Pov Viviane- Kochanie ja dłużej tego nie wytrzymam. On specjalnie mnie nie zabija, bo wie, że to jest dla mnie gorsze. Błagam przekonaj go by się zdecydował czy mnie zabije czy zostawi przy życiu i wypuści. Tak dalej być nie może - ciągle go przytulam. Jest tu dość zimno, więc chcę go przynajmniej tak ogrzać.
- Wiele razy próbowałam, ale on nie zwraca na to uwagi. Wiedź jednak, że ja nie pozwolę cię mu zabić. Nie stracę i ciebie - głaszcze mnie po głowie.
- To pomóż mi przynajmniej uciec - spoglądam na niego.
- Ale jak mam to zrobić? Dobrze wiesz, że to miejsce jest bardzo chronione, a mnie nikt tu się nie słucha. Moje słowo nic nie znaczy - gdybym tylko miała tu jakąś siłę przebicia to mój tata już dawno wróciłby do domu.
- No to już po mnie. Chociaż będę miał możliwość widywania ciebie. Mi naprawdę na tobie zależy skarbie. A Blake się od ciebie odczepił?
- Tak dałam mu sto tysięcy i ani razu więcej nie odezwał się już do mnie ani słowem. Spróbuję załatwić by podkręcili ci tu ogrzewanie - chociaż mam na sobie ciepłą bluzę i tata mnie ciągle przytula to i tak odczuwam zimno. Nie ma co się jednak temu dziwić, przecież jest koniec listopada.
- Będę ci wdzięczny.
Później już tylko w milczeniu siedzę w ramionach mojego taty, aż do tego pomieszczenia wchodzi Harry.
- Vi siedzisz tu już ponad cztery godziny, a jest zimno. Chodź - wyciąga rękę w moją stronę. Ja jednak w ogóle się nie ruszam. - Viviane chyba nie chcesz się przeziębić?
- Mojemu dziecku jest ze mną dobrze - odzywa się tata i jeszcze szczelniej mnie obejmuje.
- W to, to akurat wątpię, ale wy oboje mieliście zachowywać dystans. Vi odsuń się od niego, bo nie mamy pojęcia co mu może zaraz strzelić do głowy. To zwykły wariat, gdyby zasługuje jedynie na śmierć - ciało ojca się spina, więc od razu da się zauważyć, że ta wypowiedź bardzo go zirytowała. I wcale mu się nie dziwię.
- Nie masz nawet pojęcia jak bardzo żałuję, że wtedy oddałem ci Viviane. Mogłem się domyśleć, że układy z tobą to nie jest dobry pomysł. A już na pewno to powinienem cię zabić jak już miałem ku temu okazję. Zasługiwałeś na to po tym co robiłeś z moją córką. Umowa była taka, że miałeś jej nie krzywdzić!
- Dajcie już spokój - próbuję załagodzić sytuację. - Chyba żaden z was nie chce mnie zdenerwować?
- Oczywiście, że nie skarbie, ale masz w tej chwili iść ze mną.
- Zgoda, ale pod warunkiem, że podkręcisz tu ogrzewanie. Jak pewnie się domyślasz będę tu spędzać dużo czasu, a chyba nie chciałbyś bym się teraz przeziębiła. A i jeśli tata mógłby czasem iść ze mną do salonu to też byłoby mi o wiele wygodniej. Mi i dziecku - zaznaczam, bo doskonale wiem, że jemu najbardziej zależy na moim dziecku.
- Zobaczymy Vi - podchodzę do niego, a on zaborczo przyciąga mnie do siebie. - A teraz i tak masz mi się odwdzięczyć za to, że pozwalam ci tu przychodzić. - zwraca się do mojego ojca - Skoro według ciebie tak się nad nią znęcam to dziś ostro ją przelecę, oczywiście nie bijąc, bo póki co to chce zdrowe dziecko.
Dreszcz przebiega po moim ciele.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
A jeśli chodzi o świąteczne opowiadanie to wolicie by główny bohater w ogóle nie skrzywdził dziewczyny, czy może coś jej zrobił, a później próbował ją przeprosić?
CZYTASZ
Propozycja nie do odrzucenia
Fanfiction- Tato nie masz prawa mi rozkazywać w takiej sprawie. Jestem już dorosła! - wrzeszczę wściekła. Jak on w ogóle może mi coś takiego mówić. - Doskonale o tym wiem, ale ja jedynie chcę dla ciebie dobrze. Kocham cię. Głupie tłumaczenie. Gdyby tak było n...