uznajmy, że jest poniedziałek... okej?
Namjoon wiedział, że próba ucieczki w jego sytuacji nie skończyłaby się zbyt dobrze. Jakikolwiek ruch sprawiał, że miecz Yoongiego płytko, ale za to dość boleśnie nacinał wrażliwą skórę na jego grdyce. Był w kropce, kompletnie nie wiedział, jak mógłby się wytłumaczyć i... z czego w ogóle powinien się tłumaczyć.
- Yoongi, co ty robisz? Przec... - Hoseok próbował załagodzić sytuację, również nie za bardzo wiedząc, o co chodziło Yoongiemu.
- Zamknij się, Hoseok, albo ujebię mu łeb tu i teraz, a ty będziesz następny - warknął Min, na co drugi najemnik uniósł ręce w obronnym geście. Niezbyt wierzył w pogróżki, szczególnie te kierowane w jego stronę, ale wolał nie ryzykować życiem Kima.
- Yoongi, puść go - poprosił miękko Jimin, zbliżając się do bruneta. Hoseok zauważył zmianę w zachowaniu Parka. Szedł jeszcze bardziej niepewnie, a jego dolna, ranna warga lekko drżała, jakby się czegoś bał. Mimo to stanął tuż obok najemnika, który wciąż przyciskał biednego Namjoona do drzewa. - Yoongi, może będziemy się mogli czegoś od niego dowiedzieć.
- Czego? Tego, że pomaga temu skurwielowi? Powinniśmy go zabić, żeby Seokjin miał mniej przydupasów - Yoongi jeszcze mocniej przycisnął Namjoona, na co chłopak, mimo że sporo większy od Mina, jęknął cicho ze strachu, powoli przygotowując się na najgorsze.
- Może wie, o co w tym wszystkim chodzi - powiedział konspiracyjnie Park, spoglądając ukradkiem na Hoseoka. - Twój przyjaciel chyba nie szedłby z nim ot tak, prawda?
Yoongi wziął głębszy oddech, ponownie łapiąc kontakt wzrokowy z rudowłosym. Kim skakał spojrzeniem pomiędzy nim, a resztą mężczyzn, szukając jakiegoś ratunku. Nie wyglądał jak tamci barbarzyńcy, którzy porwali Jimina, mimo że musiał pochodzić w gór - wzrost mówił sam za siebie. Zresztą w ogóle nie wyglądał na kogoś, kto wiedział, jak trzymać topór, czy choćby miecz.
Zrezygnowany najemnik w końcu puścił przerażonego Namjoona, który z wrażenia upadł na tyłek pod drzewem. Kiedy niezgrabnie próbował zebrać się z powrotem na nogi, Min schował miecz, obracając się w stronę Hoseoka. Kątem oka jednak cały czas obserwował Kima.
- Tylko nie próbuj żadnych sztuczek, bo nie będę się już powstrzymywał - ostrzegł chłopaka, który tylko niemrawo kiwnął głową. - Hoseok, co ty wyprawiasz, co?
- Co ja wyprawiam?! To ty pierwszy wyjąłeś miecz bez powodu!
- Bez powodu? Wiesz, kto tak urządził Jimina?! - Min wskazał otwartą ręką na Parka. - Szajka, na której czele stoi Kim jebany Seokjin. Porwali go, do cholery, i—
- Nie muszą znać szczegółów - wtrącił się Jeongguk, stając obok najemnika. - Ale to prawda, mamy z nim na pieńku.
- To niemożliwe. Jin jest uwięziony. Prawda, Namjoon? Tak mówiłeś - zauważył Hoseok.
Na chwilę zapadła cisza i Namjoon miał wrażenie, że zaraz znowu skończy przyparty do drzewa, ale nic takiego się nie stało. Drobne ranki na szyi piekły go niemiłosiernie, przez co nie potrafił zebrać rozbieganych myśli. Nie chciał jednak wystawiać na próbę cierpliwości Yoongiego, dlatego odchrząknął, powoli układając sobie w głowie to, co chciał powiedzieć.
- Sobowtór. Jin ma sobowtóra. Tego, którego widziałem w Forgyardzie. To musi być ten, kto was zaatakował - powiedział w końcu rudowłosy.
- Sobowtór? - powtórzył Taehyung, na co Namjoon szybko przytaknął.
CZYTASZ
The Reluctant Heroes | Taekook, Yoonmin
FanficO Taehyungie, który chce zostać bohaterem i o Yoongim, który wszelkiego bohaterstwa się wystrzega. O Jeongguku, który próbuje odnaleźć swoją wolność i o Jiminie, któremu wolność zostanie kilkukrotnie odebrana. O Seokjinie i Namjoonie, którzy nigdy...