Morderstwo w lesie

10 0 0
                                    

Jechałam samochodem pustą ulicą. Upał był nie do zniesienia. Dwadzieścia minut wcześniej Rozalia zadzwoniła do mnie z prośbą, abym odebrała Anabelle ze szkoły. Coś ją zatrzymało w pracy. G. powinien był być w domu, ale nie odbierał.

Szkoła znajdowała się dobrą godzinę drogi od mojego domu. Było to małe miasteczko, chociaż wystarczająco ruchliwe. Najbardziej lubiłam jeździć leśnymi drogami, gdzie niemal nikt się nie zapuszczał. Latem jazda samochodem wydawał się koszmarem. Mimo włączonej klimatyzacji wyobrażałam sobie chwilę opuszczenia samochodu. Moje myśli jednak bardziej absorbował Michael niż upał. Mężczyzna od trzech dni nie pokazywał się w okolicy. Auguste wyjechał wczoraj rano i sądziłam, że to mógł był powód zniknięcia Michaela.

Szkoła mieściła się w cichej dzielnicy pełnej parków. Był to niewielki budynek pomalowany na tęczowo. Zaparkowałam samochód najbliżej wyjścia jak to było możliwe. Założyłam kapelusz, letnie rękawiczki i wyszłam z samochodu. Mimo lekkiej sukienki upał był uciążliwy. Stanęłam przy wejściu do szkoły trochę dalej niż inni ludzie czekający na dzieci. Anabelle nie kazała na siebie długo czekać. Miała 6 lat i długie czarne warkocze. Kolor włosów po matce albo ojcu, chociaż śliczne niebieskie oczy zdecydowanie zawdzięczała Rozalii. Dziewczynka miała na sobie czarny komplet składający się ze spódniczki w plisy i bluzki z długim rękawem. Rozalia wydawała się zapominać jaka była pora roku. Anabelle podbiegła do mnie i przytuliła się.

Nie lubiłam dzieci i nie ze względu na fakt, że nie mogłam ich mieć, ale po prostu czułam się na nie zbyt niezależna. Rodzina to coś co ograniczało. Nie znosiłam mówienia do dzieci przesłodzonymgłosem, przesadnego chronienia ich przed rzeczywistością. Dziecko nie stawało się przecież wraz z wiekiem świadome faktów, które ukrywali rodzice wyrastało na nieświadomego dorosłego. Wiedzę i doświadczenie zdobywa się całe życie, jednak ten proces dało by się zamknąć w kilku latach nauki, uczenia filozofii, logiki, psychologii oraz strategii. Słowem MYŚLENIA. Zupełnie nie do pomyślenia!

-Ciociu!- powiedziała radośnie, ale bez drażniącego krzyczenia.- Cieszę się, że to ty przyszłaś! Jedziemy do ciebie?

-Tak.- powiedziałam. Podążyłyśmy w stronę samochodu. Anabelle podała mi dłoń i szła grzecznie obok.

-Mam ci ciociu tyle do powiedzenia! Byłam w nocy w lesie i spotkałam tam lisa.

-Las bywa niebezpieczny chyba, że szybko biegasz.- powiedziałam.

-Bardzo!

Wsiadłam do samochodu. Anabelle położyła torbę z książkami z tyłu i usiadła obok.

-Zadzwonię do twojego ojca.- oznajmiłam.
Włączyłam klimatyzację. Dziewczynka zbliżyła twarz do nawiewu z uśmiechem. W telefonie zamiast G. odezwała się automatyczna sekretarka. Powinien być w domu, ale nie chciałam ryzykować. Rozalia mieszkała daleko ode mnie w przeciwnym kierunku od szkoły. Jeśli zastałabym pusty dom i tak musiałabym jechać do siebie. Ruszyłam więc do domu. Anabelle zdjęła bluzkę w trakcie jazdy. Pod spodem miała czarny podkoszulek. Właśnie się dowiedziałam jaki był ulubiony kolor Rozalii. Jakby na ironię siostra została żoną malarza.

Anabelle opowiadała trochę o sobie, o tym gdzie była, co robiła. Jak na 6-latkę dobrze posługiwała się słowami. Nie spotykałam się często z córką siostry. Z Rozalią miałyśmy ciężkie kontakty. Było to związane z moją chorobą oraz zazdrością o Michaela.

Miałam 18 lat, kiedy Rozalia zaczęła się spotykać z Aniołem. Anabelle była kilkumiesięcznym dzieckiem, które zostało porzucone przez matkę uganiającą się za grubo młodszym mężczyzną. Michael zwodził moje siostry spotykając się z oboma. One szaleńczo w nim zakochane walczyły ze sobą zamiast zwrócić się przeciw niemu. Rozalia nie mogła mieć więcej dzieci po urodzeniu Anabelle. G. nie domyślał się zdrady, chociaż każdy na jego miejscu zacząłby się niepokoić. Michael potrzebował moich sióstr aby dotrzeć do mnie, ale nie posiadał aż tyle cierpliwości aby z którąś z nich związać się na stałe. Po miesiącu rzucił Eleonorę a Rozalię kilka dni później. Obie sądziły, że były dla siebie rywalkami do jego serca a ich walka sprawiła, że Michael zrezygnował. Eleonora nigdy nie poznała prawdy, ale Rozalia wiedziała, że prawdziwym celem romansu Michaela z nią byłam ja. Nie mogła tego zmienić i to ją rozzłościło najbardziej. Nie dbała o to czy chciałam Michaela bała się, że mogłam go mieć.

PilotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz