[12,0] - Gwiazda Polarna

75 17 19
                                    

Nie umiem w urocze scenki 


Jeonggukowi ciężko było się przyzwyczaić do spania pod gołym niebem. Całe życie spędził w ciepłym pałacu, do snu otulając się satynową pościelą. Zasypianie na twardej ziemi pod szorstkim kocem przychodziło mu z niemałym trudem. Nawet całodzienna jazda nie męczyła go na tyle, żeby odpływał w byle jakim miejscu.

Leżał w bezruchu, wpatrując się w rozgwieżdżony nieboskłon, mając nieodparte wrażenie, że ktoś mu się przyglądał. Nie mógł zmrużyć oczu przez to dziwne uczucie, dlatego w końcu postanowił obrócić głowę w bok.

Prawie zachłystnął się powietrzem, gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z tym taehyungowym. Młodszy chłopak delikatnie się do niego uśmiechnął, czując dziwne gorąco na policzkach i w klatce piersiowej. Jeongguk odwzajemnił gest, przekręcając się całym ciałem w stronę Kima, by lepiej widzieć jego niezmąconą snem twarz. Kasztanowe włosy opadały mu na oczy, więc chłopiec co chwilę w nie dmuchał, co nie przynosiło prawie żadnego efektu, ale wydało się Jeonowi naprawdę urocze.

- Też nie możesz zasnąć? - spytał królewicz, podpierając głowę na ręce.

- Yoongi-hyung kazał mi trzymać wartę, bo tym szlakiem często jeżdżą okoliczni bandyci. Położyłem się, żeby móc na ciebie patrzeć - wyznał cicho, zapominając, że powinien zawczasu ugryźć się w język.

- Dlaczego chciałeś na mnie patrzeć? - Jeongguk zmarszczył brwi, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że kolejne pytanie tylko bardziej zawstydzało Taehyunga. Było na tyle ciemno, że nie był w stanie zauważyć wypieków na policzkach Kima. Może gdyby o nich wiedział, nie ciągnąłby młodszego za język.

- Po prostu... lubię to robić. Masz bardzo przyjemne rysy twarzy, chyba mnie to uspokaja - wymruczał niepewnie Tae.

- Och. - Książę nie do końca wiedział co odpowiedzieć. Nie raz chwalono jego urodę, ale jeszcze nigdy nikt nie powiedział mu tego w tak prosty i niewinny sposób. Uśmiechnął się sam do siebie, bo zażenowany Taehyung już jakiś czas temu odwrócił wzrok. - Ja też lubię na ciebie patrzeć, Tae.

Młodszy poderwał głowę, słysząc słowa królewicza. Czyżby zmorzył go sen i się przesłyszał? A może to Jeongguk majaczył? Przecież Tae niczym specjalnym się nie wyróżniał. Nie miał błękitnej krwi, wraz z którą z pokolenia na pokolenie przekazywano dar piękna. Na pewno nie mógł się równać z Jeonem, ani z ludźmi, wokół których starszy chłopak obracał się przez całe życie. 

- Naprawdę?

- Po co miałbym kłamać? - brunet zachichotał cicho, po czym zsunął z siebie koc, wstając z posłania. - Przypominasz mi coś. Chcesz zobaczyć co?

Taehyung wstał niepewnie, z wahaniem spoglądając na pogrążone we śnie sylwetki Yoongiego i Jimina. Leżeli jak najdalej od siebie, po dwóch przeciwnych stronach dogasającego już ogniska, w którym wcześniej upiekli upolowaną przez najstarszego sarnę. Taehyung miał wrażenie, że gdyby napadli ich jacyś rabusie, to najpewniej Park i jego opiekun zaczęliby walczyć między sobą, a nie przeciw wrogom, wciąż nie umiejąc się pogodzić.

- Chyba nie powinniśmy ich zostawiać - szepnął Kim, zbliżając się do królewicza, który zdążył już zrobić kilka kroków w stronę leśnego gąszczu.

- Nie bój się, poradzą sobie w razie czego. Chodź - Jeongguk wyciągnął dłoń w stronę niższego, który bezzwłocznie za nią złapał, pchnięty zachęcającymi słowami drugiego. Niemal poraziła go gładkość skóry królewicza. Sam Tae miał już lekko szorstkie dłonie, z uwagi na swój tryb życia. Królewicz natomiast miał bardzo zadbaną i wypielęgnowaną skórę zapewne nie tylko na rękach, ale i całym ciele.

The Reluctant Heroes | Taekook, YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz