Morderca

3 0 0
                                    

Jechałam bardzo szybko chciałam znaleźć się jak najdalej od Michaela. W jednej sekundzie z sojusznika i obrońcy stał się katem. Byłam wściekła na siebie za naiwność i za to, że nie posłuchałam Auguste. Obwiniałam się o to co mi zrobił Michael. Czułam, że byłam odpowiedzialna za swój ból.

Zatrzymałam się na poboczu przy lesie. Skupiłam się na faktach zapominając o uczuciach. Na tylnym siedzeniu wciąż leżała torba podróżna Auguste. Poszukałam w środku ubrań. Koszula mężczyzny była dla mnie sukienką. Założyłam ją starannie płucząc dłonie z krwi wodą, którą znalazłam na przednim siedzeniu. Brudną sukienką wytarłam krocze ze spermy Michaela i włożyłam bokserki Auguste. Były luźne, ale wygodne. Jego ubrania pozwoliły mi nabrać dystansu do tego co się stało. Swoją sukienkę zakopałam na poboczu nie chcą już wracać do tego dnia. To nie było działanie zgodne z logiką, nie miało sensu, ale musiałam jak najszybciej wyprzeć gwałt, którego doświadczyłam.

Ruszyłam w głąb lasu podczas, gdy Michael rozczłonkowywał moja rodzinę. Szłam szybko a gałęzie uderzały mnie cudownie w twarz cucąc z tego koszmaru.

Stałam na środku polany w świetle. Teraz nie musiałam kryć się w mroku. Tkwiłam w świetle bez ruchu czekając aż w miejscu mojej wolności pojawi się morderca. Mijały minuty oczekiwania w napięciu. Wyobrażałam sobie szczegóły tego co czekało moją siostrę i siostrzenicę. Nie czułam nic, bo wszystkie emocje tłumiłam.

Po godzinie usłyszałam go. Najpierw były to odległe kroki, które zbliżały się, potem do kroków dołączył także nierówny oddech. Nie bałam się chociaż morderca stał za mną. Zatrzymał się tuż za moimi plecami.

-Wiedziałam, że jesteś mordercą.- powiedziałam.

-Kiedy mnie rozgryzłaś Wilhelmino? – spytał Auguste łagodnie.

Odwróciłam się przodem. Mężczyzna zlustrował mnie uważnym wzrokiem poczynając od swojej koszuli kończąc na zaczerwienionym policzku od ciosu Michaela.

-Gdy chciałeś mnie zrozumieć. Zawsze widziałeś piękno tam gdzie inni go nie szukali. Gdy na mnie spojrzałeś po raz pierwszy czułam, że mnie znałeś. Patrzyłeś tak jakbyś dostrzegał moje wnętrze. Tak było. Widziałam w twoich oczach zło, które mnie przyciągało.

-Wiesz dlaczego to robię?

-Obserwujesz swoje ofiary. Musisz mieć pewność, że są bezmyślne, że ich śmierć będzie ulgą dla ciebie.

Auguste uśmiechnął się. Tym razem to był uśmiech pełen dumy.

-Byłaś zwykłym dzieckiem na pozór. Obserwowałem twoją matkę przez ponad tydzień. Byłyście podobne do siebie, ale u niej tylko twarz była piękna nie wnętrze. Ciągle plotkowała i czytała durne pisma dla kobiet. Była tak wtórna! Możesz mieć do mnie żal o to...

-Nie mam.- przerwałam mu.

-Bałem się tego dnia Wilhelmino, ale liczyłem się z tym, że domyślisz się prawdy. Nie chciałem cię zmuszać do zła. Ono zbyt cię przeraża.

Auguste wyciągnął dłoń. Podałam mu swoją.

-Krew pachnie jak morze jak ocean, jak coś z głębin, jak ryba. To jest dowód na to, że jestem z wody, pochodzę z głębin. Moją naturą jest więc płynąć. Muszę płynąć z nurtem lub pod prąd. Muszę żyć z dala od światła.

-Jesteś z wody, ale możesz żyć w świetle i mroku jednocześnie. Tak jak ja. Gdy lecę pod chmurami znajduję się w cieniu by wylecieć w pełen blask- powiedział Auguste.- Mówiłem ci kiedyś, że nic nie jest oczywiste. Nasze winy są czasami naszymi osiągnięciami.

-Mówiłeś o zabijaniu kiedy spytałam cię co ci daje radość.

Auguste spojrzał w niebo. Słońce było coraz niżej.

PilotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz