Pov Viviane— Nie rozumiem po co ci to wszystko — mówi mój ojciec. Nie takiej reakcji spodziewałam się po tym jak opowiem mu co udało mi się osiągnąć. Nie jest w ogóle ze mnie dumy. Z niewolnicy dałam radę zrobić się chociaż trochę niezależna od mojego zaborczego męża.
— Żebym nie musiała ciągle z nim siedzieć w domu. Pogodziłam już się ze swoim losem, ale nie zamierzam tam wariować. A dostałeś już od Harry'ego przelew? — nie zależy mi na kasie, ale nie chciałabym żeby wszystko poszło na korzyść Harry'ego. Wiem, że niby dostałam swoje konto, ale nie chce mi się wierzyć, że jest ono nie do końca niezależne. On na pewno może je w każdej chwili zablokować. Albo opóźnić.
— Tak, prawie tyle samo co miałem do tej pory. Nie dziwię się już czemu mój ojciec tak o to walczy, skoro tego jest kilka razy tyle. I niestety on nadal nie odpuszcza — normalnie to bym to zignorowała, ale on wie o moim romansie z Aiden'em i niestety w tej kwestii to Harry na sto procent by mi nie uwierzył jakbym zaprzeczyła. Tyle razy on mi pomagał, a ja robiłam wszystko żeby go ściągnąć do sobie, więc i tak się dziwię, że do tej pory się nie domyślił.
— Myślisz , że mnie wyda? — pytam i odkładam tablet na stolik. Wcześniej dobierałam asortyment do mojego butiku.
— Szczerze to zastanawiam się czemu jeszcze tego nie zrobił. I coraz bardziej mnie to przeraża. Coś planuje, a ja nie mam pojęcia co.
— Jesteś bardzo do niego przywiązany tatusiu? — sama nie wierzę że o to pytam, ale przebywanie tyle czasu z mordercami musiało odcisnąć piętno na mojej psychice. Najwidoczniej udało im się mnie zepsuć.
Tatuś uśmiecha się na jego słowa.
— Jednak coś po mnie odziedziczyłaś kochanie. Już dawno o tym pomyślałem, ale niestety on ma zbyt dobrą ochronę. Może gdybyś poprosiła o to Harry'ego to byłoby łatwiej. Jednak musisz to zrobić tak żeby on niczego się nie domyślił.
— To znaczy jak? — wstaje i dla uspokojenia nerwów przechadzam się po salonie. Niestety nijak mi to nie wychodzi. Czemu jak tylko coś w moim życiu zaczyna się układać to na raz musi się wszystko spieprzyć. — Teraz może jest dla mnie w miarę dobry, ale jak tylko się dowie, że go zdradzała to mnie zabije. Tym razem już mi nie wybaczy.
— Aiden wyjechał daleko stąd, więc przynajmniej on cię w niczym nie zdradzi. A nawet gdyby był to wątpię czy by to zrobił, nie masz pojęcia jak musiałem go szantażować żeby się zgodził wsiąść do samolotu.
Dobrze, że przynajmniej o niego nie będę musiała się martwić.
— Kurwa gdybym wiedziała, że i tak skończę u Harry'ego to bym mu oddała tą cholerną kasę i miałbym przynajmniej spokój.
— Dlatego dalej sądzę, że trzeba się pozbyć tego twojego męża. Dopóki on żyje ty nigdy nie będziesz bezpieczna. Viviane przecież ty go nie kochasz, więc co ci szkodzi się go pozbyć.
Może go nie kocham, ale zdążyłam się już do niego przywiązać. Zdaję sobie sprawę z tego, że to głupota, ale nic na to nie poradzę.
— Jeszcze ci ufa, więc nie przyjdzie ci to trudno. Możesz mu zapewnić szybko i bezbolesną śmierć, na którą dobrze wiesz, że zasługuje — tata wyciąga plastikowe opakowanie i mi je rzuca. — Wystarczą dwie tabletki rozpuszczone w piciu lub jedzeniu i w ciągu godziny dostanie rozległego zawału, który go zabije. To dla ciebie jedyne rozwiązanie.
Liczę na waszą opinię
CZYTASZ
Propozycja nie do odrzucenia
Fanfiction- Tato nie masz prawa mi rozkazywać w takiej sprawie. Jestem już dorosła! - wrzeszczę wściekła. Jak on w ogóle może mi coś takiego mówić. - Doskonale o tym wiem, ale ja jedynie chcę dla ciebie dobrze. Kocham cię. Głupie tłumaczenie. Gdyby tak było n...