Isabelle Ludoff

4 0 0
                                    

Droga do domu, w którym żyła Isabelle. zajęła mi ponad 4 godziny. Była to dzielnica ,,dobrych" domów. Miejsce, gdzie brakowało zielonej przestrzeni pomiędzy ogromnymi willami. Dom Isabelle znajdował się mniej więcej w połowie ulicy. Była to biała willa o sporym, zarośniętym ogrodzie. Dom był lekko zaniedbany co wydawało się nieprawdopodobne w tej dzielnicy. Sprzedaż powinna być prosta, ale po morderstwie Isabelle jej rodzice musieli uznać, że sprzedaż byłaby zbyt brutalna. Próbowałam sobie wyobrazić Auguste jak składał kondolencje rodzicom swojej byłej dziewczyny, a może nie zjawił się na jej pogrzebie?

Zaparkowałam przed domem i wysiadłam. Przy bramie znajdował się domofon jednak pomimo dzwonka nikt się nie zgłaszał. Próbowałam otworzyć bramę, ale co oczywiste okazała się zamknięta. Rozejrzałam się po ulicy, która tętniła życiem. Nie wprost, ponieważ nikogo nie było na drodze, ale słyszałam bogatych ludzi schowanych za żywopłotami wokoło. Wróciłam do samochodu czekając aż zapadnie zmrok, który ukryje moje plany.

Isabelle według mediów była porządną, ułożoną kobietą. Ludzi zawsze się wybielało po śmierci, a po morderstwie wręcz wielbiono. Patrzyłam na dom, w którym znaleziono ciało 24-letniej dziewczyny 13 lat temu. Była w moim wieku, kiedy straciła życie i na zawsze w nim została w pamięci innych. Znała mordercę, bo wpuściła go do środka lub włamał się przez otwarte okno. Przyjrzałam się uważnie fasadzie domu. Wykluczyłam okno ze względu na obecność klimatyzacji. Zatem Auguste przyszedł do Isabelle tak jak zwykle. Kobieta musiała mu ufać.

Gdy zrobiło się ciemno wysiadłam z wozu. Płot był wysoki i trudny do przejścia, jednak brama posiadała zdobienia ułatwiające wspinaczkę. Miałam na sobie sukienkę, wiec przejście na drugą stronę wymagało uwagi i precyzji. W dłoni ściskałam łom.

Ogród był większy i bardziej dziki niż się wydawało. Szłam powoli kryjąc się za krzewami w razie, gdyby ktoś szedł wzdłuż ulicy. Nie sprawdzałam czy drzwi od frontu były otwarte. Wykluczałam taką możliwość. Nigdzie nie dostrzegłam śladu alarmu antywłamaniowego. W razie awarii liczyłam na szybką ucieczkę, ale musiałam mieć przygotowaną jakąś historię dla policji w razie przyłapania w domu zamordowanej lata temu kobiety.

Z tyłu domu znajdował się mały basen, w którym nie było wody, ale sporo liści i chwastów. Próbowałam otworzyć oszklone drzwi na taras, ale okazały się zamknięte. Z boku dostrzegłam alarm lub migające światełko na czerwono, które miało odstraszać. Nie mogłam ryzykować. Podeszłam do okna z boku domu. Przez sporą warstwę brudu nie zdołałam dostrzec co było w środku. Zbliżyłam łom do ramy okna i usiłowałam je wyłamać. Było to o wiele trudniejsze niż sądziłam. Włamywacze nie mają lekko! Dopiero po chwili zdołałam odrobinę wyłamać ramę, ale nadal okno nie puściło. Bolały mnie dłonie i czułam, że robiłam to źle, ale nie poddawałam się.

Po chwili okno stało otworem. Weszłam do środka. Nie mogłam zrozumieć po co rodzice Isabelle trzymali jej dom nawet nie dbając o porządek.

Pomieszczenie, w którym się znalazłam było kuchnią. Weszłam na blat brudząc się wieloletnią warstwą kurzu. W pomieszczeniu było bardzo duszno. Swoim wejściem dodatkowo rozpyliłam kurz aż tak bardzo, że zaniosłam się kaszlem. Zostawiłam otwarte okno. Kuchnia była duża i nowoczesna. Rzuciłam przelotnie okiem na wnętrze bez osobowości, gdzie wszystkie szuflady ukrywają to, że ktoś tutaj mieszkał. Opuszczony dom miał w sobie jakiś nieopisany smutek.

Przeszłam do holu wbijać w powietrze kolejne kłęby kurzu. Zasłoniłam twarz sukienką aby przez nią oddychać. Nikt nie sprzątał tego domu od wielu lat. Stał w ekskluzywnej dzielnicy zupełnie zapomniany. Każde kolejne pomieszczenie było duszne i zakurzone. Pokoje praktycznie nie posiadały mebli, a jednak brodziłam w pyle.

PilotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz