Pov VivianePiję gorącą czekoladę z nutką wiśni. Zrezygnowałam z kawy z troski o dziecko. Jestem już w czwartym miesięcu, a mój ojciec nadal jest uwięziony. Nie wpływa to na niego dobrze. Czasem zaczynam mieć wrażenie, że on zaczyna tracić rozum. Ciągle powtarza, że chce już umrzeć i prosi bym skróciła jego cierpienie. Wiele razy prosiłam Harry'ego by skrócił tą jego karę, ale on jest w tej sprawie nieugięty, dlatego ja także jestem w stosunku do niego dość zimna i obojętna. Skoro jak jestem dla niego miła to nie skutkuje to nie mam zamiaru się wysilać.
- Już jestem skarbie - nie odrywam swojego wzroku od ekranu telewizora. Jego pojawienie się nic dla mnie nie znaczy. - Wczoraj kucharka powiedziała, że miałaś ochotę na rurki z ciasta francuskiego z kremem, ale nie dało jej się ich kupić to ja dziś pojechałem do dalekiej, ale bardzo dobrej cukierni i udało mi się to dla ciebie zdobyć - podchodzi do mnie z papierową torebką. Cholera, dalej mam na nie ochotę.
Biorę od niego tę torebkę, ale po chwili uświadamiam sobie, że nie mogę mu dać tej satysfakcji. Odkładam ją na stolik. I wracam do picia swojej czekolady.
- Później możesz sobie to zjeść - komunikuje, a następnie siada obok mnie. Zdecydowanie zbyt blisko. Jak jego ręka wędruje do mojego brzucha to go zatrzymuje. Nie mogę mu na to pozwolić. - Prawie od miesiąca nie mogę cię w ogóle dotykać. To także moje dziecko i może nie uwierzyć, ale także chciałbym mieć z nim chociaż minimalny kontakt. Nie wymagam wiele!
- Ja też! Chcę tylko tego by mój tata był wreszcie wolny. A ty nawet zaczynasz ograniczać mi z nim kontakt, nie widziałam go ponad tydzień!
- I tym lepiej dla ciebie. Po każdej wizycie u niego jesteś smutna, a także rozstrojona. Musisz unikać złych emocji.
- A teraz niby według ciebie jestem zadowolona? - pytam. - Boję się, że on już do końca oszalał, a tak na pewno się stanie jak dalej nie będzie mógł sobie z nikim porozmawiać. Może nie powinnam, ale ja go kocham i jest dla mnie ważny - po moich policzkach zaczynają płynąć pojedyńcze łzy. Czasem czuję się jakbym zdradzała pamięć mamy tak obstając za jej zabójcą, ale mimo wszystko to jest mój ojciec.
- Vi - teraz już pozwalam mu się objąć. Mam nadzieję, że zgodzi się na moją prośbę. - Na razie go nie uwolnię, ale jeśli bardzo ci na tym zależy to możesz go odwiedzać kiedy tylko będziesz mieć ochotę, ale błagam cię jeśli tylko zauważysz, że on zrobił się niebezpieczny to szybko stamtąd uciekaj. Nie wolno ci się narażać - kiwam energicznie głową, a następnie daje mi szybkiego buziaka w policzek.
- To ja już do niego pobiegnę - chwytam za te torbę z rurkami, a następnie wyciągam rękę po klucz, który on mi daje.
- Mam nadzieję, że tego nie pożałuję - mówi, a ja nic mu nie odpowiadam tylko idę do pomieszczenia, które służy za więzienie mojego ojca.
Jak wchodzę do środka to tata śpi na siedząco, niestety przeważnie jest zmuszony do takiego snu. Zbliżam się do niego i od razu zauważam, że wygląda on jeszcze gorzej.
- Tato - kucam obok niego i potrząsam go za ramię. Gwałtownie otwiera swoje oczy.
- Vivi to naprawdę ty?
Wtulam się w jego tors.
- Tak i obiecuję, że będę teraz przychodzi codziennie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.
CZYTASZ
Propozycja nie do odrzucenia
Fanfic- Tato nie masz prawa mi rozkazywać w takiej sprawie. Jestem już dorosła! - wrzeszczę wściekła. Jak on w ogóle może mi coś takiego mówić. - Doskonale o tym wiem, ale ja jedynie chcę dla ciebie dobrze. Kocham cię. Głupie tłumaczenie. Gdyby tak było n...