[5,0] - Sprzymierzeńcy

92 16 5
                                    

retrospekcja pisana kursywą~




Nałożnik pożegnał rodzinę królewską kolejnymi ukłonami, po czym skierował się do komnat Jeongguka. Był pewien, że młodszy zaszył się w swojej pracowni, dlatego też po chwili już stał pod jej drzwiami, obrzucany podejrzliwymi spojrzeniami skonsternowanych strażników. Zapukał delikatnie w twarde drewno, tylko po to, by zaraz usłyszeć zirytowany krzyk młodego Jeona.

- Dajcie mi spokój!

- To ja. Jimin.

- Zdrajca!

Blondyn jedynie przewrócił oczami, gdy zauważył, jak strażnicy spięli się na nieprzychylne określenie, gotowi wrzucić Parka do lochów, jakby gdyby tylko otrzymali taki rozkaz.

- Będziemy tak wrzeszczeć do siebie przez drzwi, jak obrażalskie księżniczki, czy wpuścisz mnie i porozmawiamy? - zaproponował głośno, wciąż uważnie obserwowany przez gwardzistów.

Za ścianą zapanowało milczenie. Park dobrze wiedział, że w tym momencie Jeon rozważał wszystkie za i przeciw. Chwilę później uśmiechnął się tryumfalnie, gdy Jeongguk kazał strażnikom otworzyć drzwi. Wszedł do środka, od razu zauważając młodszego. Stał przy oknie, tyłem do niego, jak to miał w zwyczaju, gdy był smutny lub zły na cały świat. Albo jedno i drugie jednocześnie, jak w tym przypadku.

Jimin powoli ruszył w jego stronę. Wiedział z autopsji, że gwałtowne ruchy płoszą młodego księcia, niczym zwierzynę łowną. Nie chciał wchodzić na ścieżkę wojenną z młodszym, tym bardziej, że naprawdę go lubił. Mimo że łącząca ich relacja była specyficzna, to Jimin śmiało mógł powiedzieć, że nie ma na tym świecie bliższej mu osoby niż Jeongguk. Nie miał zamiaru robić sobie z niego wroga.

Kiedy znalazł się przy zdenerwowanym królewiczu, położył mu dłoń na ramieniu, od razu wyczuwając spięcie. Stanął z nim ramię w ramię (może nie dosłownie, bo był sporo niższy od Jeongguka) i spojrzał z ukosa na mokrą od łez twarz księcia. Króciutkie włosy nieco zasłaniały zaczerwienioną od emocji skórę, ale wciąż można było zauważyć obfite rumieńce na policzkach nastolatka. Szczególnie łatwo przychodziło to Jiminowi, który niejednokrotnie widział zawstydzonego czy też zapłakanego Jeona.

- Nie wierzę, że ty też jesteś przeciwko mnie - wyrzucił nagle z siebie królewicz.

Czuł się okropnie zdradzony. Był pewien, że Jimin to jedyna osoba na dworze, której mógł zaufać bezgranicznie. Tymczasem on również wbił mu nóż w plecy, mieszając się w spisek uknuty przez jego rodzinę.

- Nigdy bym się od ciebie nie odwrócił, Ggukie - Jimin delikatnie pomasował bark Jeongguka. - Zbyt dużo ci zawdzięczam.

- Ale współpracujesz z moim ojcem i bratem.

- Z twoim ojcem tak, z twoim bratem - nigdy.

Brunet spojrzał na mężczyznę, który teraz stanął tuż przed nim. Doskonale czuł jego słodki zapach. Widział troskę i współczucie w jego oczach. Miał świadomość, że Jimin był dobrym aktorem, ale serce podpowiadało mu, że nie kłamał. Delikatny uśmiech wstąpił na twarz niższego, gdy położył obie dłonie na policzkach królewicza, kciukami ścierając jego łzy.

- Oni nie są warci twoich łez, Jeonggukie - mruknął cicho. - Muszę przyznać, że część twoich domysłów jest słuszna. Jeongun faktycznie chciałby się ciebie pozbyć. Napomknął ojcu o tym wyjeździe, bo teoretycznie najbardziej narażony na śmierć jesteś w zamku, w co król bez problemu uwierzył. Na szczęście to mnie spytał, z kim powinieneś jechać. Twój brat zaproponował kilku zapyziałych gwardzistów, którzy od razu wydaliby się podejrzani. Jeongun zdawał sobie z tego sprawę. O ile nie zostałbyś zabity tutaj, na zamku, to rozszarpali by cię wrogowie króla. Dlatego zaproponowałem, że to ja z tobą pojadę. Jesteśmy blisko, nie będziesz czuł się ze mną źle, poza tym nie będę wyglądał jak prawdziwa eskorta. Możemy podawać się za bardów albo wędrownych malarzy. Będziesz bezpieczny, a do tego wolny, Jeongguk. Obaj nareszcie będziemy prawdziwie wolni. Czy nie tego właśnie pragniesz? Wyrwać się stąd?

The Reluctant Heroes | Taekook, YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz