Yoongi śledził wzrokiem cienie i światła tańczące na ciężkich kotarach, starając się nie spoglądać na zielarkę, która powoli, z namaszczeniem zapalała kolejne świece, by ostatecznie utworzyły krąg wokół małego stolika. Min po raz pierwszy siedział na tym krześle i wcale nie było mu tam dobrze, bo nigdy nie planował się tam znaleźć. Nie lubił wróżb ani faktycznych przepowiedni, którymi raczyła swoich klientów Agafia.
Teraz jednak nie widział innego wyjścia.
Kobieta zgasiła zapałkę, by zaraz usiąść naprzeciwko najemnika i delikatnie się uśmiechnąć. Jej niewidzące oczy przeszywały Yoongiego na wskroś, jak za każdym razem, gdy wracał do Arrandy, ale nie chciał jej o niczym opowiadać. Chociaż dobrze wiedział, że Agafia nie potrafiła czytać w myślach, to miał wrażenie, że wystarczyło jej jedynie kilka chwil, by dowiedzieć się wszystkiego, czego chciała, bez konieczności ciągnięcia mężczyzny za język.
- O co chciałeś mnie zapytać, Yoongi? - powiedziała w końcu, a brunet wyprostował bardziej plecy, czując się w tym otoczeniu naprawdę nieswojo.
- Wplątałem się w dość głupią i angażującą robotę - zaczął, niezbyt wiedząc, jak ubrać swoje myśli w słowa.
- Nigdy nie chciałeś wiedzieć, czy coś ci się uda, czy nie - zauważyła zielarka, ale Yoongi od razu potrząsnął głową.
- Nie o to chodzi. Po prostu, chciałem wiedzieć czy... - przerwał na moment, krzywiąc się dziwnie. -... czy byłabyś w stanie przewidzieć przyszłość kraju?
Kobieta zamrugała kilkakrotnie, przekrzywiając głowę. Zaraz potem zmarszczyła brwi, doszukując się jakiegoś sensu w słowach mężczyzny.
Agafia urodziła się niewiadoma, ale, jak wiele z takich dzieci, dostąpiła miłosierdzia bogini Caede. Otrzymała dar widzenia zupełnie innego, niż zwyczajni ludzie. Widziała sylwetki, krajobrazy, księgi, nici powiązań i przyszłość w gamie emocji, których doświadczała natura i jej pochodne. Każdy organizm czuł, każdy miał swoją historię i wciąż ją tworzył, a Agafia często była w stanie przewidzieć, jak ta historia potoczy się dalej. Nawet martwe, przerobione na kartki rośliny i skóry nadal emanowały energię, tak, jak zapisane na nich litery, które kształtowały zdania i kolejne emocje. Za młodu często zastanawiała się, jak to jest widzieć mniej, nie mogąc na starcie ocenić, z kim lub z czym ma się do czynienia. Nie mieć wizji, w których jakiegoś człowieka wypełnia ból i cierpienie, które dopiero mają dla niego nadejść. Z czasem stwierdziła jednak, że lepiej wiedzieć wcześniej niż później, z jakimi zamiarami ktoś do niej przychodzi.
Jednak czy ich kraj można było postrzegać w kategoriach organizmu? Owszem, składały się na niego mniejsze i większe byty, ale nie były zbitą masą. Każdy z nich przeżywał swoje życie, a nie życie wszystkich innych, nawet jeżeli tworzyły sieci, stada, społeczności. Czy mogła wyczuć nadchodzącą katastrofę, widząc jedynie składowe struktur, które czekała zagłada? W końcu, jeżeli coś nie chce działać, to nawet tylko jedna, wadliwa część może być przyczyną usterki.
Nie brała pod uwagę nawet innej możliwości niż ta, w której Yoongi miał na myśli, iż ich kraj czeka coś złego. Mężczyzna nie przychodziłby pytać o takie bzdety, jak to, czy na świecie w końcu zapanuje utopijny pokój. Nie był ani romantykiem, ani idiotą.
- Dlaczego się tym martwisz? Ma to jakiś związek z twoją pracą, jak mniemam - odparła ostrożnie, marszcząc brwi.
- Słyszałaś o tych morderstwach dziedziców i tak dalej? - spytał, a gdy kobieta skinęła głową, kontynuował. - Chciałbym wiedzieć, jaki to będzie miało wpływ na nas wszystkich, do czego to zmierza. Co tak właściwie chcą osiągnąć, wywołując chaos.
CZYTASZ
The Reluctant Heroes | Taekook, Yoonmin
FanfictionO Taehyungie, który chce zostać bohaterem i o Yoongim, który wszelkiego bohaterstwa się wystrzega. O Jeongguku, który próbuje odnaleźć swoją wolność i o Jiminie, któremu wolność zostanie kilkukrotnie odebrana. O Seokjinie i Namjoonie, którzy nigdy...