3. Crucio

861 28 14
                                    

Przez następępne sześć dni Nadia nie powiedziała do Riddle żadnego słowa. Tom jak to Tom musiał być przygotowany na rozmowę z Nad i znać każdą jej odpowiedź. Był piątek, wieczór, i każdy był w Pokoju Wspólnym, więc mógł ze spokojem wejść do jej umysłu, nie spodziewał się, że ona umie legitymencje i się obroniła. Po chwili jak się na niego spojrzała z mordem w oczach, zrobił ślizgoński uśmieszek.

Nad nie czekając wyszła w Pokoju Wspólnego, żeby pochodzić po korytarzach. Miała jeszcze godzine aby puchoni zaczeli patrol więc był w tym plus, że nikt jej nie złapie.

Chodziła cały czas, myśląc nad propozycją Toma. Nie spodziewanie zderzyła się z jakimś wysokim chłopakiem, miała już przeprosić lecz on zrobił to pierwszy.

-Ojeju, przepraszam cię- powiedział i pomógł jej wstać, po szacie było widać, że to krukon- Nic ci się nie stało?

-Nie jestem cała, dziękuje że pytasz- odparła po chwili

-Jestem Marc, Marc Corner - przedstawił się i po chwili dodał z miłym uśmiechem- a ty jak się nazywasz?

-Nadia, Nadia Quinn- odpowiedziała a po chwili zabaczyła jak chłopak się czegoś za nią wystraszył.

Marc zwiał, a ona szybko odwróciła, jak zauważyła Toma trzymającego jakąś branzoletkę, zaśmiała się.

-I z czego się tak śmiejesz Quinn?- syknął, a po chwili jak się uspokoiła dodał z wymuszonym uśmiechem- masz, to dla ciebie- podał branzoletkę z małą czaszką w sercu.

-Przykro mi Tom ale nie chce tego, nic dla ciebie nie mam, poza tym mam czas, jutro dopiero muszę dać ci odpowiedź-powiedziała i poszła, myślała, że za nią nikt nie idzie, ponieważ nie słyszała żadnych kroków, lecz Tom jak z ściany pociągnął ją za rękę.-Ej za ci to?!

-Dałem ci branzoletkę, a ty jej nie przyjełaś!- krzyknął a po chwili wziął ją na ręce i poszedł z nią na piąte piętro.

-Ej no! Puszczaj mnie!- krzyczała i się wyrywała lecz niestety nikt jej nie słyszał.

Przeszedł trzy razy obok ściany cały czas o czymś myśląc, a po chwili pojawiły się tam drzwi, nie otwierając drzwi jeszcze się do niej odezwał.

-Przemyślałaś moją propozycję kochanie?- zapytał i podkreślił ostatnie słowo.

-Nie, jeszcze nie- powiedziała prawdę i Tom to na szczęście wyczuł

Postawił ją na ziemię i zamknął jej oczy, co jej się nie spodobało, wyczuła jeszcze przed tym jak ją prowadził do drzwi, że zakłada jej branzoletkę.

Otworzył drzwi, poprowadził ją do fotela i zdjął swoją rękę. To co zobaczyła mocno ją przeraziło.

Zobaczyła całe duże pomieszczenie z szarymi ścianami, były tam dwa fotele i więzienie.

-Tom?- zapytała na co on patrząc na nią bez przejęcia, pokazał ręką aby zaczeła dalej mówić
-Gdzie my jesteśmy i co to ma znaczyć?- zapytała z niepokojem w głosie.

-To jest Pokój Życzeń- odparł a widząc jak jej łza spłyneła po policzku, szybko wstał ze swojego miejsca. Podszedł do niej i starł jej łzy- Nie płacz- powiedział zimniejszym tonem niż chciał.

-Po co jest tutaj te więzienie?

-Aaa to tylko na pokaz- skłamał, ale podziałało aby przestała płakać- chciałem z tobą porozmawiać- powiedział odsuwając się od niej

-Porozmawiać?- zapytała bez przejęcia a po chwili ciszy dodała- o czym? mam jeszcze czas do jutra.

-Tak, wiem że masz czas do jutra ale...- zaciął się aby przemyśleć jeszcze raz to co chciał powiedzieć.

Zmiana - Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz