[10,0] - Drużyna

76 14 8
                                    

Yoongi stał przy swoim koniu, ostatni raz sprawdzając mocowania bagażu. Taehyung natomiast siedział już w siodle, wpatrując się w drzwi od karczmy, w których lada chwila powinni pojawić się ich towarzysze. Min snuł już nawet teorie na temat ich rzekomej ucieczki, ale Tae za każdym razem go uspokajał. Wiedział, że Jimin nie złamałby danego mu słowa. Był człowiekiem honoru i pomimo dość krótkiej znajomości, Kim był pewien, że blondynowi można było ufać.

W końcu zza rogu budynku dało się słyszeć trzask i kroki, zbliżające się w ich stronę. Taehyung uśmiechnął się ciepło do królewicza, który wyglądał na dziwnie przerażonego, a zaraz potem również do Parka, który odwzajemnił gest. Jeon spuścił wzrok i pomknął do ubogiej, karczenej stajni, mówiąc, że weźmie również wierzchowca Jimina, natomiast blondyn podszedł do najemnika, który nie zaszczycił go ani jednym spojrzeniem.

- Min Yoongi - zagaił miło były nałożnik, zmuszając tym samym bruneta do wydania cichego pomruku. - Chciałem przeprosić za to wcześniej. Obaj zachowaliśmy się, jak niedojrzałe dzieciaki, raczej dobrze o tym wiemy. Mam nadzieję, że uda nam się zakopać wojenny topór na czas wspólnej podróży albo nawet wykreować jakieś przyjazne stosunki.

Yoongi odwrócił się w końcu przodem do blondyna, mając wrażenie, że się przesłyszał. Nie wierzył, że młodszy tak po prostu przyznałby się do błędu, to nie mogło być w jego stylu.

- Gdzie jest haczyk, dziwko? - spytał spokojnie, nie mogąc sobie odpuścić użycia obraźliwego epitetu.

Jimin westchnął ciężko, ale nie zamierzał tak łatwo się poddawać. Nie uśmiechało mu się przez najbliższe tygodnie przekomarzać się z opryskliwym najemnikiem, nawet jeśli był cholernie przystojny i intrygujący. Zdecydowanie bardziej wolałby z nim flirtować, aż mężczyzna sam by mu uległ, co byłoby tylko kwestią czasu - Jiminowi nikt nie mógł się oprzeć. Nie zanosiło się jednak na to, by szybko pożegnał się z nieprzychylnymi komentarzami, dlatego wiedział, że będzie musiał uzbroić się w cierpliwość, żeby nie wybuchnąć zbyt szybko.

- Byłbym wdzięczny, gdybyś odpuścił sobie używanie takich określeń. Nie zostałem nałożnikiem z własnej woli, a poza tym już nim nie jestem. Teraz mamy wspólny cel i zwyczajnie chciałbym się na nim skupić - odparł pewnie, kątem oka zauważając Jeongguka, wyprowadzającego już osiodłane konie ze stajni. - Królewicz jest dla mnie jak brat, dołożę wszelkich starań, żeby go chronić.

- Posłuchaj mnie uważnie, dzi-... Jimin - mruknął Min, bez pardonu wsiadając na swoją karą klacz. Jimin nawet nie chciał zawracać sobie głowy brakiem kultury drugiego. - Zgodziłem się, żebyś z nami jechał, tylko i wyłącznie ze względu na prośby Tae. Mało mnie obchodzi twoja egzystencja, jeśli nie powiedzieć, że w ogóle, dlatego zwyczajnie nie wchodź mi w drogę i nie plącz się pod nogami.

Taehyung sam był zdziwiony chłodem i agresją, jaką od wczoraj emanował jego opiekun. Min zawsze szybko się irytował, ale równie szybko odpuszczał, nie chcąc robić sobie niepotrzebnie wrogów. Szatyn skrycie liczył na to, że starszy zaprzyjaźni się z Jiminem, a on z Jeonggukiem i stworzą taką osobliwą drużynę, jednak widocznie się przeliczył. Yoongi absolutnie nie był chętny do nawiązywania jakiejkolwiek znajomości z byłym nałożnikiem, a z kolei królewicz zwyczajnie bał się obcych, a przynajmniej tak wydawało się Kimowi. 

- Rozumiem, postaram się nie zawadzać - ciepły uśmiech, którym Jimin ponownie obdarował zgorzkniałego Mina, wywołał jakieś dziwne poruszenie w sercu bruneta. Nie miał pojęcia, dlaczego mężczyzna nagle stał się tak uprzejmy, szczególnie, że Yoongi wciąż zwracał się do niego, jak do najgorszego ścierwa (do tego zupełnie bez powodu). Zmarszczył brwi i odchrząknął, czując napływ dziwnego stresu i gorąca, dlatego postanowił nie odpowiadać i po prostu uznać rozmowę za zakończoną.

The Reluctant Heroes | Taekook, YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz