Pov Viviane- Pamiętaj, że nie możemy dać po sobie nic poznać, jeśli on zacznie coś podejrzewać to oboje będziemy martwi - przypominam Aiden'owi. Już prawie dojeżdżamy do domu Harry'ego. Denerwuje się powrotem do tego potwora i będę się bać o bezpieczeństwo mojego chłopaka. Nie wiem jak zareaguje Styles na wieść, że to ojciec wybrał mi ochroniarza.
Nie boimy się też mówić swobodnie, bo tata przy mnie wyciągnął podsłuch z tego samochodu.
- Dobrze, ale ty pamiętaj by mówić do mnie Adrian. Nie pomyl się.
- Jasne, a ty masz nie reagować jak się będzie nade mną znęcał - przypominam mu. - Jak już będzie naprawdę źle to wtedy dzwonisz do mojego ojca. Obiecał, że nie zależnie od pory szybko się pojawi.
Od jakiejś godziny, a może nawet i dłużej sobie to wszystko powtarzamy. Nie tylko ja jestem zdenerwowna.
- Wiem, ale boję się, że nie dam rady. A w razie czego możemy powiedzieć, że miałem polecenie od twojego taty chronić cię przed wszystkimi i za wszelką cenę. Przestań się, więc martwić, bo już dojeżdżamy.
Ten fakt akurat nie sprawia, że czuję się lepiej.
- Nie zamierzam udawać, że za nim tęskniłam, mam jedynie spróbować być dla niego trochę milszą, nic więcej - auto staje, a ja już wiem, że nie będzie odwrotu. - Weź moje walizki.
- Oczywiście pani - mówi dla rozluźnienia atmosfery. A ja wychodzę z samochodu próbując powstrzymać odruch ucieczki. Czuję się jakbym szła na stracenie.
Wchodzę do domu i idę do miejsca, w którym najczęściej przebywa Harry. Pukam i jak tylko słyszę pozwolenie to otwieram drzwi.
- Nareszcie jesteś, czekałem na ciebie - odrywa wzrok od monitora komputera. - Podejdź Viviane.
Robię to co ode mnie chce. Odsuwa krzesło i pokazuje, że chce bym usiadła mu na kolanach. Robię to.
- Louis mnie poinformował, że zatrudnił ci ochroniarza i to, że źle się poczułaś przez te tabletki antykoncepcyjne - to akurat był mój pomysł. Nawet nie chcę myśleć co by mi zrobił wiedząc, że specjalnie je odstawiałam. - Zdecydowałem, że czasem będziemy korzystać z gumek, poza tym kiedyś musisz mi urodzić dziecko. Może im wcześnie tym lepiej. A ty co o tym myślisz?
- Uważam, że jestem na to za młoda, ale i tak zrobisz jak będziesz chciał.
- Tak, ale zacznij myśleć o naszym życiu. Mam nadzieję, że Louis ci dogłębnie wytłumaczył, że masz mi się podporządkować i innego życia już nie będziesz miała.
Gdybyś tylko wiedział, że mój tatuś wcale nie jest po twoje stronie. To już jednak nie jest mój problem.
- Wiem, że już dużo dla mnie zrobiłeś, ale mogę mieć do ciebie jedną prośbę? - skoro ojciec nie daje mi się na to namówić to może ten się zgodzi. Nie zaszkodzi spróbować.
- Jeśli chcesz znowu gdzieś stąd jechać to nie mowy.
- Nie - zaprzeczam chociaż jedynie o tym marzę. - Chciałabym odwiedzić mamę, a jeśli to jest aż tak wielki problem to niech ona do mnie przyjedzie.
- Zobaczymy, jeśli będziesz grzeczna to tak, lecz to się odbędzie na moich warunkach.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
CZYTASZ
Propozycja nie do odrzucenia
Fanfiction- Tato nie masz prawa mi rozkazywać w takiej sprawie. Jestem już dorosła! - wrzeszczę wściekła. Jak on w ogóle może mi coś takiego mówić. - Doskonale o tym wiem, ale ja jedynie chcę dla ciebie dobrze. Kocham cię. Głupie tłumaczenie. Gdyby tak było n...