Kto jest wrogiem ?

5 0 0
                                        

Szłam w stronę domu. Szczypała mnie lewa stopa Coś musiało się w nią wbić i przy każdym kroku wchodziło głębiej. Michael siedział na werandzie roztrzęsiony. Żeby to było pierwszy raz. Gdy mnie dostrzegł wstał. W jego oczach lśniły łzy.

-Rufus chce mnie wrobić w morderstwo!- rzekł.

-Zajmiemy się tym.

-Kwiecie on...on zabija. Widziałem go wtedy jak zabijał tę głupiutką nastolatkę. Pamiętam to. Teraz zamordował Lee.

-Nie. To niemożliwe.

-Ściga mnie. Pomóż!

Weszłam do środka a Michael za mną. Zostawiałam błotniste ślady na podłodze. Dopiero teraz dostrzegłam, że moje stopy krwawiły.

Słowa Michaela nie miały sensu. Przerażały mnie, brzmiał jakby kompletnie stracił kontrolę nad sobą, swoją chorobą. A zakładając, że to on miał mniejsze problemy z głowa byliśmy w poważnych kłopotach.

-Rufus zabrał mnie na przesłuchanie. Gdy wróciłem wybrałem się do Kwiatu po drodze znalazłem pozostałości Lee. Jest kilometr od mojego domu. Było jednak inaczej niż zwykle. To Rufus zabija.

Usiadłam na dywanie przed zgaszonym kominkiem. Skuliłam się obejmując nogi. Michael usiadł obok. Patrzył na mnie ciągle roniąc łzy. Nie był pewien, chociaż twierdził inaczej. Dziwnym trafem zawsze znajdował się tam, gdzie ktoś umierał. Znał zbyt wiele trupów.

-Dlaczego Rufus?

Michael spojrzał na mnie pomimo łez ze zdziwieniem jak mogłam nie wiedzieć.

-Suzanne została zamordowana, gdy Rufus znalazł kochankę. Chciał odejść od niej. To była Yvonne.

Matka Lee i Lilly. Yvonne odebrała sobie życie jakiś czas po śmierci Suzanne. Do tej pory nie łączyłam tych zdarzeń. Nie sądziłam, że Rufus znał kobietę.

-Zabił żonę, bo chciał uciec z kochanką, ale ona popełniła samobójstwo z powodu winy?- spytałam.

-Rufus stracił obie. Jedną sam zabił.

-Aniele jesteś tego pewien?

Mężczyzna schował twarz w dłoniach i zapłakał. Milczał przez długi czas. Rozumiałam jego ból. Równie dobrze ja mogłam zabić Lee. Nie wiedziałam co robiłam po wyjściu z domu Michaela. Interesowały nas fakty! Trzeba było pomóc mężczyźnie tak jak on mi.

-Aniele mówiłeś, że morderstwo było inne.

Michael spojrzał na mnie.

-Miał przybite do dłoni czarne kruki.

Kruki.

Byłam na miejscu zbrodni.

-Widziałam ciało. tak sądzę.

Mężczyzna przyglądał się mi z uwagą. Byliśmy zagubieni. Po chwili ujął moją dłoń delikatnie. Nic się nie ułoży. Nic. Nie będzie jak dawniej. Siedzieliśmy w milczeniu patrząc sobie w oczy. Żadne niepewne tego co czuło i widziało.

Na zewnątrz zaczynało się rozjaśniać, kiedy oprzytomniłam. Wstałam z dywanu puszczając dłoń Michaela. Nogi mi zdrętwiały przez kilka godzin bezruchu. Mężczyzna pozostał na miejscu. Patrzył na mnie.

Podążyłam na piętro. Etapy porannej toalety miały odwrócić moją uwagę od problemów. Potem podążyłam do kuchni zrobić coś do jedzenia. Nie miałam pomysłu ani nawet zdolności w tym temacie, dlatego zdecydowałam się na płatki z mlekiem. Usiadłam przy stole i jadłam czekając na Michaela. Nie dołączył jednak do mnie.

PilotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz