Pov Viviane- Przywieźć ci coś z tej Nicei? - pyta się mnie Harry. Zaraz ma wyjechać, a ja chociaż na chwilę poczuje się wolna. Mój tata wreszcie dostał pokój z normalnym łóżkiem, więc mam nadzieję, że powoli dojdzie do siebie.
- We Francji są na pewno super ciuchy, ale teraz to ja się powiększam z tygodnia na tydzień, więc nie ma sensu być wydawał fortunę na coś co i tak zaraz będzie nie do założenie - uśmiecha się, a następnie mnie do siebie przyciąga i daje szybkiego buziaka. Nie przeszkadza mi to już tak bardzo jak wcześniej, ale nie twierdzę, że się w nim zakochałam, na razie nauczyłam się go tolerować.
- Dobrze, ale jak tylko urodzisz i odpoczniesz to zabiorę cię gdzie tylko będziesz chciała. Obiecaj mi jednak, że będziesz uważać w stosunku do Louisa. Jeśli tylko poczujesz jakiekolwiek zagrożenie to od razu kogoś zawołasz i znowu każesz go zamknąć. Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze - kiwam głową, ale wiem, że nie będzie takiej potrzeby.
- Jedź już, bo podobno tak się wcześniej śpieszyłeś. A i nie będę do ciebie dzwonić tylko poczekam aż ty to zrobisz, bo nie chcę ci w czymś przeszkodzić.
- Okej - komunikuje, daje mi jeszcze jednego buziaka, a następnie wychodzi.
Nareszcie stało się to na co tak długo czekałam, będę mogła spotkać się z Aiden'em, ale, że nie mam teraz pojęcia gdzie on się znajduje to muszę spytać o to Blake'a. Zdaję sobie sprawę z tego, że będę musiała mu za to zapłacić, ale to nie ważne, mam jeszcze sporo kasy na moim nowym koncie dzięki czekowi od ojca.
Idę, więc do części domu, w której mieszkają pracownicy i szybko odnajduje pokój osoby, której szukam.
- Co panią do mnie sprowadza? - pyta na mój widok. Zbliżam się do niego i wręczam mu czek na sto tysięcy euro. Tyle powinno mu wystarczyć za jedną informację.
- Chcę adres Aidena.
- Mogę go pani podać, a dodatkowo chcę panią poinformować, że pan Styles polecił mi ilekroć pani tylko opuści dom pojechać i następnie zdać raport o wszystkich miejscach, które pani odwiedziła i w razie czego sprawdzić ludzi, którzy mieliby choćby najmniejszy kontakt z panią - no tak, mogłam się tego po nim spodziewać.
- Wyjedziesz za mną, ale po kilometrze albo dwóch skręcisz gdzieś indziej. Pamiętaj, że lepiej nie mieć we mnie wroga.
- Nie jestem samobójcą - odpowiada, a następnie podchodzi do małego stolika, piszę coś na kartce papieru i mi ją podaje. To na pewno jest adres Aidena.
- Najlepiej by pani pojechała do niego tak po osiemnastej, wtedy powinien być w domu.
Wychodzę, a następnie kieruję się do salonu gdzie już siedzi mój ojciec. Dobrze, że na cały dzień nie zamyka się w swoim pokoju.
- Jak chcesz to wyjdziemy trochę na dwór, świeże powietrze na pewno bardzo dobrze ci zrobi.
- Nie, na razie tu mi jest dobrze.
Siadam obok niego, a on mocno chwyta mnie za ramię i przyciąga do siebie.
- Wiem, że jest trochę dla ciebie lepszy, ale nie możesz mu zaufać. On chce cię skrzywdzić. Musimy coś wymyśleć by stąd uciec.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
CZYTASZ
Propozycja nie do odrzucenia
Fanfiction- Tato nie masz prawa mi rozkazywać w takiej sprawie. Jestem już dorosła! - wrzeszczę wściekła. Jak on w ogóle może mi coś takiego mówić. - Doskonale o tym wiem, ale ja jedynie chcę dla ciebie dobrze. Kocham cię. Głupie tłumaczenie. Gdyby tak było n...