[1,0] - Zbrodnie

152 15 22
                                    

Dziesięć lat później

Każdy, kto choć raz spotkał Kim Taehyunga, z ręką na sercu mógł przyznać, że chłopak się wyróżniał. Fakt, iż większość jednostek ludzkich uważała go za dziwaka czy upośledzonego, nie przeszkadzał mu w najmniejszym stopniu. Może i nie chciał być wytykany palcami, ale na pewno nie miał zamiaru zmieniać swojego podejścia do rzeczywistości i poglądów dla przypadkowych osób. Stosunek Mina do tej wyjątkowości był jednak nieco inny.

Odmienne spojrzenie na świat i porywczość nie raz sprowadzały na Taehyunga kłopoty czy dodatkowe prace, które często zlecał mu sam Yoongi, aby młodszy przemyślał swoje zachowanie. Chłopak był mistrzem pakowania się w tarapaty, z których zazwyczaj to starszy musiał go wyciągać. Tak samo było i tym razem.

Szatyn po raz kolejny głośno kichnął, przecierając podrażnione przez wszechobecny kurz oczy. Złościł się w duchu, bo tym razem z własnej woli zaproponował pomoc, a za swoją inwencję twórczą został niemiło ukarany. Nie miał pojęcia, dlaczego przyjacielowi Yoongiego nie podobał się sposób, w jaki Tae poukładał archaiczne księgi - kierując się wielkością i kolorem. Według Kima regał wyglądał obłędnie, mieniąc się niemal jak sama tęcza. Bibliotekarz tak bardzo się zdenerwował, gdy zobaczył dzieło chłopca, że od razu zaczął krzyczeć na biednego szesnastolatka, każąc mu ułożyć wszystkie książki od nowa, ale w porządku alfabetycznym. Dlatego też Taehyung ponownie siedział między kilkoma stertami książek, segregując je tak, jak życzył sobie tego starszy. Praca szła mu jednak znacznie oporniej, gdy nie mógł jej wykonywać zgodnie z własnym widzimisię.

Przekładając tom za tomem, usłyszał rozmowę starego bibliotekarza i Yoongiego, gdzieś zza regału.

- Słyszałem, że w Arsan szukają ochroniarza dla syna sułtana - przyciszony głos Heejoona nie poniósł się najdrobniejszym echem w zapełnionej po sufit bibliotece. Dlatego też Tae ostrożnie odłożył trzymaną księgę i powoli przysunął się do krawędzi regału, by jak najlepiej słyszeć dialog mężczyzn.

- Jestem najemnikiem, a nie niańką. Poza tym Taehyung dostarcza mi wystarczająco wielu wrażeń. - Kim niemal prychnął na słowa swojego opiekuna, czym najpewniej ściągnąłby na siebie uwagę starszych. Udało mu się jednak powstrzymać w ostatniej chwili.

Postanowił nieco zbliżyć twarz do drewna i słuchać dalej.

- Wiesz, że nie chodzi o zwykłe dbanie o bezpieczeństwo. - Konspiracyjny szept starca zmusił Tae do jeszcze mocniejszego wychylenia się zza regału. Szatyn miał wrażenie, że lada moment wyłoży się jak długi prosto pod stopy Mina, z czego ani jeden ani drugi nie byłby zadowolony.

Mimo wszystko dreszczyk emocji i ciekawość przeważyła nad zdrowym rozsądkiem. Podobnie i Taehyung przeważył regał, o który się opierał, a ten (z wciąż niekompletnie ułożoną zawartością) upadł z impetem na podłogę, zasypując Kima starymi księgami. Huk tak przeraził biednego bibliotekarza, że niemal wskoczył Yoongiemu w ramiona.

- Wielka Tinio, miej nas w opiece! - krzyk bibliotekarza był ledwo słyszalny pod stertą ciężkich tomów. Kim, po kilku nieudolnych próbach ruszenia choćby palcem, szybko przekonał się, że nie miał nawet szans, by samodzielnie wygrzebać się spod zbiorów, dlatego grzecznie czekał, aż Yoongi wraz z Heejoonem go odkopią. Na reprymendę od nich również czekał, ale z o wiele mniejszą niecierpliwością.

Gdy wreszcie jedna z ksiąg została uniesiona, a Tae zobaczył przed sobą twarz Mina, nie dało się powiedzieć, komu bardziej ulżyło - szatynowi, który zaczynał się już powoli dusić od kurzu i braku świeżego powietrza, leżąc w bardzo niewygodnej pozycji, czy starszemu, cieszącemu się w duchu, że odkopał Kima całego i zdrowego.

The Reluctant Heroes | Taekook, YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz