Rozdział 20

75 9 0
                                    

- Uroczystości twojego klanu?- Sayuri kiwnęła głową. 

- Odbywają się raz w roku i w czasie ich trwania dziękujemy shinigami za opiekę nad naszym klanem. 

Klan Hikatokage czci Shinigami. Uznają ich za swoich opiekunów i dziękują za dar Helisy, który został dany ich rodzinie. Sayuri nigdy nie lubiła, bo właśnie wtedy wszyscy przypominali sobie o jej istnieniu. 

Rodzina Sayuri wykluczała złotookie dzieci, bo znajdowały się najbliżej Shinigami, a niektórzy mówili, że są nawet ich dziećmi. A pomimo ich uwielbiania do tych istot to bali się ich. Dlatego nie wchodzili w interakcję z wybranymi, a unikali ich i w miarę potrzeby starali się pozbyć.

Złotookie dzieci nie żyły długo. Bali się, że jak dorosną to mogą zyskać o wiele więcej mocy niż zwracanie utraconego życia.

- Nie chcę żebyś szła.- Madara chwycił ją za rękę, a Sayuri uśmiechnęła się lekko.

- Ja też nie mam ochoty tam iść, ale taka już moja powinność. To nie potrawa długo.- zapewniła go.- Nie powinno mnie nie być dłużej niż tydzień.

- Tylko uważaj na siebie, dobrze?

- Oczywiście.

W końcu teraz ma powód, by żyć.


***


Przyszedł ją odebrać posłaniec z jej klanu. W czasie podróży nie mówili za dużo, ale czuła na sobie twarde spojrzenie brązowych oczów. Miała przeczucie, że czegoś szuka.

Potem dopiero sobie przypomniała, że pewnie szuka oznak przemocy. Klan Uchiha nie cieszy się wśród nich dobrą reputacją. 

- Sayuri.- dziewczyna spojrzała na przywódcę swojego klanu i ukryła skrzywienie na swojej twarzy.- Wszystkie potrzebne rzeczy masz w swoim starym pokoju.

Białowłosa kiwnęła głową i patrzyła jak plecy mężczyzny się oddalają. Widziała kątem oka jak ludzie, których mijała rzucali jej nieprzyjemne, ostrożne spojrzenia. Jedyne co zrobiła to westchnięcie, gdy zaszyła się w swoim zakurzonym pokoju.

Uroczystość miała się odbyć dopiero kolejnego dnia. Sayuri miała czas na odpoczynek, ale najpierw chciała wyczyścić swój pokój. Nikt tutaj nigdy nie zagląda, nawet po tym jak wyjechała. Sam jej pokój znajdował się na uboczu, gdzie kręci się niewiele ludzi. Samej Sayuri nigdy to nie przeszkadzało, bo nie lubiła być otoczona ludźmi ze swojego klanu.

Jednak czasem i ona znajdowała się w centrum uwagi.


***


Narzuciła na siebie białe kimono i lekko przeźroczystą narzutkę na twarz. Chodziło głównie oto, żeby ukryć złote oczy. Narzucenie czegoś na twarz miało pokazać, że posiadacz Helisy nie patrzy normalnymi oczami na świat, a kieruje się zmysłem duchowym. 

Dzień uroczystości to był dzień, kiedy chodziła bez zakrywania znaku na lewej ręce. 

- Aaah chodzenie w tym kimonie jest strasznie niewygodne.- mruknęła i chwyciła w swoją rękę gałązkę oliwki.

Gałązka była przystrojona dzwoneczkami, które wydawały dźwięk przy każdym ruchu. Była potrzebna do specjalnego tańca poświęconemu shinigami. 

Wyznawanie shinigami może wydawać się łatwe, ale jest parę punktów, które trzeba spełnić, żeby zacząć specjalną uroczystość. 

Po pierwsze trzeba złożyć krwawą ofiarę. Nie musi być to człowiek, ale musi to być coś żywego, żeby zachęcić shinigami do zatrzymania się na chwilę.

Po drugie każdy musi wpatrywać się w ziemię. Nikt oprócz posiadacza Helisy nie może spojrzeć na przywołanego shinigami, nawet jeśli ten jest niewidoczny.

Po trzecie posiadacz Helisy musi mieć ze sobą gałązkę oliwną z dzwoneczkami. Dzwonek to dźwięk, który kojarzy się ze śmiercią, a gałązka oliwna przyciąga shinigami swoim zapachem.

Po spełnieniu tych wszystkich warunków można zacząć specjalną uroczystość. 

Sayuri wzięła głęboki wdech i w pełni przygotowana wyszła ze swojego pokoju.


Witam

Powoli zbliżamy się do końca z naszym ff. Myślę, że kolejny rozdział może być ostatni.

Makoto~


Helisa Życia || NarutoWhere stories live. Discover now