelia tylko wzruszyła ramionami podchodząc w jego stronę.
- Cześć Jamie - odparła wesoło.
Gryfonka zmarszczyła brwi, gdy chłopak w żaden sposób nie zwrócił na nią uwagi. James był bowiem tak bardzo skupiony, że nawet gdyby sama Lily Evans właśnie przed nim stanęła, ten nawet by jej nie zauważył. Ophelia więc, podjęła drugą próbę skierowania uwagi chłopaka na siebie. Jednak zanim zdążyła zrobić cokolwiek, usłyszała obok siebie głośne skrzypnięcie. Spojrzała w stronę ściany i z podziwem mogła stwierdzić, że pojawiły się tam wielkie mosiężne drzwi. Ophelia otworzyła usta niedowierzając.
- O już jesteś - stwierdził zaskoczony Potter, wyrywając dziewczynę z podziwu. - Uważaj bo ci mucha wleci - powiedział żartobliwie chwytając palcami podbródek dziewczyny, przez co ta była zmuszona by zamknąć usta.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne - powiedziała ironicznie, klepiąc chłopaka dłonią w rękę.
James tylko pokręcił głową chwytając za klamkę i przepuszczając dziewczynę w drzwiach. Ophelia przechodząc przez nie powiedziała pod nosem idiota, jednak zrobiła to na tyle głośno by chłopak mógł ją usłyszeć.
Potter wywrócił tylko teatralnie oczami zamykając za sobą drzwi i szepcząc ciche idiotka, przez co oberwał od dziewczyny już drugi raz tego dnia.
- Ała, kobieto! - krzyknął odskakując nieco od Ophelii. - Opanuj się. Jesteś zdecydowanie zbyt agresywna.
Dziewczyna tylko zachichotała, siadając na jednym z foteli. Rozglądając się dookoła mogła stwierdzić, że lepszego pomieszczenia do ćwiczeń nie mogła sobie wyobrazić.
- Nie siedzimy, tylko wstajemy! - krzyknął James do ucha niczego nie świadomej dziewczyny, przez co ta podskoczyła w fotelu łapiąc się za miejsce, gdzie powinno znajdować się serce.
- Czy ty chcesz się mnie już pozbyć?
James tylko wywrócił oczami na jej komentarz.
- Zapewne to było pytanie retoryczne? - zapytał, podnosząc brwi.
- To ty wiesz co to jest pytanie retoryczne? - tym razem to ona zadała pytanie, udając zaskoczenie.
Potter po raz kolejny tego dnia wywrócił oczami. W towarzystwie tej dziewczyny robił to naprawdę często.
- Bierzmy się do pracy - stwierdził James, a gdy dziewczyna kiwnęła głową na zgodę, kontynuował. - Rozumiem, że znasz teorię?
- Doskonale - odpowiedziała Gryfonka skromnie.
No i kolejne wywrócenie oczami ze strony Jamesa.
- Nie rób tak, bo ci gały odpadną.
Chłopak jednak zbył uwagę Opheli, wypowiadając te dwa magiczne słowa.
- Expecto Patronum.
Z różdżki Gryfona wyleciał dorodny, srebrzysty jeleń, przebiegając przez pokój i teatralnie rozpływając się w powietrzu. Ophelia nie mogła wyjść z podziwu, to było doprawdy cudowne.
- Naucz mnie tak, a randkę z Lily masz na bank załatwioną - stwierdziła, dalej przypatrując się miejscu w którym jeleń się rozpłynął.
- No więc, zabierajmy się do pracy.
Ćwiczyli naprawdę dość długo. Ophelia nie mogła się skupić, ciagle jakieś błachostki ją rozpraszały. A to James krzyczący aby się skupiła, a to stwierdziła, że jej palce niewygodnie układają się na różdżce. Po trzech godzinach ćwiczeń była już naprawdę wytrącona z równowagi.
- EXPECTO CHOLERNE PATRONUM - krzyknęła w pewnym momencie zirytowana do granic możliwości jej nieporadnością.
- Ej je jej - powiedział chłopak wytrącając rozeźlonej dziewczynie różdżkę i łapiąc ją za oba nadgarstki. - Uspokój się.
Ophelia skorzystała z rady chłopaka i wzięła dwa głębokie wdechy, po czym upadła wykończona na fotel.
- Chyba koniec na dziś - stwierdził James, widząc w jakim stanie jest dziewczyna. Podał jej butelkę wody i patrzył jak upija z niej spory łyk.
- Tak. Chyba tak - wysapała Ophelia ledwo dźwigając się z fotela.
- Odpocznij może chwilę - zaproponował Potter, patrząc sceptycznie na Gryfonkę, która właśnie ostatkami sił próbowała doczłapać się do drzwi.
Bailey tylko kiwnęła głową przecząco, wyciągając z tylnej kieszeni jeansów buteleczkę z dziwnym płynem.
- Eliksir wzmacniający - wyjaśniła, widząc pytający wzrok chłopaka.
Wypiła całą jej zawartość na raz, czując jak wpływa w nią fala nowej energii.
- No to cześć Jamie - zawołała z wesołym uśmieszkiem. - I dziękuję.
- Drobiazg - stwierdził James, odwzajemniając uśmiech.
Ophelia kiwnęła głową przekraczając próg mosiężnych drzwi i żwawym krokiem kierując się w stronę Pokoju Wspólnego Gryfonów. James tylko pokiwał głową z dezaprobatą również kierując się w stronę wyjścia.
Nie ustalili kolejnego spotkania. Będzie musiał z nią na ten temat porozmawiać. Ale właściwie... dlaczego tak bardzo zależało mu na kolejnym spotkaniu, skoro Helia i tak zadeklarowała się, że pomoże mu zdobyć serce Lily?
Za dużo pytań, a za mało odpowiedzi.
To jest to, co w życiu Jamesa Pottera było normą...❥
CZYTASZ
Expecto Patronum ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎
Fanfiction,,Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek." ❗️W trakcie korekty❗️