[21,0] - Kompas

57 16 5
                                    

- Jesteś pewien, że dobrze idziemy?

- A jak mielibyśmy niby zbłądzić? Cały czas mamy Puszczę po lewej, Namjoon! Ruszyłbyś czasem głową.

Kim wykrzywił usta w niezadowolonym grymasie, jeszcze raz spoglądając na kompas. Urządzenie co rusz pokazywało inny kierunek, co zdarzyło się pierwszy raz, od kiedy Namjoon opuścił Zarajou, dlatego nieco się spiął. Wiedział, że niemożliwym było, żeby aż tak kręcili się wokół własnej osi, szczególnie, że szli całkiem prostą drogą. Bał się natomiast, że urządzenie, które będzie niezbędne podczas przeprawy przez samą Puszczę, kiedy już do niej wkroczą, zaczęło się psuć.

Jak mieli sobie poradzić bez niego pośród drzew i wszechobecnej ciemności?

- Kompas wariuje - przyznał w końcu na głos. Jung spojrzał w górę, żeby złapać kontakt wzrokowy z Kimem, jakby miało mu to pomóc w zrozumieniu sensu jego słów. Zaraz potem skierował jednak głowę w stronę wspomnianego urządzenia, które Joon niemal wepchnął mu pod nos. - Zobacz, ja się na tym nie znam.

- Bawiłeś się igłą? - Hoseok odebrał od wyższego mężczyzny kompas, przypatrując mu się uważnie.

- Nic nie dotykałem, sam tak zaczął...

- Na pewno?

- Na pewno!

Jung westchnął cicho, bo kompas istotnie już na pierwszy rzut oka wydawał się zepsuty. Najemnik nawet na chwilę się zatrzymał, ale to również nic nie dało. W przypływie desperacji uderzył urządzeniem parę razy o własną dłoń, ale to również nie sprawiło, że igła zaczęła wskazywać odpowiedni kierunek. Ciągle przesuwała się z zawrotną prędkością to w lewo, to w prawo, czasem zataczając pełne koła.

- Może to Puszcza tak działa? Jesteśmy względnie niedaleko, może to wina jakichś... złych wibracji? - podsunął Kim, na co Hoseok prychnął cichym śmiechem.

- Złych wibracji? Joon, wybacz, al-

- Namjoonie! - nieznany głos, który rozległ się tuż za nimi, przerwał Hoseokowi w pół słowa. - Nareszcie mi się uda... a to kto?

Jung niemal podskoczył ze strachu, gdy zauważył tuż za sobą rozmywającą się w fioletowawej mgiełce postać. Mag wyglądał na równie zaskoczonego, co sam Hoseok, lustrując bruneta od góry do dołu. Namjoon natomiast nie za bardzo wiedział, co powiedzieć. Nie uśmiechało mu się chwalić Seokjinowi, że prawie został okradziony i że gdyby nie interwencja Hoseoka, szanse na uwolnienie maga zmalałyby jeszcze bardziej. Nie umiał też na szybko wymyślić żadnej wymówki, a nie ustalił z Jungiem żadnej wspólnej wersji wydarzeń, którą mogliby przedstawić Jinowi. W ogóle nawet nie pomyślał, że faktycznie będzie musiał przedstawić sobie dwóch mężczyzn.

Ostatnio z myśleniem było u niego ciężko.

- Czyli Namjoon naprawdę jest zdrowy na umyśle - powiedział Hoseok, bardziej sam do siebie niż do Kimów. Zaraz jednak uśmiechnął się szeroko, wyciągając rękę w stronę maga. - Miło poznać, jestem Hoseok!

Seokjin obrzucił kończynę najemnika nieprzychylnym spojrzeniem, a chwilę później przeniósł wzrok na Namjoona, który stał z nietęgą miną niedaleko nich. Czuł, że Jin próbował go niewerbalnie zrugać, ale nawet nie wiedział, jak powinien się bronić. Cel jego wyprawy miał pozostać tajemnicą, a on, nie dość, że zdradził wszystko pierwszemu lepszemu najemnikowi, to jeszcze zabrał go ze sobą w drogę. Był pewien, że mag miał ochotę ukatrupić go na miejscu, jednak Seokjin stracił zainteresowanie rudowłosym bibliotekarzem, widocznie postanawiając odnaleźć się w sytuacji.

- Wybacz, ale nie jestem w stanie uścisnąć ci dłoni w tej postaci - wskazał na hologram, na co Jung od razu pokiwał głową ze zrozumieniem. - Nazywam się Kim Seokjin, co, jak mniemam, jest już względnie oczywiste. Zastanawia mnie jednak, co tutaj tak właściwie robisz? Wcześniej Namjoon podróżował sam, o czym byłem przekonany aż do teraz, dlatego ciężko mi było was namierzyć.

The Reluctant Heroes | Taekook, YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz