[2,0] - Książę

106 16 9
                                    

Droga do Miast Bliźniaczych zajęła Yoongiemu i Taehyungowi około pięciu dni. Młodszy za wszelką cenę chciał nocować w najpopularniejszych karczmach, by móc jak najwięcej dowiedzieć się o losach dziedziców z Zan i Gurzat, ale Min nigdy się nie zgadzał. Brunet dobrze wiedział, jak to uzyskiwanie informacji w wykonaniu jego podopiecznego zawsze wyglądało - Tae zamiast spać, całą noc słuchał opowieści i pieśni bardów, w których było więcej zakłamania i magii niż na dworach władców w całym kraju. Plotki pozostawały tylko plotkami, ale te przekazywane przez wędrownych muzyków były ponadprzeciętnie "upiększone". Yoongi czasem zastanawiał się, jak ciemni i naiwni byli ludzie, którzy wierzyli w każde słowo bardów oraz jak bujną wyobraźnię trzeba mieć, by pleść tak nadzwyczajne bzdury.

Taehyung, nie chcąc zawieść swojego hyunga, początkowo przysłuchiwał się pieśniom z dystansem, starając nie dać się ponieść ich romantyczności. Próbował wyłuskiwać z nich tylko faktyczne informacje, czego kiedyś uczył go Min, jednak zawsze kończyło się to tak samo - Kim zaczynał układać nowe, jeszcze obfitsze w szczegóły opowieści razem ze śpiewakami, a ci nawet czasem pozwalali mu ze sobą występować danego wieczoru. Yoongi nie miał już ani sił, ani cierpliwości, by ściągać natchnionego szatyna ze stołu czy krzesła, gdy za bardzo się wczuwał. Dlatego wolał zatrzymywać się na uboczu lub rozbić małe obozowisko na własną rękę.

Niestety, gdy wjeżdżali do większego miasta, nie dało się uniknąć spania w co noc zatłoczonej tawernie ani też zwyczajnego biesiadowania. W końcu Yoongi musiał w jakiś sposób znajdować klientów, a karczmy były do tego stworzone. Jak wiadomo, ludzie przychodzili tam by się napić albo szukać przygód, a przyczyną takich zachowań zazwyczaj były problemy.

A najemnicy zajmowali się rozwiązywaniem problemów. Za odpowiednią opłatą, oczywiście.

Yoongi nie lubił zabierać Taehyunga na rozmowy z zalanymi w trupa kupcami, których towar przestał się sprzedawać przez konkurencję, czy też z załamanymi, zdradzonymi kobietami, szukającymi zemsty na niewiernych mężczyznach. Jednak jeszcze bardziej nie lubił zostawiać go samego. Nigdy nie było wiadomo, co Kimowi mogło strzelić do tej młodzieńczej główki, a jeśli już coś miało strzelić, to starszy wolał mieć nad tym kontrolę. A przynajmniej tak właśnie myślał na trzeźwo - po pijaku jego priorytety nieco się zmieniały.

- Hyung, domówisz mi jeszcze tego kompotu? Jest naprawdę pyszny, prooooszę - szatyn szturchnął lekko zamyślonego najemnika. Widział doskonale, jak jego opiekun lustrował wzrokiem wszystkich ludzi wchodzących do karczmy, szczególną uwagę przywiązując do przewijających się w tłumie kobiet. 

- Dobrze, ale to ostatni kufel, dzieciaku. Wypiłeś już trzy, a jak tak dalej pójdzie, to nie dość, że dzisiaj nie będziesz mógł się ruszyć, to jutro będzie cię bolał brzuch, jak diabli - wymruczał Min. Uniósł dłoń, przywołując do ich stolika piękną, długonogą kelnerkę, która od razu uśmiechnęła się kokieteryjnie w stronę starszego, jakby tylko czekała na sygnał od mężczyzny.

- Kolejny kompot? - zachichotała uprzejmie, na co Min jedynie skinął głową.

- I jeszcze jeden kufel rumu - odwzajemnił uśmiech smukłej brunetki, na co ta zawachlowała swoimi długimi rzęsami. Taehyung skrzywił się na ten widok. Nie lubił, gdy te wszystkie wypudrowane kobiety lgnęły do Mina. Nieczęsto, bo nieczęsto, ale Yoongiemu zdarzało się jakiejś ulec. Szczególnie po zbyt dużej dawce alkoholu. Wtedy nawet porywał taką szczęściarę do tańca, kończąc z nią szybkim numerkiem na zapleczu czy w wynajętym pokoju. Kim zostawał w takich przypadkach sam, bądź też ewakuował się jak najdalej, nie chcąc oglądać swojego opiekuna obściskującego się z jakąś wytapetowaną lalą. Czasem bał się, że jego hyung przylepi się do nadmiaru specyfików, którymi były umalowane te wszystkie dziewczyny i Tae będzie musiał go ratować, żeby nie został na zawsze przyklejony do jakiejś, pożal się Boże, kobiety. Szatyn był pewien, że gdyby dane było im zobaczyć którąś z nich bez ton pudru na twarzy, Min jako pierwszy uciekłby z krzykiem. Dlatego właśnie Tae deklarował, iż preferował naturalne piękno. Niestety, nigdy nie spotkał kogoś, na czyj widok jego serce przyśpieszyłoby swoje bicie, ale nie zniechęcał się. Czekał na właściwą osobę.

The Reluctant Heroes | Taekook, YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz