Yoongi dostrzegł wracających chłopców, gdy tylko ich sylwetki zamajaczyły między drzewami. Nie miał pojęcia, ile czasu ich nie było. Jimin już dawno zdążył zasnąć, a Yoongi tysiące razy przeanalizował dzisiejszy dzień, który zafundował całej czwórce zdecydowanie za dużo wrażeń. Oczywiście najemnik zauważył uśmiechy na twarzach dwóch młodszych chłopaków i splecione dłonie, o których ci zupełnie zapomnieli, idąc przez las ze świeżym wspomnieniem wspólnych przeżyć sprzed chwili. Min zmarszczył brwi, ale postanowił nie komentować. Wystarczy, że i tak już rozmawiali między sobą dość głośno.
- Uciszcie się. Jimin śpi - burknął, gdy byli już wystarczająco blisko niego.
Książę już przybierał obronną postawę, ale Taehyung zdążył odezwać się pierwszy.
- Przepraszamy. Może ty też chcesz się zdrzemnąć, hyung? To był męczący dzień. My potrzymamy wartę - zaproponował z lekkim uśmiechem Kim.
- Nie, lepiej wy się prześpijcie. Jak tylko Jimin się obudzi, ruszamy dalej. Pojedziemy w stronę In, na szlaku jest jedno mniejsze miasto. Uzupełnimy zapasy, a potem zastanowimy się, co dalej - mruknął najemnik, odchylając głowę do tyłu z głośnym westchnieniem. Skrzywił się, gdy jego potylica zbyt mocno spotkała się z pniem drzewa. Wydawało mu się, że był dalej, niż w rzeczywistości i wcale w niego nie uderzy.
- Hyung - Taehyung klęknął obok swojego opiekuna, który zdawał się być naprawdę zmęczony, mimo że nie chciał się przyznać. - Dużo dzisiaj walczyłeś. Proszę, odpocznij trochę.
Yoongi spojrzał zrezygnowany na Kima, bo sam czuł, jak jego powieki robiły się zdecydowanie zbyt ciężkie. Po chwili ciszy po prostu skinął głową i przymknął oczy, ponownie odchylając głowę do tyłu, ale tym razem mniej gwałtownie, by oprzeć ją o drzewo. Nie miał siły, żeby przenosić się na posłanie, a spanie na siedząco koniec końców nie było takie złe.
Miał wrażenie, że przymknął oczy tylko na chwilę, ale gdy je otworzył, zamiast księżyca ujrzał na niebie pomarańczowe smugi wschodu. Słońce nieśmiało majaczyło na horyzoncie, a poranne promienie, przedzierające się przez korony drzew, ostro raziły ledwo co obudzonego Yoongiego.
Chłód poranka doskwierał mu trochę mniej dotkliwie za sprawą koca, który ktoś musiał zarzucić na niego podczas snu. Kiedy jego oczy przyzwyczaiły się do słońca na tyle, by mógł przestać ciągle je mrużyć niczym wściekły kot, pierwszą osobą, którą dostrzegł, był Jimin.
Były nałożnik siedział przy zgaszonym ognisku, przyglądając się Yoongiemu. Jego długie włosy wciąż pozostawały rozpuszczone, mimo że zdążył już założyć na siebie podróżny strój. Gdy tylko zorientował się, że Min również na niego patrzył, odwrócił głowę w drugą stronę, by zaraz wstać i odejść do koni, przy których kręcili się chłopcy. Widocznie przekazał im, że najemnik właśnie się obudził, bo Taehyung przerwał pakowanie bagażu i posłał mu rozbrajająco uroczy uśmiech.
Yoongi niezręcznie odpowiedział podobnym gestem, zaraz przenosząc wzrok na własne ubranie. Westchnął ciężko, czując własny smród, do którego po tylu latach powinien już przywyknąć, jednak nie potrafił. To, że nie pachniał różami, było jak najbardziej normalne - męczył się i pocił, a o codziennej kąpieli podczas jego licznych podróży nie było mowy. Nie zmieniało to jednak faktu, że lubił się myć, a wczoraj jako jedyny nie skorzystał z okazji, by wykąpać się w strumieniu, czego powoli zaczynał żałować. Szczególnie, gdy pomyślał sobie o tym, że zapewne jeszcze długo nie będzie miał gdzie się odświeżyć.
Kiedy w końcu podniósł się z ziemi i otrzepał z brudu, wciąż uśmiechnięty Tae wyszedł mu naprzeciw, podając kilka sucharów i jakieś jagody.
CZYTASZ
The Reluctant Heroes | Taekook, Yoonmin
FanfictionO Taehyungie, który chce zostać bohaterem i o Yoongim, który wszelkiego bohaterstwa się wystrzega. O Jeongguku, który próbuje odnaleźć swoją wolność i o Jiminie, któremu wolność zostanie kilkukrotnie odebrana. O Seokjinie i Namjoonie, którzy nigdy...