Cz2.11

664 45 7
                                    


Pov Harry

Czekam na dziadka Viviane, wiem, że po tym co ostatnio zrobił nie powinienem go wpuszczać na swoją posesję, ale nie mam innego wyjścia. Bez jego pomocy nie uda mi się odzyskać mojej żony. A co jest najdziwniejsze to on sam mi to zaproponował. Musi wiedzieć coś strasznego o Louis'ie skoro woli zawrzeć pokój ze mną byleby tylko uwolnić Vi od jej ojca.

Wcale bym się nie zdziwił gdyby się okazało, że on ma coś nie tak z głową i może być niebezpieczny. Po krótkim przebywaniu w zamkniętym pokoju nieźle świrował i hamował się jedynie przy Viviane. Nie chcę nawet myśleć co on może zrobić mojej Vi jak znowu coś mu odpierdoli.

Dla swojego bezpieczeństwa kazałem wzmocnić ochronę, nie mogę kolejny raz dać się zaskoczyć w moim własnym domu. A ten człowiek wydaje się być gotów na wszystko.

Pojawia się bardzo punktualnie, z okna obserwuję jak wjeżdża na moją posesję, wziął ze sobą jeszcze dwa dodatkowe samochody ze swoimi ludźmi. I tak mam nad nim przewagę liczebną, lecz nikt mi nie zagwarantuje, że w pobliżu nie kazał zostać innym żołnierzom.

Dlatego nie zamierzam w żaden sposób mu grozić.

Przede wszystkim zależy mi na porozumieniu, bo bez jego pomocy szybko nie dam rady sprowadzić do siebie Viviane, ale nie należę do osób cierpliwych i każdy kolejny dzień bez mojej żony doprowadza mnie do szału.

Stary Tomlinson wchodzi do mojego domu bez żadnej zapowiedzi typu dzwonienia dzwonkiem lub pukania.

Choć może to i lepiej, chcę to wszystko mieć już za sobą i jak najszybciej zacząć działać.

- Na początku nie spodziewałem się, że tak szybko przystaniesz na moją propozycję Styles - mówi, a następnie rozsiada się w fotelu.

- Przejdźmy lepiej już do rzeczy, pragnę odzyskać moją żonę, ale Louis trzyma ją pod zamknięciem.

- Dobrze, wywabie ją z domu, ale później sprawisz, że ona podpisze mi pełnomocnictwo dzięki czemu będę mógł dysponować jej majątkiem - jakim majątkiem? Z tego co mi wiadomo to Louis jeszcze nic na nią nie przepisał, możliwe, że dał jej jakąś posiadłość, ale nie sądzę by wyzbył się wszystkiego co ma.

- Póki Louis żyje to nie będziesz miał czym zarządzać - szczerze to z wielką chęcią pozbyłbym się Louisa. Od pewnego czasu on mi tylko szkodzi.

- Nie o tym mówię. Moja świętej pamięci żona przepisała na Viviane cały swój majątek, ona ma uzyskać do niego dostęp w dniu swoich dwudziestych pierwszych urodzin - czyli niedługo. Teraz już wszystko rozumiem. On wcale tu nie przyjechał z troski o Vi tylko po to by zabrać jej pieniądze. A skoro jest aż tak zdeterminowany to pewnie chodzi o olbrzymią kasę.

Moja ruda ślicznotka tak naprawdę w ogóle go nie interesuje.

- Oczywiście coś z tego zostanie dla Viviane, i automatycznie przejdzie na ciebie - próbuje mnie zachęcić. Mnie jednak w obecnej chwili bardziej interesuje moja żona.

Kasy i tak mam od cholery.

- Dobrze, ale najpierw muszę odzyskać Viviane i trzeba jakoś unieszkodliwić Louisa by nie próbował mi znowu jej odebrać.

A po jakimś czasie pozbędę się też tego starego. Nie będzie korzystał z tego co należy do mojej żony.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Propozycja nie do odrzucenia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz